Polskę i Hiszpanię łączy wiele zbieżności historycznych i kulturowych.
Kraje te są katolickie, peryferyjne wobec jądra Europy. Oba sąsiadowały też ze światem islamu, prowadząc z nim krwawe wojny.
Państwo na Półwyspie Iberyjskim stało się w końcu średniowiecza bodajże najbardziej katolickie na starym kontynencie. W tym samym czasie królestwo Jagiellonów rozpoczęło misję ewangelizacyjną wśród prawosławnych Rusinów, przypieczętowaną unią brzeską 1696 r.
Polska i Kastylia-Aragonia[1] realizowały swoją ekspansję „na zewnątrz” Europy, tworząc na gruncie cywilizacji łacińskiej, w wymianie kulturowej odpowiednio: z Orientem, Maurami i Nowym Światem, własne subcywilizacje. Odrębny rozwój centrum i peryferii starego kontynentu spowodował, że zarówno Rzeczypospolita, jak i ojczyzna Miguela de Cervantes’a znalazły się poza głównym nurtem Europy.[2] Sprzyjało to niewątpliwie wykształceniu silnych podstaw hiszpańskiej i polskiej tożsamości narodowej.
Cechą wspólną cywilizacyjno – państwowej drogi obu monarchii jest też to, że ich ekspansja załamała się. Państwo za Pirenejami utraciło swoje zamorskie kolonie i stało się krajem bez większego znaczenia. Z kolei nasza Ojczyzna została wypchnięta z Kresów Wschodnich i utraciła niepodległość.
Istnieje jednak jeszcze jeden, najistotniejszy aspekt świadczący o podobieństwie cywilizacyjnym obu krańców Europy. I to na nim właśnie chcemy się skoncentrować.
Kastylia i Aragonia, dokonując rekonkwisty Kalifatu Kordoby wchłonęły dziesiątki, a może i setki tysięcy Żydów sefardyjskich z ich iberyjskiej kolonii.[3]
Stosując presję misjonarską, ekonomiczną i prawną, Kastylijczycy/Aragończycy narzucili społecznościom żydowskim swoją wiarę. Nawrócenia te były jednak pozorne i konwertyci potajemnie nadal wyznawali religię przodków.
Liczba przechrztów znacznie wzrosła po wygnaniu Hebrajczyków z monarchii dynastii Trastamara[4] w 1492 r., kiedy to, broniąc się przed wypędzeniem, blisko połowa spośród 80 tysięcy hiszpańskich Żydów wybrała chrzest, zasilając społeczność maranów.[5]
Nowi chrześcijanie zaczęli przenikać na masową skalę do zamkniętych dla nich dotąd grup społecznych i instytucji: urzędów publicznych, uniwersytetów, gildii kupieckich, wreszcie samego Kościoła. W wielu hiszpańskich miastach konwertyci zdobyli silną, niekiedy wręcz dominującą pozycję we władzach miejskich (m.in. Kordoba, Toledo, Burgos, Cuenca, Segovia). Wzrastała też ich liczba i znaczenie na dworach królewskich Kastylii i Aragonii. Zdecydowanie dominowali w dziedzinie finansów. Do szlachectwa dopuszczano ich na równych prawach ze „starymi chrześcijanami”.
Wobec faktu, że Hiszpanie nie dowierzali przechrztom, a autentyczność ich wiary chrześcijańskiej była pod stałą obserwacją Świętej Inkwizycji, marani zaczęli emigrować do innych krajów – Włoch, Francji, a zwłaszcza Holandii, gdzie wielu z nich otwarcie powróciło do judaizmu. Ci zaś marani, którzy między Gibraltarem a Pirenejami pozostali, zachowywali niektóre żydowskie obrzędy religijne aż do XX w., a po II wojnie światowej nastąpił wśród nich nawrót do tradycji mojżeszowej.
Z kolei nasza Ojczyzna, początkowo od Izraelitów zupełnie wolna, zaczęła przyjmować do siebie żydowskich uciekinierów z całej Europy.
