Dlatego zaś w języku kmiotków ją pisałem żeby czasami, w dzień świąteczny im przeczytana, mogła pociągnąć serca ich do panów i interesem wspólnych korzyści ściślej zjednoczyć; również by zniszczyć tę, niemal wrodzoną, niechęć, z jaką kmiotek nasz staje na posługę krajowi.[1]
Część polskich ziemian dziewiętnastowiecznego Wielkiego Księstwa Litewskiego wyrażało zainteresowanie folklorem ludu języka żmudzińskiego lub ruskiego, uważając, że miejscowe zwyczaje, jak też gwary ludowe stanowią skarbnicę różnorodności Narodu Polskiego i winny być zachowane dla przyszłych pokoleń Polaków. Chłopomani wierzyli ponadto, że oświecając lud wieśniaczy w jego ojczystej mowie, przyciągną go do służby Ojczyźnie-Polsce i uniemożliwią rozgrywanie ludu przez Rosję przeciwko polskim ziemianom i przeciw wspólnemu interesowi państwowemu Litwy i Korony.
Spostrzegając zaś, że po powstaniu styczniowym 1863 r. prawosławna ludność na Litwie zaczęła ulegać szybkim, masowym i przeważnie dobrowolnym procesom rusyfikacji, polscy ziemianie przystąpili do tworzenia kulturowych podwalin pod białoruski ruch odrodzeniowy, nawet go finansując i stając niekiedy na jego czele. Szlachta ta liczyła, że białoruskość stanie się barierą powstrzymującą rusyfikację kraju. „Miano nadzieję, że ruch ten nie przybierze charakteru antypolskiego, lecz będzie sojusznikiem polskości.”[2] Oczekiwania te nie spełniły się jednak. Nie udało się powstrzymać narastania antypolskich, antyziemiańskich i antykatolickich nastrojów wśród chłopów języka żmudzińskiego i ruskiego. Zamiast oczekiwanego sojusznika w zmaganiach z Rosją, polscy ziemianie przyczynili się do wyhodowania niezwykle agresywnych szowinizmów, które swe ostrza skierowały nie wobec Moskwy, ale przeciwko polskiej kulturze, językowi, tradycji, religii i szlacheckim mecenasom. Stało się tak dlatego, że dla Żmudzinów i Białorusinów kluczowe było usunięcie Polaków ze szczytu struktury społecznej Litwy i odebranie szlachcie jej majątków, a naturalnym sojusznikiem w tym dążeniu było państwo rosyjskie. Ponadto w przypadku Białorusinów, w tym wśród działaczy odrodzeniowych, silne były więzy prawosławno-wschodniosłowiańskie, łączące ich z Rosją.
Jak pisze Sakrat Janowicz: „Polsko-białoruscy literaci, którzy pojawili się w epoce romantyzmu lub w czasie dziewiętnastowiecznych narodowych powstań, współczując chłopu, uczłowieczając go, zakładali fundament pod nie przeczuwaną przez nich jeszcze Białoruś: nadali jej mowie literacki blask, przygotowali grunt pod kulturowy rozkwit, który zakończył się kształtowaniem narodu i państwa.”[3]
I tak np. urodzony we wsi Moruchy nad Dźwiną polski poeta Jan Barszczewski, uczeń kolegium jezuickiego w Połocku, podniósł poezję ruską z folkloru na poziom literacki. W języku tym w 1809 r. napisał utwór Dziewańka oraz wiersz Garelica. W swoich utworach poruszał chętnie tematy romantyczno-wzniosłego poczucia miłości do Białorusi i jej ludu.[4]
