Solidaryzm narodowy a nie liberalizm gospodarczy

Share Button

Najefektywniejszym ustrojem ekonomicznym jest gospodarka rynkowa z wolną konkurencją i swobodnym kształtowaniem się cen, popytu i podaży. Granicę dla liberalizmu gospodarczego wyznacza wszakże interes narodowy. W im większym stopniu majątek krajowy znajduje się w polskich rękach, tym liberalizmu ekonomicznego winno być więcej. Jeżeli natomiast polski majątek narodowy pozostaje w obcym władaniu, liberalizm musi ustąpić takim mechanizmom państwa narodowego, które zapewnią Polakom pełne zatrudnienie, godziwą płacę, możliwość bogacenia się i odzyskiwania majątku z rąk zachodniego kapitału. Polskie rodziny winny bowiem pracować na swoim i stać się niezależne materialnie. Tym bardziej wielki kapitał międzynarodowy nie może być uprzywilejowany przed obywatelami i podmiotami polskimi. Wręcz przeciwnie, polskie państwo narodowe winno stwarzać warunki aby właścicielami wszystkiego co się w Rzeczypospolitej znajduje byli Polacy, a nie cudzoziemcy.

            Zanim nasi rodacy staną ekonomicznie na nogi oraz zostanie przywrócony stan równowagi pomiędzy dochodowością i poziomem życia polskich rodzin a zyskami wyprowadzanymi z Kraju przez obcy kapitał, funkcję redystrybucji dobrobytu w Polsce winno przyjąć na siebie Państwo.

            Należy wspierać taki sposób rozdziału dochodu narodowego uzyskiwanego przez przedsiębiorców, aby dobrowolnie przekazywane przez nich środki na cele kultury i oświaty polskiej, wsparcia rodziny, Kościoła rzymskokatolickiego oraz Polaków na Wschodzie, były odliczane od podatku. Poza tym darczyńcy tacy winni być premiowani w zakresie otrzymywania zamówień publicznych, w życiu społecznym i politycznym. Z kolei ci przedsiębiorcy, którzy skąpią środków na cele rozwoju Narodu Polskiego winni mieć ograniczone możliwości prowadzenia działalności gospodarczej w naszym Kraju. Nawet jeśli Państwo Polskie tolerowałoby ich obecność na swoim terytorium, to winni oni płacić podatki z których powyższe potrzeby narodowe byłyby finansowane.

Zrozumiałe jest, że polscy przedsiębiorcy będą tworzyli grupę ludzi zamożnych i zajmujących wysoką rangę w społeczeństwie. Niezrozumiałe byłoby jednak to, gdyby pozbawili się odpowiedzialności przypisanej od wieków elitom narodu, czyli troski o dobro wspólnoty narodowej.

Ci którzy uważają, że mogą bogacić się w Polsce bez jakichkolwiek zahamowań i że nie ciążą na nich żadne obowiązki wobec Narodu Polskiego oraz że zysk wypracowany nad Wisłą mogą swobodnie transferować za granicę, nie dbając o dobro wspólne, powinni poszukać sobie innego terenu do skolonizowania. Potrzebni są nam bowiem nie kosmopolityczni wyzyskiwacze, lecz autentyczni gospodarze zatroskani o Kraj, kierujący się solidaryzmem narodowym z ludem. 

Polacy często wpadają z deszczu pod rynnę. Wynika to z naszego niedostatecznego zainteresowania problemami polityczno-gospodarczymi Kraju, a gdy sytuacja w Ojczyźnie staje się poważna czy wręcz dramatyczna, szukania natychmiastowych rozwiązań. Stąd też łatwo ulegamy argumentacji takich ludzi jak Janusz Korwin-Mikke, którzy jako lekarstwo na niedogodności liberalizmu gospodarczego proponują jeszcze więcej liberalizmu, a na problemy związane z trwaniem wspólnoty narodowej – odrzucenie państwa narodowego.

Na początku transformacji ustrojowej w latach 90-tych ubiegłego wieku Polacy nie rozumieli jak wielką wartością jest własne państwo. Wówczas to po raz pierwszy na polskiej scenie politycznej pojawił się Janusz Korwin – Mikke, proponując narodowi biedaków hasła skrajnego liberalizmu gospodarczego, promującego w istocie postkomunistyczną nomenklaturę i obcy kapitał, bo tylko te grupy bogaciły się na wyprzedaży majątku narodowego. 

Młodzi Polacy dali się porwać lotnym sloganom o dobrobycie, który miał rzekomo zapewnić ów liberalizm. Zamiast budować podstawy narodowej suwerenności i dobrobytu Narodu Polskiego, zostali skierowani na front wspierania reform Leszka Balcerowicza, krytykowanego jedynie za niedosyt rozwiązań liberalnych i zbyt wolną prywatyzację.

Kłamstwo o dostatku niesionym golcom przez wolny rynek skierowało na fałszywy tor zapał całego pokolenia polskiej młodzieży i ułatwiło prywatyzatorom rozkradzenie majątku narodowego pozostałego po państwie komunistycznym.

Dziś już wiemy, że zachodzi ewidentna sprzeczność pomiędzy interesami liberałów a dobrem Narodu Polskiego. W interesie liberałów (postkomunistów, łżesolidarnościowych malwersantów i międzynarodowego kapitału) leży abyśmy spłacali długi państwa komunistycznego, zaciągali dalsze kredyty i uzależnili się całkowicie od ich instytucji finansowych. W interesie Polaków leży zaś zaprzestanie obsługi tych zobowiązań. Były one przyznawane albo na nierównoprawnych zasadach, albo dla wsparcia reżimu komunistycznego, z którym Naród pozostawał w opozycji. Dawno je już zresztą spłaciliśmy. Winniśmy iść zatem drogą Islandii, która odmówiła regulowania spekulacyjnych zobowiązań międzynarodowych.

Celem Polaków musi też być nacjonalizacja zakładów utraconych przez Skarb Państwa w ramach patologicznej prywatyzacji. Żeby to jednak bezpiecznie przeprowadzić, konieczna jest sprawna, liczebna i uzbrojona w niekonwencjonalny sprzęt armia. Bez takich sił zbrojnych nasze próby wybicia się na niepodległość mogłyby skończyć się zbrojną na nas napaścią, jak to miało miejsce w Jugosławii czy też destabilizacją kraju, czego przykładem jest Ukraina. 

Share Button