Pierwsza migracja Hebrajczyków do Polski i Węgier z Czech miała miejsce w roku 1098 i spowodowana była ich prześladowaniami w czasie pierwszej wyprawy krzyżowej. Dołączyły do nich także grupy wyznawców judaizmu wygnanych z Rusi Kijowskiej w latach 1113–1158, będących jakoby potomkami Chazarów.[6]
źródło: http://palestyna.wordpress.com/2010/03/15/chazarowie-korzenie-wspolczesnego-zydostwa/
Do końca XIV w. do Polski napłynęła fala uchodźców żydowskich z Anglii (wszystkich 16511 wypędzono stamtąd w 1290 r.), Niemiec (pozostała tam jedna gmina we Frankfurcie nad Menem), Czech (pozostał jeden kahał w stolicy) i Francji (w latach 1306–1372–1394 Żydzi zostali stamtąd całkowicie usunięci).
O ile na początku XVI w. liczba starotestamentowych na ziemiach polskich i litewskich szacowana jest na 10–24 tys., to na przełomie XV i XVI w. było ich u nas już ok. 150 tys. (2 proc. ogółu mieszkańców). Do roku 1600 ilość Izraelitów w Rzeczypospolitej wzrasta do 300 tys., by około roku 1648 osiągnąć 450 tys., co stanowiło już 4,5% populacji Kraju.
Główne fale migracji Żydów na ziemie polskie. Co charakterystyczne na mapie w ogóle nie pada nazwa: Polska.
źródło: http://zskosinski.website.pl/kolohis//Jero/historiapl.html
Do połowy XVI wieku między Wartą a Dnieprem żyło już ok. 80 procent ogółu Żydów świata. Społeczność tę cechował bardzo wysoki przyrost naturalny, tak więc pomiędzy 1800 a 1880 r. liczba jej członków na ziemiach polskich wzrosła o 500% do około 4 mln. W samym tylko Królestwie Polskim w 1897 r. mieszkało 1,3 mln wyznawców Talmudu (14% populacji tej części Polski).
Procentowy udział Żydów na ziemiach polskich w 1881 r.
źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_%C5%BByd%C3%B3w_w_Polsce
Biorąc pod uwagę przyrost naturalny i emigrację, 1 września 1939 r. w II Rzeczypospolitej mieszkało 3 474 000 osób deklarujących przywiązanie do tradycji mojżeszowej.[7] Statystyki te nie obejmowały natomiast konwertytów.
Odsetek ludności żydowskiej w miejskich ośrodkach w poszczególnych województwachII RP w 1939 r. | |
województwo | odsetek osób wyznania mojżeszowego |
poleskie | 49,2% |
wołyńskie | 49,1% |
lubelskie | 42,9% |
nowogródzkie | 42,6% |
białostockie | 38,7% |
stanisławowskie | 34,8% |
warszawskie | 34,7% |
tarnopolskie | 34,7% |
W Polsce nie zmuszano wyznawców judaizmu do przyjmowania wiary w Jezusa Chrystusa. Tym niemniej, w połowie wieku XVIII rozpoczęło się przechodzenie na naszą religię rzesz ludności mojżeszowej. Stało się to za przyczyną sekty sabatarianistycznej Jakuba Lejbowicza vel Franka Dobruckiego[8], który uchodził wśród polskiego żydostwa za Mesjasza. W ocenie księdza Stanisława Trzeciaka w czasie Sejmu Wielkiego było w Polsce 24 tys. tzw. frankistów, z których wielu otrzymało szlachectwo.[9]
Możliwość awansu społecznego przyciągała do chrześcijaństwa oraz polskości dziesiątki, a może i setki tysięcy wyznawców judaizmu także przez większą część wieku XIX, aż do powstania styczniowego 1863 r.
Oba zatem katolickie społeczeństwa: hiszpańskie i polskie miały u progu XX w. duży udział konwertytów.