Ważne miejsce w gronie polskich chłopomanów zajmuje przyjaciel Adama Mickiewicza – ur. 24 czerwca 1796 r. w Maluszycach na Nowogródczyźnie Jan Czeczot. Był on przede wszystkim folklorystą: zbierał pieśni ludowe rodzimej ziemi. Pierwszy zbiór pieśni (Piosnki wieśniacze znad Niemna i Dźwiny, niektóre przysłowia i idiotyzmy w mowie sławiano-krewickiej z postrzeżeniem nad nią uczynionymi) wydał w 1837 r. w Wilnie. Łącznie Czeczot opublikował aż siedem tomów podobnych „piosnek”. Ponadto pisał wiersze w mowie sławiano-krewickiej, jak sam określał gwarę podnowogródzkiego ludu. Celem jego pracy było uratowanie dla potomnych choć cząstki ojczystej spuścizny. Dzięki publikacjom Czeczota społeczeństwo zaczęło uświadamiać sobie różnice pomiędzy językiem polskim a mową „tutejszych”.[5]
Następnym przedstawicielem miejscowej polskiej szlachty zasłużonym mimowolnie dla ukształtowania się separatyzmu białoruskiego był urodzony w roku 1808 na ziemi nadberezyńskiej syn podczaszego nowogródzkiego – Wincenty Dunin-Marcinkiewicz. W 1841 r. założył on pierwsze białoruskie kółko teatralne. Stworzył też w języku białoruskim profesjonalnie napisane sztuki teatralne: Zalioty i Pinskuju szliachtu, wierszowane opowiadania oraz tłumaczenia (m.in. Pana Tadeusza) i stał się ojcem współczesnej literatury białoruskiej.[6]
Jak ustalił Ryszard Radzik „Argumentację na rzecz posługiwania się w piśmie językiem białoruskim przedstawił Marcinkiewicz, wypowiadając ją wprost, w 1861 roku w ‘Gazecie Polskiej’. W krótkim tekście odpowiadał na zarzut, ‘że pisząc w białoruskim narzeczu między ludem wieśniaczym prowincjonalizm szczepię’. ‘Żyjąc wśród ludu – uzasadniał swą decyzję poeta – mówiącego białoruskim narzeczem, wcielony w jego sposób myślenia, marząc o doli tego szczepu bratniego, w niemowlęctwie i ciemnocie odrętwiałego, postanowiłem, dla zachęty go do oświaty, w duchu jego zwyczajów, podań i zdolności umysłowych, pisać we własnym jego narzeczu’. Ze zdumieniem, pisze Marcinkiewicz, dostrzegł on, iż utwory jego ‘lud z największym przyjął upodobaniem”. Nie dbano dotychczas o umysłowe i moralne wykształcenie wieśniaków, choć ‘to dzieci jednej matki’. Nie trafił do nich ‘żaden organ polski’. ‘Jeżeli czasem dźwięk matczynego narzecza obił się o spragnione ucho biedaka, był to potok gróźb i łajanek, wyrzeczonych do pogardzanej sieroty.
Otóż – kontynuuje poeta – postrzegając zgubne usiłowania do zniechęcenia od nas ludu, postanowiłem przez pisma w narzeczu jego, odpowiednie pojęciom będącym jeszcze w kolebce i ułatwiające mu sposoby oswojenia się z naszą literaturą, zachęcić go do oświaty i moralnie poprawić. Jak zbawienny te pisma wpływ nań wywarły i stąd wnosić należy, że dzisiaj książki w narzeczu ludowym już się zupełnie wyczerpały, a nowe się nie drukują.’ […]
Celem pisania utworów w dialekcie białoruskim – twierdzi Marcinkiewicz – było zachęcenie chłopów, a także biednej litewskiej i białoruskiej szlachty, do nauki. […] W wydanym w 1856 roku w Mińsku utworze Ciekawyś? Przeczytaj! pisze, iż chodzi mu o oświecenie ludu, który przywykłszy ‘do nauki czytelnictwa, rozwinie powoli swój umysł, pogrążony dotąd w ciemnocie, a łagodząc obyczaje, pozbędzie się złych nałogów i zachęci do wypełnienia posłannictwa, trudnego w swym życiu’.
