Konkurowanie o nadwiślańskie lenno

Share Button

W okresie zaborów Żydzi w naszym Kraju utożsamiali się z interesami Prus i Rosji, a nie Polski. Wynikało to z faktu, że nacja żydowska, sama ojczyzny nie posiadając, z łatwością przybiera sobie ojczyzny zastępcze. Warunkiem jest uzyskanie protekcji takiego państwa, czy to chroniącej przed interesami ludności tubylczej, czy też – w przypadku wielkiego handlu i kapitału żydowskiego – przed interesami gospodarczymi innych państw. Skoro zaś Państwa Polskiego przez 123 lata na mapie Europy nie było, Żydzi w Polsce swoje interesy wiązali z państwami zaborczymi.

Żydzi silnie związali się z militaryzmem pruskim, a potem niemieckim, który dla własnych korzyści finansowali. Byli też jednym z głównych czynników germanizacyjnych w zaborze pruskim. Potęga niemiecka pozwalała Żydom na uzyskiwanie lukratywnych kontraktów tak w Rzeszy, jak i na obszarze krajów Niemcom podporządkowanych (niemiecki wielki obszar gospodarczy, Mitteleuropa). „Od początku wojny [I wojny św.] było widoczne, że polityka żydowska pracuje na rzecz państw centralnych. Najlepiej widzieliśmy to my w Polsce, gdzie wszyscy Żydzi we wszystkich trzech zaborach bądź współdziałali bezpośrednio z Niemcami i Austrią, bądź też, o ile występowali jako Polacy, wzięli czynny udział w robocie austrofilskiej i w aktywizmie… Ekspansja gospodarcza i finansowa Niemiec w środkowej i wschodniej Europie była w ogromnej mierze ekspansją kapitału i wpływów żydowskich. Stąd w szerokich planach berlińskich całkowitego zapanowania w tej części świata, w konstrukcjach Mitteleuropy, Berlin-Bagdad, w próbach ostatecznego ujarzmienia Rosji, Żydzi widzieli wielki dla siebie interes. Gotowali się do roli współgospodarzy tego systemu…. Jeżeli Żydzi w roku 1917 przeszli formalnie na stronę sprzymierzonych [Francji, Anglii, Włoch i USA], to nie znaczy, żeby opuścili całkiem Niemcy i Austrię, a tym samym poświęcili interesy żydowskie w tych dwóch państwach. Wszystkich swoich wpływów używali oni w dalszym ciągu, ażeby ocalić Austro-Węgry od rozbioru i uratować z planów niemieckich co można, przede wszystkim zaś nie dopuścić do wyzwolenia Polski spod władzy Niemiec. Alianci mogli wyjść zwycięzcami, ale Mitteleuropa winna być urzeczywistniona.”[1]

Te same względy powodowały wiązanie się Żydów z państwem carów. I to niezależnie od oficjalnego rosyjskiego antysemityzmu. Ciągła ekspansja Moskwy dostarczała bowiem coraz to nowych rynków zbytu, kolejnych obszarów do handlu i interesów.  W konsekwencji, w latach I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej, wobec sprawy niepodległości i granic Polski Żydzi byli wyraźnie wrodzy.

            Także Polska współczesna nie jest mocarstwem, dzięki poparciu którego można czerpać na świecie ogromne korzyści. Patriotyzm polski nie może się więc globalnym żydowskim interesom opłacać. Mało tego, podobnie jak w okresie zaborów, nasza Ojczyzna nie jest nawet suwerenna. Tak zatem jak wówczas, protekcji przynoszącej korzyści rozległym interesom gospodarczym można poszukiwać jedynie poza granicami Polski.