W 1930 r. pochodzący z maranów minister króla Alfonsa XIII Niceto Alcalá-Zamora ujawnił swoje republikańskie poglądy i jako prezydent państwa stanął na czele rewolucji. Wówczas okazało się, jak utrzymuje ksiądz dr Stanisław Trzeciak, że wraz z innymi zakonspirowanymi Żydami: ministrem spraw wewnętrznych Miguelem Maura Gamazo oraz ministrem sprawiedliwości Fernando de Los Ríos Urruti dążą do zemsty na narodzie hiszpańskim za upokorzenia swoich przodków w wiekach średnich.[10]
De Los Ríos oświadczył, że w Hiszpanii nie ma jednocześnie miejsca dla katolicyzmu i republiki socjalistycznej, po czym rozpoczęły się masowe prześladowania katolickich księży i osób duchownych.
Ujawniło się bowiem, że asymilacja maranów była jedynie powierzchowna i wielu z nich potajemnie kontynuowało swoje obrzędy religijne, na zewnątrz jedynie udając chrześcijan.
W ocenie ks. Stanisława Trzeciaka setki tysięcy potomków Dawida przedostało się do hiszpańskiego katolicyzmu i tu, we wszelkich dziedzinach życia narodowego i kościelnego, odgrywali główną rolę. “Wiekszość bowiem przywódców nie tylko partii rewolucyjnych, ale nawet kościelnych i monarchistycznych pochodzi od Żydów. Wśród przywódców księży jest znacznie wiecej przechrztów, jak wśród bohaterów rewolucji.”[11]
Stało się tak dlatego, że było u maranów prawie tradycją, że przynajmniej jeden syn w każdej rodzinie winien zostać księdzem. “Księża Żydzi dochodzą do bardzo wysokich stanowisk w Kościele, w duszy zaś zachowują tak samo jak i inni marani, a raczej zakonspirowani Żydzi, nienawiść do wszystkiego co katolickie i odmawiają tak jak inni modlitwy żydowskie z przekleństwami na chrześcijan.”
W ocenie księdza dra Stanisława Trzeciaka stan ten trwał kilkaset lat, powodując wewnętrzny rozkład Kościoła katolickiego w tym kraju, katolickich instytucji i całego narodu. Doprowadziło to w końcu do wybuchu wewnętrznego w latach trzydziestych XX w. z objawami nienawiści do wszystkich narodowych pamiątek i tradycji.[12]
Wprawdzie rewolucja w Hiszpanii została w krwawej wojnie domowej przez chrześcijan zatrzymana, ale współcześnie atakuje na nowo pod postacią Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej José Luis’a Rodríguez’a Zapatero.
Wydawać by się natomiast mogło, że skoro w Polsce nikt Żydów do przyjmowania chrześcijaństwa nie zmuszał, więc konwertyci nie powinni mieć powodów do nienawiści wobec polskości i miejscowego katolicyzmu. Polacy uznawali Żydów – przechrztów za swoich, nobilitując ich nawet szlachectwem. Pochodzenie etniczne nowych chrześcijan nie było też w jakikolwiek sposób rejestrowane. Nie dotknął ich zatem Holokaust przeprowadzony przez nazistowskie Niemcy. Ocalały tym samym może nawet setki tysięcy rodzin.
Po roku 1989 rozpoczyna się sterowana dezintegracja Narodu oraz Państwa Polskiego i ujawniają się wspólnoty starotestamentowe. I to pomimo, iż według nich samych, społeczność żydowska w Polsce została niemal całkowicie wytracona w czasie wojny, a ci co cudem przeżyli, wyemigrowali w marcu 1968 r.
