Rafał Ziemkiewicz, Jakie piękne samobójstwo

Share Button

Książka Jakie piękne samobójstwo jest pozycją dająca wiele do myślenia.

Zdaniem redaktora Ziemkiewicza Polska w II wojnie światowej miała nie dwóch, lecz czterech wrogów: Niemców, Sowietów oraz Anglię i Francję. Ci ostatni bowiem cynicznie i sprytnie wciągnęli naszą Ojczyznę w konflikt z Hitlerem. Stało się tak pomimo, iż tylko sojusz z Niemcami w pierwszej fazie wojny dawał naszemu Krajowi szansę uniknięcia hekatomby 6 milionów obywateli i utraty połowy terytorium.

Autor książki uważa, że Polacy winni odrzucić serwowaną przez zwycięzców II wojny światowej jej narrację jako starcia Dobra ze Złem. W świetle owej interpretacji Amerykanie, Brytyjczycy i Francuzi w sojuszu z Sowietami i niemieckimi ofiarami nazizmu mają być stroną Dobrą, a nieznani z narodowości naziści, esesmani oraz wyraźnie określeni narodowo Polacy – Złą.

Rocznica lądowania aliantów w Normandii i związane z nią wypowiedzi polityków Zachodu[1]stanowią doskonałą sposobność, żeby uzmysłowić Polakom, iż nie tylko Rosja, ale również państwa Zachodu (Francja, Anglia i USA) nie były i nie są polskimi przyjaciółmi, ale krajami realizującymi wyłącznie własne interesy. Mogą one niekiedy być zbieżne z naszymi, ale nie jest to wynikiem sympatii do Rzeczpospolitej,  a wyłącznie wynikiem chłodnej oceny własnych narodowych korzyści.

Rafał Ziemkiewicz stawia tezę, że Polacy nie odrobili lekcji z ostatniej wojny w Europie i nie rozpoznali trafnie przyczyn utraty krajowej warstwy przywódczej, zniszczenia podstaw państwowości, aneksji połowy terytorium Rzeczypospolitej i biologicznej zagłady olbrzymiej części Narodu Polskiego. Jest to niepokojące tym bardziej, że straty te ponieśliśmy w znacznej mierze wskutek własnej błędnej strategii państwowej i podążania za nie rozumiejącymi zasad polityki międzynarodowej piłsudczykowskimi elitami (Minister Spraw Zagranicznych Józef Beck, Naczelny Wódz Edward Rydz-Śmigły i Prezydent RP Ignacy Mościcki). Zbijały one kapitał wyborczy na antyniemieckiej histerii społeczeństwa, nie czyniąc równocześnie nic, aby Państwo Polskie od wojny z Niemcami uchronić.

Przemyślenia redaktora Ziemkiewicza są niezwykle cenne i aktualne zwłaszcza dziś. Obecnie mamy bowiem sytuację analogiczną do tej sprzed roku 1939, przy czym rolę histerii antyniemieckiej zajęła antyrosyjska. Z kolei mierne ale patriotyczne elity sanacyjne zostały w III RP zastąpione przez „elity” nie utożsamiające się z polskością, sprzedajne, pobawione moralności publicznej, często przestępców „w białych rękawiczkach”.

Zarówno przed wojną, jak i obecnie, polskie elity pozbawione są elementarnej wyobraźni politycznej.

W przededniu katastrofy lat 1939-1945, nie mając ku temu odpowiednich militarnych środków, nasze elity odgrywały wobec Niemiec rolę policjanta, dufni, że Polska da Hitlerowi nauczkę. Obecnie zaś „elity” III RP czynią podobnie wobec Putina, wypełniając powierzoną Polsce przez Stany Zjednoczone funkcję strażnika interesów globalizmu.

Różnice pomiędzy polityką sanacji a tą prowadzoną przez „elity” III RP polegają zaś na tym, że II Rzeczpospolita była, jak na owe czasy, państwem silnym i nowoczesnym, a jej polityka zagraniczna kształtowała się suwerennie w Warszawie. Z kolei Polska współczesna została przez sprzedajne „elity” niemalże całkowicie pozbawiona zaplecza gospodarczego i rozbrojona, a o naszym statusie w praktyce decyduje się w Waszyngtonie i Berlinie.

Żywotne interesy Państwa Polskiego wymagają tymczasem hamowania nie tylko terytorialnych zapędów Rosji, ale także np. wpływów banderyzmu na Ukrainie; promowania na Kresach Wschodnich polskości, a nie ukrainizmu, białorusinizmu czy „europejskości”.

            Trzeba zatem – w naszej ocenie – przyjąć do wiadomości, że nie będzie Polski całej i silnej, dopóki o naszych relacjach z innymi krajami sami będziemy rozmawiali językiem narzucanym przez ośrodki zewnętrzne (Paryż, Londyn, Waszyngton, Tel Aviv, Berlin, Kijów czy Moskwę). Ich żywotne interesy są sprzeczne z naszymi, więc żaden z nich strategicznym partnerem Państwa Polskiego być nie może. Możemy wchodzić z nimi jedynie w krótkotrwałe przymierza taktyczne dla wzajemnie korzystnego załatwiania poszczególnych spraw.

W tym rozumieniu sojusznikiem Polski w niektórych kwestiach mogą być Niemcy (co zdaje się sugerować red. Ziemkiewicz), w innych – USA i Izrael (jak uważają współcześni piłsudczycy), w jeszcze innych również Rosja (jak sądzi znaczna część konserwatystów i Kresowian). Trudno natomiast uznać za choćby taktycznego sprzymierzeńca Polski któryś z krajów okupujących polskie ziemie wschodnie i niszczących na Kresach polskość.

Wypowiedzi polityków Zachodu towarzyszące siedemdziesiątej rocznicy lądowania aliantów w Normandii i zbliżająca się okrągła rocznica tragicznej w skutkach politycznej ślepoty, którą było powstanie warszawskie, są doskonałą okazją by – jak proponuje Ziemkiewicz – odrzucić fałszywe narracje II wojny światowej, w tym o zasadności polskiego w niej udziału u boku aliantów; zwłaszcza zaś przed rozbiciem przez niemiecki Wehrmaht sowieckiej Armii Czerwonej. Najwyższy bowiem czas, by rozpocząć przedstawianie tej wojny taką, jaką faktycznie była. A nie była ona starciem Dobra ze Złem, a tylko konfliktem gangsterów, w którym Polakom przypadła rola mięsa armatniego, by po latach haniebnie przypiąć nam – największym przegranym II wojny światowej – etykietę „nazistów” i „antysemitów”.

Historia jest nauczycielką życia – jak mówi starożytne rzymskie przysłowie. Ale musi to być historia prawdziwa, a nie amerykańsko – brytyjsko – francusko – niemiecko – rosyjska jej narracja, w której dla prawdy, a tym bardziej dla polskiej pamięci narodowej, miejsca nie ma. Dobrze się więc stało, że po latach zalewu rynku medialnego przez zakłamujące naszą historię paszkwile, tak klarownie uświadamia to Polakom najnowsza pozycja Rafała Ziemkiewicza.

[1]
;
http://www.forum.michalkiewicz.pl/viewtopic.php?f=4&t=25909

Share Button