Myli się Pan, Panie Profesorze

Share Button
źródło: http://warszawa.koliber.org/prof-boguslaw-wolniewicz-w-kolibrze-tropiciele-antysemityzmu/
źródło: http://warszawa.koliber.org/prof-boguslaw-wolniewicz-w-kolibrze-tropiciele-antysemityzmu/

 

Profesor Bogusław Wolniewicz, osoba dla obrony polskości zasłużona, w wywiadzie Czymś się naraziliśmy? zamieszczonym w numerze 14-15 (1298-1299) „Najwyższego Czasu” z 4-11 kwietnia 2015 r. wyraził pogląd, że bez znaczenia dla wiarygodności Andrzeja Dudy jako kandydata na Prezydenta RP jest to, że jego żona jest Żydówką, albowiem jest nią „tylko według norm antysemickich, nie według Talmudu”. Profesor powiedział: „nie przywiązuję do tej sprawy większej wagi. Jest dwóch konkurentów: Duda i Komorowski – i to samo dotyczy żon ich obu.” Z kolei start antysystemowych kandydatów w wyborach prezydenckich Profesor Wolniewicz określił jako błazeństwo – „Nie słucham wcale, co gadają”. W ocenie Profesora kandydaci antysystemowi się ośmieszają i stanowią „folklor wokółwyborczy”.

Z poglądami tymi pozwolimy sobie głęboko się nie zgodzić.

Kandydowanie na najwyższe stanowisko w państwie wymaga, aby sam kandydat oraz osoby z jego rodziny należały do rodzin od pokoleń zaangażowanych w sprawy ojczyźniane. Interes publiczny wymaga zatem aby przeszłość rodziny kandydata była publicznie znana a dobre imię jego familii nieposzlakowane. Wymiernym miernikiem wartości kandydata na stanowisko państwowe, zwłaszcza najwyższe, jest kryterium zasług. Tymczasem ogółowi Polaków postać Pana Andrzeja Dudy pozostaje nieznana, a wiedza o zasługach jego przodków – żadna. Wiemy o tym Panu tylko tyle, co sam o sobie powie i to, co nam powiedzą jego konkurenci wyborczy. Niemniej ujawniona niedawno informacja, że Andrzej Duda do roku 2002 był członkiem Unii Wolności wiele mówi o rzeczywistych poglądach i powiązaniach tego kandydata.

Nie sposób zaprzeczyć tezie Pana Profesora, że o polskości człowieka nie może przesądzać wyłącznie jego etniczne pochodzenie i że żydowskie pochodzenie Pani Agaty Dudy nie musi oznaczać, że będzie ona u boku męża rzecznikiem interesów innego narodu. Wszak już starożytni Grecy skonstatowali, że Grekiem jest nie ten, kto ma greckich przodków, ale ten kto przynależy do kultury greckiej. Niemniej, biorąc pod uwagę, że przedstawiciele narodu żydowskiego żyjący w diasporze często ukrywają przed narodami tubylczymi swoją autentyczną tożsamość, a ewentualnie przyznając się do żydowskiego pochodzenia przodków każą sobie wyłącznie na słowo wierzyć, że są np. „arcypolskimi Polakami”, danie wiary tym deklaracjom winno być oparte o kryteria obiektywne. Wracamy więc do zasług kandydata i jego przodków dla Polski.

Profesor Bogusław Wolniewicz rozróżnia żydowskość według norm antysemickich i według Talmudu. Choć Profesor nie wyjaśnił o jakie normy antysemickie chodzi, to należy przyjąć, że chodzi mu o prawo krwi znane w wielu państwach i narodach. Otóż to według tego prawa, a nie prawa ziemi, uznają za swoich rodaków sami Żydzi. Niezrozumiałe jest więc, dlaczego my Polacy mielibyśmy im tego prawa odmawiać i stosować wobec nich inne kryteria oceny ich etniczności. Tym bardziej, że poza narodem żydowskim i Państwem Izrael prawo krwi jest wiążące w zdecydowanej większości krajów świata. I tak np. w Egipcie Polak żeniący się z Egipcjanką nigdy nie nabędzie egipskiego obywatelstwa i nie będzie mógł ani nabywać nieruchomości, ani piastować jakichkolwiek godności i urzędów. Nie będą również Egipcjanami dzieci urodzone z takiego związku.

Jeżeli zatem według prawa krwi Pani Agata Duda byłaby Żydówką, to Polką mogłaby się stać tylko przez stanowcze zerwanie z narodem przodków, z judaizmem i zakorzenienie się w kulturze polskiej. Choć przypadki takie nie są liczne, tym niemniej w przeszłości zdarzały się. Żeby jednak uznać, że przypadek żony kandydata na Prezydenta mieści się w tej nielicznej grupie wyjątków, niezbędne jest posłużenie się kryterium zasług dla Polski. A te są nieznane, tak jak tajemniczą jest dla Polaków sama postać Pani Agaty Dudy.