Jednakże Centrum Mojżesza Schorra oficjalnie podaje, że Polskę zamieszkuje ok. 100 tys. Żydów.[13] Można natomiast założyć, biorąc pod uwagę, iż większość osób żydowskiego pochodzenia nie deklaruje u nas tej narodowości, że dane te są wielokrotnie zaniżone. Hipotezę taką uzasadnia także fakt, że w wieku XIX społeczność żydowska między Wisłą a Dnieprem gwałtownie wzrastała, osiągając rząd kilku milionów. Skoro zaś proces asymilacji Żydów w Polsce rozpoczął się już w połowie XVIII w., to uprawniony wydaje się pogląd, że na katolicyzm przeszedł znaczny ich odsetek i nadal żyją oni pośród nas.[14]
Nie oznacza to jednak, że ich integracja z Narodem Polskim zakończyła się w pełni sukcesem. Udane asymilacje w ogóle nie są sprawą łatwą. Wymagają one bowiem pełnego zerwania z kulturą pochodzenia, co winno być niczym niewymuszone, lecz związane z przekonaniem, że wchodzi się do kultury o wyższym poziomie rozwoju, znacznie atrakcyjniejszej.
Procesy asymilacyjne trwają nierzadko setki lat i nawet przy znacznym poziomie zaawansowania zdarzają się nagłe zwroty ku tożsamości przodków. Przykładem może być choćby zerwanie z polskością rzymskokatolickiego ludu na Żmudzi w momencie, gdy jego elity były już całkowicie spolonizowane, a kultura Żmudzinów pozostawała wyłącznie ludowa i prymitywna, w żaden sposób niezdolna do konkurowania z bogatą pod tym względem polskością.
Trudno więc uznać, że przesłanki skutecznej integracji zostały całkowicie spełnione przez żydowskich przechrztów w Polsce.[15] Nie kierowali się bowiem zamiarem zerwania z żydostwem, o czym świadczy m.in. to, że rodziny frankistowskie przez wiele pokoleń po przyjęciu chrztu zawiązywały związki małżeńskie wyłącznie między sobą.[16]
Nie sprzyjało autentycznej asymilacji także to, że kultura żydowska była samoistną cywilizacją, z tradycją przewyższająca polską o tysiące lat. Co więcej, ukształtował się w niej, silnie utrudniający wyzbycie się dotychczasowej tożsamości, negatywny stereotyp chrześcijanina[17] i przekonanie o wyższości narodu Izraela[18], powołanego przez Boga do panowania nad innymi narodami.[19]
Nie należy się zatem dziwić, że wspólnota judejska w Polsce powiększa się.[20]
Rozkładowi Narodu Polskiego i aktualizacji żydowskości sprzyja zwłaszcza to, że bycie Polakiem nie jest obecnie atrakcyjne. Polskość nie przyciąga już ani wysoką kulturą, ani nie daje możliwości awansu społeczno-ekonomicznego. Wręcz przeciwnie, wyższą pozycję przynosi współcześnie przynależność do żydostwa, jako społeczności kontrolującej międzynarodowe finanse, media, realizującej swoje interesy przy pomocy najsilniejszego mocarstwa świata – Stanów Zjednoczonych. Ponadto odrzucenie polskości nie tylko nie skutkuje wykluczeniem społecznym, ale daje zielone światło dla wejścia, przynajmniej nominalnego, do klasy Polską rządzącej i czerpania z tego tytułu nieuzasadnionych korzyści.[21]
Dodatkowym stymulatorem izraelskiej opcji narodowościowej w Polsce jest oszczercza i bezkarna wobec Narodu Polskiego propaganda recypowana ze Stanów Zjednoczonych i narzucana nam za pomocą polskojęzycznych mediów. Chodzi tu w szczególności o próbę zrzucenia na Polaków odpowiedzialności za wymordowanie Żydów w latach II wojny światowej.[22]
„Polacy wymordowali miliony Żydów, utrzymywali kilka obozów śmierci i zgładzili niemal wszystkich z obydwu stron mojej rodziny, podobnie jak i członków setek tysięcy innych żydowskich rodzin” – to tylko jedno z wielu podobnych kłamstw, jakimi posługują się amerykańscy Żydzi.