Problem nielojalności Żydów wobec Polski zapewne by się rozwiązał, gdyby nie zajmowali oni uprzywilejowanej pozycji w naszym Państwie. Objęli ją zaś w wyniku eksterminacyjnej polityki III Rzeszy w stosunku do polskich elit narodowych. Elita bowiem żydowska, której Niemcy z kolei wymordowali lud, stała się po II wojnie światowej, mocą decyzji Józefa Stalina, zasadniczym trzonem elity w Polsce. Od tego czasu nie musieli już Żydzi zabiegać o protekcję legalnych władz polskich, lecz o utrzymanie nadanej im przez Sowietów pozycji społecznej. Nie dowodzenie polskiego patriotyzmu, lecz wierności obcemu mocarstwu stało się gwarantem ich interesów w Polsce. Musieli się więc stale Moskwie okupywać. 

            Sprawowanie władzy w państwie totalitarnym nie mogło sprawiać żydokomunie trudności. Gwarantowało ją „Ludowe Wojsko Polskie” i milicja, a ponadto siły sowieckie. Nie przeprowadzało się żadnych wyborów, które mogłyby Żydów nadanego jarłyku pozbawić.

            Pozycja Żydów została zachwiana w roku 1968, lecz w roku 1989 udało im się, dzięki porozumieniom okrągłostołowym, do rządów w Polsce powrócić. Czy zasadna jest jednak hipoteza, że to sprawowanie władzy w warunkach demokratycznych przez mniejszość narodową, skompromitowaną budową totalitaryzmu i kolaboracją z okupantem, wymagało utrzymania statusu Polski jako kraju niesuwerennego? Tak czy owak piecza nad ustrojem naszego Kraju i stosunkami w nim panującymi została poddana nadzorowi i kontroli czynnika zewnętrznego, nadrzędnego nad Narodem Polskim. Powstały więc warunki, aby z zewnętrznym ośrodkiem siły wejść w stosunek inwestytura-lenno. Scenariusz taki mógłby wydawać się fantastyczny, gdyby nie odpowiadał zamierzeniom Żydów przejęcia kontroli nad ziemiami polskimi u schyłku I Rzeczypospolitej. Jak wskazuje Roman Dmowski „Osiągnięcie tego celu było najłatwiejsze przez doprowadzenie państwa polskiego do upadku i do przejęcia ziem polskich pod władzę obcą, która by mogła korzystać z pomocy żydowskiej do panowania w Polsce.”[2] Stąd też nie można wykluczyć, że i po wyjściu Polski spod zwierzchnictwa rosyjskiego, w interesie Żydów leżało pilne wciągnięcie naszego Kraju w sieć innych zależności międzynarodowych. Niby to więc z woli Narodu Polskiego zwierzchność nad naszą Ojczyzną uzyskały Stany Zjednoczone (jako kraj wiodący w NATO) oraz Niemcy (jako najsilniejsze państwo Unii Europejskiej).

            W okresie III RP, w interesie przetransformowanej żydokomuny mogą być w różnym stopniu wykorzystywane tak USA, jak i kraje Unii Europejskiej. Im to więc, co można wnioskować z kulisów prywatyzacji, udzielała ona korzyści ekonomicznych ze szkodą dla Narodu Polskiego. W zamian otrzymywała akceptację i wsparcie dla pełnienia roli „polskiej elity”. Przyjmując takie założenia za podstawę dalszych rozważań, trzeba by uznać, że akcja prywatyzacyjna w Polsce, dedykowana międzynarodowemu kapitałowi, stanowi konieczną zapłatę za pomoc Zachodu w utrzymaniu się u władzy w Rzeczypospolitej elity w znacznej mierze niepolskiej, komunistycznej, nadto skompromitowanej kolaboracją z Sowietami.

W każdym razie żydokomuna akcję uwiarygodnienia się na Zachodzie niewątpliwie podjęła. Uzasadniając swoją niezastąpioną rolę nadzorcy Polaków i rzecznika interesów Europy, za plecami ludności tubylczej, przedstawiała ona w Stanach Zjednoczonych i w Unii Europejskiej związek zawodowy „Solidarność” oraz większość Polaków jako „antysemicką hołotę”, z którą nie da się rozmawiać. A więc to żydokomuna i ich demoliberalni sojusznicy mają być tą światłą grupą w Polsce, która podziela „europejskie wartości” i w pełni zapewni integrację Polski ze strukturami euroatlantyckimi oraz wdrożenie u nas tych wszystkich norm, które służą politycznej poprawności i promują ideologię gender.