Relacja między językami: białoruskim i polskim, nie miała w świadomości Marcinkiewicza charakteru narodowej opozycyjności. Po części była analogiczna do relacji między ‘rodem litewskim (ruskim)’ a ‘narodowością polską’. […] To, że bardziej niż inni nie dostrzegał potencjalnego konfliktu między białoruskością a polskością, świadczy o jego silnym tradycjonalizmie, myśleniu wciąż w kategoriach pełnej harmonii stosunków polsko-białoruskich. Polskość była dla Marcinkiewicza pojęciem nadrzędnym narodowo nad białoruskością rozumianą kulturowo, regionalnie, klasowo. Językowo-kulturową białoruskość bronił on i rozwijał jako zespół wartości charakterystycznych dla kraju, w którym żył, określających jego codzienność, łączących go z przeszłością tych ziem. Chciał włączyć chłopów do politycznej wspólnoty narodowej typu przedrozbiorowego jako jej istotny element. […] W jego wypowiedziach — mimo świadomości odrębności białoruszczyzny od polszczyzny — nie ma śladu narodowej ideologizacji języka białoruskiego, co tak bardzo różniło poetę od działaczy narodowej białoruskości okresu ‘naszoniwskiego’ (po 1905 r.). […]
J. Gołąbek uważa, iż ‘Marcinkiewicz jako polski gawędziarz jest chwalcą szlachty i tradycji szlacheckiej, a jako pisarz jest chłopomanem’. […] Zalecane przez niego obu stronom postępowanie — chłopskiej (podporządkowanie się panom) i dworskiej (opieka nad wioską) — miało służyć zarówno ich partykularnym interesom, jak również celowi nadrzędnemu, jakim był naród rozumiany przez niego (jak i wielu mu współczesnych) inaczej niż obecnie — oświeceniowo, politycznie i, co wówczas było ważne, wyraźnie w opozycji do rosyjskości. Wizja, jaką proponował, była nie tylko wizją pokoju społecznego, lecz również ładu moralnego; wynikała z chęci kontynuacji tradycyjnego układu wspólnot byłej Rzeczypospolitej. Służyć temu miała podejmowana przez poetę działalność oświatowa, przepełniona dydaktyzmem, nakierowana głównie na lud i prowadzona w jego języku. ‘Dlatego zaś w języku kmiotków ją pisałem — pisał Marcinkiewicz o określonym przez siebie mianem powiastki Haponie — żeby czasami, w dzień świąteczny im przeczytana, mogła pociągnąć serca ich do panów i interesem wspólnych korzyści ściślej zjednoczyć; również by zniszczyć tę, niemal wrodzoną, niechęć, z jaką kmiotek nasz staje na posługę krajowi. Tu albowiem znajdując, że trzeźwy, obyczajów nieposzlakowanych, do tego mężny, pracowity i pilny w służbie chłopek, zawsze u ojcowskiego Rządu odbiera nagrodę, niejeden z ochotą odda się krajowej posłudze, rokując sobie również w przyszłości powodzenie.’ […]
Jako patriota swojej ojczyzny, rozumianej szeroko — jako była Rzeczpospolita, jak i regionalnie — w granicach Wlk. Ks. Litewskiego, przeciwstawiał poeta ponadetnicznie rozumianej polskości caryzm w jego wymiarze politycznym, kulturowym, narodowym, zmierzający siłą do rozbicia tradycyjnego układu społecznego. […] Marcinkiewiczowi trudno było w ówczesnych realiach opowiedzieć się jednoznacznie za narodową białoruskością również dlatego, że miała ona wyłącznie chłopski wymiar kulturowy, a on sam był szlachcicem; językiem, którym się posługiwał na co dzień on i jego środowisko była polszczyzna, a literacka białoruszczyzna nie miała służyć rugowaniu polszczyzny, lecz oświeceniu ludu — co najwyżej wyeksponowaniu miejscowych regionalizmów wyróżniających Białoruś jako jedną z części składowych byłej Rzeczypospolitej. Regionalizm ten wyrażał się również w obejmowaniu nazwą Białorusina — w jej znaczeniu terytorialnym, wielokulturowym, świadczącym też o wywodzeniu się z tutejszej społeczności — zarówno miejscowego chłopa, jak i szlachcica. […] Poeta łączył swą polskość, polityczno-narodową, choć także językowo-kulturową — stanową i domową zarazem — w której wyrósł, z regionalną, terminologicznie litewską, lecz jakże bliską mu kulturowo, ludową białoruszczyzną. […] Nie określał białoruskości poprzez nadanie jej cech konfrontatywnych wobec polskości. Był bardzo daleki od zerwania z polskością, a nawet dystansowania się od niej. Przeciwstawiał się zdecydowanie zarzutom o separatyzm. Być może nie uświadamiał sobie nawet realnej możliwości powstania w przyszłości niezależnego narodu białoruskiego.”[7]
Do grupy polsko-szlacheckich miłośników prowincjonalnego folkloru należał również witebski szlachcic, uczestnik powstania listopadowego, Aleksander Rypiński. Wydał on w Londynie w 1853 r. białoruską romantyczną balladę Niaczyścik.