Debbie Schlussel, Dwie rzeczy, które nie do końca się wzajemnie wykluczały
źródło: http://web.archive.org/web/20120610202610/http://www.gadu-gadu.pl:80/polacy-wymordowali-miliony-zydow/20
Wydaje się, że w strategii budowy w naszym Kraju środowiska sprzyjającego powrotowi osób żydowskiego pochodzenia do społeczności judaistycznej wykorzystuje się także to, że Polacy są rzymskimi katolikami. Pozwala to, jakkolwiek w oderwaniu od kontekstu historycznego, obciążać katolicyzm polski odpowiedzialnością za religijne prześladowania Żydów w innych krajach Europy.[23] Czyni się tak pomimo, iż Kościół w Polsce stronił od nawracania przemocą[24], a nasza Ojczyzna była rajem dla Żydów (paradisus Iudaeorum).[25]
Prawda historyczna nie ma jednak znaczenia w wojnie kulturowej, gdy ścierają się sprzeczne ze sobą interesy narodowe, a obciążenie polskich katolików odpowiedzialnością za nie swoje winy może przynieść wymierne korzyści. Wbrew faktom i logice usilnie szkaluje się zatem naszą nację zarzutem nietolerancji wobec Żydów, angażując w tę politykę wiele sił i środków. To więc korzyści polityczne narodu wybranego uzasadniają walkę z kulturą chrześcijańską i jej symbolami w przestrzeni publicznej w naszym Kraju.[26]
Wiele przemawia też za tym, że tworzenie w Polsce przyjaznego otoczenia dla rozwoju społeczności żydowskiej następuje według metody, która uprzednio została zastosowana wobec chrześcijańskiego społeczeństwa w USA.[27]
Dla osób nie związanych z polskością uczuciowo, zwłaszcza gdy przeszkadza im silny wpływ katolicyzmu na naszą kulturę, patologicznie antypolska i antychrześcijańska retoryka[28] może być dodatkowym argumentem za zerwaniem z naszym Narodem. Tym bardziej, że irracjonalne zarzuty wytaczane przeciwko polskości wpływają na wyobraźnię i postawy adresatów znacznie silniej niż argumenty o charakterze rzeczowym.
Pragnienie przyłączenia się do establishmentu polityczno – gospodarczego, w celu czerpania profitów na koszt nieuprzywilejowanej większości społeczeństwa, stymulowane agresją wobec naszej tradycji narodowo-religijnej i niewybrednymi na nią atakami w polskojęzycznych mediach, wypowiedziach znacznej części „autorytetów” i poszczególnych polityków, skutkować też może narastaniem u niektórych konwertytów kompleksu utraconej tożsamości i niezrozumiałego gniewu na polskość i Polaków.
Jest więc wielce prawdopodobne, że padająca na nieetycznie ukształtowane sumienia i motywacje, manipulacja medialna wywoływać będzie u poszczególnych osób pragnienie odegrania się na Narodzie Polskim za to, że ich przodkowie nie chcieli trwać przy tradycji judaistycznej. Manipulacja ta nie odniesie natomiast żadnego skutku wobec tych Polaków żydowskiego pochodzenia, którzy z żydostwem ostatecznie zerwali, w szczególności gdy nawrócenia ich przodków nie były motywowane interesem społeczno – ekonomicznym.
Przychylne potomkom konwertytów w odzyskiwaniu utraconej tożsamości są „elity” i władza centralna w Polsce.
„Bez podlaskich posłów i samorządowców z Jedwabnego (nie chcieli zapewne brać udziału w oczernianiu naszego Narodu – P.P.), za to z przedstawicielami najwyższych władz państwowych (ze zrozumiałych względów – P.P.) i kościelnych obchodzono wczoraj 70. rocznicę tragicznych wydarzeń, w których z rąk Polaków (1. wszystkich Polaków – przypisanie odpowiedzialności zbiorowej; 2. podstawienie Polaków za Niemców – P.P.), życie stracili żydowscy mieszkańcy miasteczka i okolicznych wsi”
Wmurowanie aktu erekcyjnego Muzeum Historii Żydów Polskich.