Naszą hipotezę można rozszerzyć poprzez założenie, że nadwiślańscy wasale wykupują poparcie Zachodu dla siebie nie tylko polskim majątkiem narodowym, ale też rozkładaniem moralności i tożsamości Narodu Polskiego. Zniszczenie zaś podstaw ekonomiczno-moralnych naszego Narodu jest szczególnie oczekiwane przez Niemcy i antychrześcijańskie organizacje masońskie. Erozja wartości narodowo-katolickich i rozpad Narodu Polskiego są oczywiście korzystne także dla obecnej liberalno-lewicowej elity w Polsce, gdyż w państwie narodowym, w dłuższej perspektywie czasowej, przewagę uzyskałyby siły konserwatywne.

Nie sposób nie zauważyć, że po tragicznym dla Żydów okresie hitleryzmu, Żydzi i Niemcy stali się na powrót starym, dobrym małżeństwem. Nie może więc dziwić, iż Żydzi już zapomnieli, że to Niemcy zgotowali zagładę milionów ich rodaków, i że winą za Holokaust obarczają Polaków. A postawa taka, prezentowana na Zachodzie także przez Żydów konserwatywnych, uwiarygadnia tezy żydokomuny w Polsce, że my Polacy nie jesteśmy godni rządzić się samodzielnie i że jedynie Żydzi (czytaj: żydokomuna) i ich sprzymierzeńcy mogą zapewnić porządek i realizację interesów zachodnich w Polsce.

          Wraz z powstaniem Prawa i Sprawiedliwości zarysowała się jednak alternatywna koncepcja realizacji interesów żydowskich w Polsce, oderwana od tendencji lewicowych i bardziej dogodna dla Polaków. Te siły polityczne, które współdziałają z żydokomuną, zyskały zatem konkurenta do lenna nad Polską. Że to o taki właśnie sposób przejęcia władzy w Polsce chodzi centroprawicy zdaje się świadczyć to, iż politycy PiS niespecjalnie pobudzają swój elektorat do walki o odzyskanie przez Polskę suwerenności. Co więcej, nawet nie deklarują, że pod ich rządami Polska opuści te międzynarodowe struktury, które niepodległości nas pozbawiają. Niezależnie jednak od uzależnienia od obcego mocarstwa, przejęcie władzy w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość byłoby z pewnością dla Narodu Polskiego zmianą korzystną. Postulatem PiS jest bowiem powstrzymanie rozkradania Polski przez „elity” dotychczasowe i ukrócenie lewackich pomysłów ideologicznych Platformy Obywatelskiej. Jeżeli jednak pisowcy deklarują zatrzymanie wyprzedaży majątku narodowego dla zachodniego kapitału i obronę polskiej tożsamości narodowej, to z pewnością nie mogą liczyć na poparcie lewackiej Unii Europejskiej. Spotkają się raczej z jej przeciwdziałaniem, wzmocnionym wpływami  Niemiec i organizacji masońskich. Nie może więc dziwić, że apel o nadanie im Polski w lenno partia Jarosława Kaczyńskiego kieruje pod adresem Stanów Zjednoczonych.