Współczesny białoruski poeta Sakrat Janowicz tak scharakteryzował postać Rypińskiego „Ów witebski szlachcic patrzył na Białoruś jak na prowincję Polski, a na białoruski język [właśc. ruski] – jak na dialekt polskiego. Nawet mu się nie śniło, że w następnym stuleciu zostanie zaliczony do pisarzy nowego narodu! Ale nie jest to tylko nasza specyfika; całkiem tak samo jest np. z początkami współczesnego piśmiennictwa lietuviskiego [żmudzińskiego], w którym znakomity wzór poezji pozostawił po sobie żmudzki Polak Antoni Baranowski (zwany Antanasem Baranauskasem).”[8]
Z polskiej rodziny szlacheckiej pochodził także Franciszek Bohuszewicz ur. 21 marca 1840 w folwarku Świrany, w powiecie wileńskim, uczestnik powstania styczniowego 1863 r. Zapoczątkował on nurt realizmu krytycznego w literaturze białoruskiej, w twórczości inspirował się folklorem białoruskim. Wydał w języku białoruskim dwa zbiory wierszy i poematów: Dudka biełaruskaja (Kraków, 1891) i Smyk biełaruskij (Poznań, 1896). Jest uważany za ojca realizmu białoruskiego, za twórcę narodowych tendencji romantycznych w literaturze białoruskiej. Mawiał: nie porzucajcie naszej rodzinnej mowy białoruskiej, aby nie umarła!, która była potem często używana i cytowana przez białoruskie ruchy narodowe i niepodległościowe.[9] Uważany jest za twórcę nowożytnej idei białoruskości. W ocenie Białorusina Aleksandra Ćwikiewicza Franciszek Bohuszewicz doszedł do swoich przekonań z powodu klęski powstania styczniowego, co sugeruje, że ideę białoruską mógł traktować instrumentalnie, dla pozyskania sojusznika wśród ruskiego ludu. Tłumaczyłoby to zapewne dlaczego jego syn czuł się polskim patriotą i był przeciwny białoruskim zainteresowaniom ojca.[10]
Dla ustalenia czy rzeczywiście Franciszek Bohuszewicz był renegatem z polskości, jak przyjmują historycy białoruscy, czy też jedynie uważał, że popieranie sprawy białoruskiej leży w interesie polskości, potrzebne byłyby zapewne dodatkowe badania. Wziąć trzeba bowiem pod uwagę, że w roku 1891 poeta przystąpił do organizowania w Wilnie tajnych szkółek polskich.[11]
Wspomagający finansowo i organizacyjnie ruch białoruski prezes Mińskiego Towarzystwa Rolniczego – Edward Woyniłłowicz[12], zawiedziony kierunkiem jego rozwoju, wspominał iż „Ze stowarzyszeń białoruskich, zawsze, biorąc w nich jak i materialny udział, na końcu się usuwałem, albowiem rozpoczęta w nich praca początkowo w kierunku samopoznania i odrodzenia się narodowego (‘Łuczynka’, ‘Socha’, ‘Zahlanie sołnce i w nasze okonce’ itp.) zwykle, ku końcowi przybierała hasła i kierunek socjalistyczny, któremu, wbrew swym przekonaniom, hołdować nie mogłem”. [13]
Większość jednak ziemian polskich zachowywała wobec ruchu białoruskiego większą niż Edward Woyniłłowicz czy też Roman Skirmunt ostrożność i nie angażowała się w jego rozwój. Część z nich odmawiała jego finansowania nawet po wystosowaniu do nich wyraźnej w tej sprawie prośby. Uuczynił tak np. literat-ziemianin z Ziemi Mińskiej Aleksander Jelski.[14]
Odnośnie zaś polskich szlachciców budujących język literacki i kulturę Żmudzinów, wspomnieć należy biskupa sejneńskiego Antoniego Baranowskiego. Urodził się on 17 stycznia 1835 r. w Oniksztach, w rodzinie szlacheckiej Baranowskich h. Jastrzębiec. Stworzył pierwsze terminy matematyczne i gramatyczne w języku żmudzińskim.