Wprawdzie przecięcie więzi konwertytów z Kościołem i Narodem Polskim otrzymuje uzasadnienie polityczne i medialno-propagandowe, to wystarczające ku temu wydaje się już tylko to, że kultura polska i żydowska przynależą do zupełnie odmiennych cywilizacji, a wartości przez nie wyznawane są całkiem różne. Połączenie cywilizacji łacińskiej z żydowską nie dało nigdzie na świecie, w tym także w tolerancyjnej Polsce, prawdziwej syntezy, a tylko mechaniczną mieszaninę skutkującą nihilizmem i tożsamościową schizofrenią.[29]
O szczere nawrócenia wśród Judejczyków jest tym trudniej, że Talmud zezwala Żydowi udawać chrześcijanina dla lepszego jego oszukiwania.[30] Obecnie, kiedy potrzeba taka już nie zachodzi, drogi tych grup kulturowych zapewne ostatecznie się rozchodzą.
Adam Michnik rozmawia z głównym ukraińskim fałszerzem historii Wołodymyrem Wiatrowyczem. Spotkanie odbyło się jesienią 2012 r. we Lwowie. To zresztą nie jedyny kontakt Michnika z banderowcami. Mało kto wie, że Michnika z Jerzym Giedroyciem zapoznał były członek OUN Borys Łewycki.
źródło: http://65-lat-temu.salon24.pl/496645,michnik-stoi-tam-gdzie-oun
L. Żebrowski, Destrukcja patriotyzmu
źródło: http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/destrukcja-patriotyzmu
Sprowadzenie trzech milionów Żydów do Polski i wprowadzenie hebrajskiego jako języka urzędowego w naszym Kraju. To postulaty lidera Krytyki Politycznej Sławomira Sierakowskiego.
źródło:
W Hiszpanii opcja republikańska stała się dla Żydów wyrazem swoistej polityki narodowej, umożliwiającej im, pod maską lewicowości, realizację własnych interesów.[31] Czyż nie zachodzi więc analogia pomiędzy lewicowym, gwałtownym wybuchem w Hiszpanii z lat trzydziestych ubiegłego wieku, a nagłym pojawieniem się nowej lewicy w Polsce[32], gdzie kraj jest w ponad dziewięćdziesięciu procentach katolicki, a lud Bogobojny?
Owi wojujący antyklerykałowie i polakofobowie musieli się zatem wyłonić z grupy pozornych Polaków – chrześcijan.[33]
Skoro na Półwyspie Iberyjskim konflikt żydowsko-chrześcijański ujawnił się po przeszło pięciuset latach i to pod postacią krwawej wojny domowej sfer prawicowo-konserwatywnych (monarchistów, konserwatystów i nacjonalistów) z republikanami (liberałami, socjalistami i komunistami), to uprawnia to do postawienia tezy, że również starcie w naszym Kraju na linii patrioci – „Europejczycy” (nowa lewica), a po części też konserwatyści – liberałowie, nie jest żadną wojną polsko-polską, ale w istocie utajonym antagonizmem polsko-żydowskim. I nie chodzi tu wcale o absolutyzowanie składu etnicznego wszystkich „europejskich” uczestników tego konfliktu, ale o określone motywacje inspiratorów, mocodawców oraz beneficjentów osłabiania naszej tożsamości narodowej i wyznaniowej.
[30] Ks. J.B. Pranajtis, Chrześcijanin…, op. cit., s. 148.O swoim w tej mierze doświadczeniu w środowisku naukowym mówi również prof. zw. dr hab. Krzysztof Jasiewicz: „Jest to problem badaczy żydowskich, którzy ukrywają, że są Żydami, i udają, że są np. Polakami, Francuzami czy Węgrami. Oni często świadomie fałszują historię i biją się w piersi w imieniu Polaków, Francuzów czy Węgrów, przepraszając siebie za wyolbrzymione przez siebie zbrodnie i inne przewinienia.” (Jasiewicz, Żydzi… op. cit.)