            Doskonale orientując się w tym, że oficjalny Waszyngton znajduje się pod przemożnym wpływem Żydów, politycy Prawa i Sprawiedliwości kokietują więc konserwatywne sfery żydowskie w USA (konserwatywno-syjonistyczne). Sprzyja temu fakt, że również w PiS-ie jest wiele osób pochodzenia żydowskiego, aczkolwiek większość z nich uznaje tradycyjne wartości i odcina się od żydokomuny. Pisowcy są zawsze pierwsi w popieraniu amerykańskich awantur wojennych na Bliskim Wschodzie. Na każdym kroku usiłują też dowodzić, że pozostają wiernymi przyjaciółmi Izraela. W czasie swojej krótkiej władzy w latach 2005-2007 usiłowali kontrakty zbrojeniowe dla Polski realizować właśnie w tych dwóch państwach. Przy każdej okazji politycy centroprawicy podkreślają też wspólnotę losów Polaków i Żydów, wielowiekowe, jakoby wzajemnie korzystne, współistnienie obu narodów na ziemiach polskich. Skłonni są do oferowania z budżetu państwa znacznych sum na projekty wspierające kulturę żydowską, choć nie zawsze są one korzystne dla polskiej polityki historycznej. Politycy Prawa i Sprawiedliwości promują też w Polsce żydowskie święta religijne i snują tezy o rzekomej wspólnocie religijnej chrześcijan i żydów.

            Można sądzić, że gdyby politycy PiS nie posiadali w Polsce na drodze do władzy takiego konkurenta, który już reprezentuje interesy dużej części Żydów, to polityka kokietowania lobby żydowskiego w USA mogłaby zamierzony skutek osiągnąć. Ponieważ jednak partia władzy [PO] w znacznym stopniu interesy polskiego i międzynarodowego żydostwa jednak realizuje, wypada wątpić czy nadzieje polityków Prawa i Sprawiedliwości  mogą się spełnić.

Wprawdzie bowiem w roku bieżącym to prawdopodobnie Amerykanie sprowokowali w Polsce aferę taśmową, w wyniku której odwołany został z Polski, z funkcji premiera, proniemiecki, a zarazem sprzymierzony w Polsce z liberalno-lewicowym żydostwem, Donald Tusk (któremu od razu niemieccy protektorzy powierzyli rolę prezydenta Unii Europejskiej), ale nie zdecydowali się na osadzenie na polskim lennie Jarosława Kaczyńskiego, kokietującego Żydów tradycjonalistów i syjonistów.

Pomimo odniesionych niepowodzeń, politycy PiS nadal zdają się liczyć na to, że ich zaangażowanie w sprawę wciągnięcia Polski w wojnę na Ukrainie będzie motywowało lobby żydowskie w USA do osadzenia u steru władzy w Warszawie właśnie ich. Natomiast Platforma Obywatelska, widząc włączenie się Amerykanów do gry o władzę w Polsce, również stanęła w chórze piętnującym rosyjską agresję na Ukrainie. Uczyniła to zaś być może w uzgodnieniu z Berlinem, który wyczuł słabość Moskwy i szansę uzyskania przez Niemcy dominującej pozycji w całej Europie Wschodniej.

            Wolta dokonana przez polityków Platformy Obywatelskiej w sprawie Rosji (od polityki miłości do nawoływania do wojny) spowodowała, że szanse Prawa i Sprawiedliwości na uzyskanie wsparcia USA w obaleniu rządów PO i zajęcie miejsca dotychczasowego wasala Zachodu, znacznie się obniżyły. Jeżeli by nawet ewentualnie przyjąć, że dla zapewnienia udziału naszego Kraju w operacji na Ukrainie (co leży w interesie syjonizmu), lobby żydowskie w USA nie sprzeciwiłoby się obaleniu obecnej, proniemieckiej władzy w Polsce, to wobec zmiany frontu dokonanej przez Platformę Obywatelską w sprawie Rosji, stało się to bezprzedmiotowe.

            Ponieważ w interesie Polaków leży odzyskanie niepodległości, a ani rządząca Platforma Obywatelska, ani opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość takich celów nie deklarują, lecz właśnie pozostawanie w Unii Europejskiej i Pakcie Północnoatlantyckim, polscy patrioci nadal powinni zachowywać zdrowy dystans wobec oficjalnych programów tych stronnictw.

[1] Roman Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. II, Warszawa 1989, s. 49-52.

[2] R. Dmowski, op. cit. s. 52.

Share Button

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.