Spośród wierszy pisanych po polsku i po żmudzińsku poczesne miejsce zajmuje zwłaszcza poemat pt. Anykščiu šilelis (Borek oniksztyński), uważany za jeden z najwybitniejszych żmudzińskich utworów poetyckich w historii. Poemat Anykščiu šilelis został opublikowany w 1860 r. wzbudzając żywe zainteresowanie czytelników. W roku 1883 wiersz Baranowskiego Dainu dainelę otwierał jako motto pierwszy numer czasopisma „Aušra”. Baranowski krytycznie oceniał jednak nawoływania redaktorów tej gazety oraz innych działaczy żmudzińskiego odrodzenia narodowego do wypierania polskości z Litwy. Stał się jedną z postaci żmudzkich polonofilów, którzy nawiązywali do dzieła pięciowiekowej unii polsko-litewskiej. Był zdania, iż żmudzińskość w wymiarze języka i świadomości nie koliduje z poczuciem przynależności do szerzej rozumianej wspólnoty z Polską.
Kiedy w 1897 r. Antoni Baranowski został biskupem sejneńskim, podczas ingresu przemówił do wiernych po polsku i po żmudzińsku. Zrobiło to ogromne wrażenie, ponieważ, mimo iż diecezja była mieszana językowo, od wielu lat zarządzeniem władz kościelnych nie używano tu języka żmudzińskiego do kazań i pieśni. Nowy biskup zalecał posługiwanie się obydwoma językami, w zależności od potrzeb i woli parafian.
Przeciwstawiał się postawom nacjonalistycznym zarówno ze strony Żmudzinów, jak i Polaków. Swą postawę wyraził trawestując dawne powiedzenie księdza Stanisława Orzechowskiego: „Sum gente Lithuanus, natione Polonus”, za co był ostro krytykowany przez żmudzińskich działaczy narodowych. W odpowiedzi używał polskiego brzmienia imienia i nazwiska: Antoni Baranowski.
Żmudzińskojęzyczna twórczość Antoniego Baranowskiego zmniejszyła się w momencie gdy żmudziński ruch narodowy nabrał antypolskiego zabarwienia. W jego pogrzebie w 1902 r. wzięli udział Polacy i rosyjscy urzędnicy. Żmudzini nie przyszli. [15]
[1] Wincenty Dunin – Marcinkiewicz o określonym przez siebie mianem powiastki Haponie – R. Radzik, Wincenty Dunin-Marcinkiewicz – postać polsko-białoruskiego pogranicza, „Białoruskie Zeszyty Historyczne” 1996, nr 5, str. 56-68; http://kamunikat.fontel.net/www/czasopisy/bzh/05/05art_radzik.htm data odsłony 16.02.2014.
[2] R. Radzik, Kim są Białorusini?, Toruń 2002, s. 152.
[3] S. Janowicz, Pad znakami Arła i Pagoni, Krynki 2003, s. 69.
[4] Tamże, s. 52-53; http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Barszczewski data odsłony 16.02.2014.
[5] S. Janowicz, Pad znakami…, op. cit., s. 58-50; http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Czeczot data odsłony 16.02.2014.
[6] S. Janowicz, Pad znakami…, op. cit., s. 64-65; http://pl.wikipedia.org/wiki/Wincenty_Dunin-Marcinkiewicz data odsłony 16.02.2014.
[7] R. Radzik, Wincenty …, op. cit., str. 56-68.
[8] S. Janowicz, Pad znakami…, op. cit., s. 68.
[9] http://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszak_Bahuszewicz data odsłony 16.02.2014.
[10] A. Ćwikiewicz, Zapadno-russizm. Narysy z gistoryi gramadzkaj myśli na Biełarusi u XIX i paczatku XX w., Minsk 1993, s. 190.
[11] L. Krzywicki, Na marginesie starej fotografii, „Niepodległość” t. III, zesz. 1/5, Warszawa 1933, s. 74.
[12] http://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Woyni%C5%82%C5%82owicz data odsłony 16.02.2014.
[13] E. Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1928, cz. 1, oprac. J. Iwaszkiewicz, Wilno 1931, s. 210-211.
[14] J. Turonek, Wacław Iwanowski i odrodzenie Białorusi, Warszawa 1992, s. 52; http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_Jelski data odsłony 16.02.2014.
[15] http://pl.wikipedia.org/wiki/Antoni_Baranowski_(poeta) data odsłony 16.02.2014.