Byłoby nadmierną lekkomyślnością powierzanie najwyższej godności w państwie osobie, która nie może wykazać swojego pochodzenia co najmniej na trzy – cztery pokolenia wstecz i której żona jedynie na potrzeby kampanii wyborczej swojego męża stałaby się Polką. Uważając zatem Pana Profesora za osobę szacowną i poważną, należy oczekiwać, że przeszłość rodzinną Państwa Dudów doskonale zna i może o niej swoim honorem i dobrym imieniem publicznie zaświadczyć.

Nie można jednak wykluczyć, że nawet dobre imię Profesora Wolniewicza nie przekona wszystkich wyborców, doświadczonych dwudziestopięcioletnimi rządami ludzi, którzy deklarowali głębokie przywiązanie do kultury polskiej i polskiego patriotyzmu, w czynach zaś źródła naszej tożsamości deprecjonowali a naszą kulturę likwidowali. W grupie tej znajduje się też nadreprezentatywne grono „arcypolskich Polaków”, którzy według Talmudu Żydami mają nie być. Grupa ta nawet ukuła obrażającą rozumność Polaków maksymę, że jakoby w Polsce jest antysemityzm bez Żydów, antysemityzm zoologiczny, a więc że jesteśmy ludźmi chorymi z nienawiści.

Pozwolimy sobie więc nie zgodzić się z poglądami Pana Profesora Wolniewicza, że bez znaczenia jest jakiego etnicznie pochodzenia jest żona kandydata na Prezydenta Polski. Tym bardziej, że tak się jakoś składa, że bardzo wielu kandydatów Prawa i Sprawiedliwości na wysokie urzędy państwowe i samorządowe było pochodzenia żydowskiego lub ze środowiskiem żydowskim byli związani. Przypomnieć choćby należy, że kontrkandydatem Hanny Gronkiewicz – Waltz w wyborach na prezydenta Warszawy był popierany przez PiS Czesław Bielecki. I nie chodzi o to, że była to kandydatura zła, lecz o to, że kandydaci żydowskiego pochodzenia lub mający z Żydami związki rodzinne mają w PiSie, jak się wydaje, statystycznie większą szansę na nominację partii niż osoby takiego pochodzenia lub związków nie posiadający (np. europoseł Janusz Wojciechowski, europoseł prof. Mirosław Piotrowski, czy posłanka prof. Krystyna Pawłowicz).

Jeżeli zatem powodem kompromitacji kandydatów antysystemowych na urząd Prezydenta RP miałoby być to, że według norm antysemickich Żydami nie są, to rzeczywiście należałoby przyznać rację Panu Profesorowi, że ich start to błazeństwo i wokółwyborczy folklor w otoczeniu tych dwóch poważnych kandydatów, którzy normy antysemickie spełniają.

Tezę Profesora Bogusława Wolniewicza, że start w wyborach prezydenckich (a pewnie także parlamentarnych i samorządowych) kandydatów antysystemowych to błazeństwo i ośmieszanie się, uzasadnić można by zapewne także tym, że kandydaci poważni – dzięki swojemu pochodzeniu (m.in. Czesław Bielecki, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Hanna Suchocka) lub pochodzeniu swoich żon (Bronisław Komorowski, Andrzej Duda i Radosław Sikorski) – łatwiej mogą dla swojej kandydatury uzyskać poparcie w kraju i – co wydaje się kluczowe – za granicą.

Nie podzielamy jednak zaufania Profesora Wolniewicza odnośnie polskiej racji stanu, którą jakoby kieruje się Prawo i Sprawiedliwość, na dowód czego możemy przytoczyć:

  • wciąganie przez tę partię Polski w wojnę na Ukrainie, gdzie nie mamy obecnie poważnych interesów, a co może się dla nas skończyć tragicznie,
  • bezkrytyczne wykonywanie poleceń waszyngtońskiego establishmentu, tj. amerykańskich nekonserwatystów – syjonistów[1],
  • popieranie banderowców w interesie polityki amerykańskiej,
  • milczącą zgodę przywódców Prawa i Sprawiedliwości na poniewieranie Polaków na Litwie i czynne atakowanie ich lidera Waldemara Tomaszewskiego (bo ośmielił się zakwestionować zasadność antyrosyjskiego kursu elit w Warszawie),
  • podpisanie przez śp. prof. Lecha Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego likwidującego suwerenność Polski,
  • zatrzymanie przez niego na życzenie rabinów ekshumacji w Jedwabnem,
  • ufundowanie z budżetu Rzeczypospolitej Polskiej Muzeum Żydów Polskich służącego prowadzeniu polityki historycznej innego narodu,
  • świętowanie w Kancelarii Prezydenta i w Parlamencie Europejskim żydowskiego święta Chanuka (pod przewodnictwem śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, europosła PiS, Ryszarda Czarneckiego),
  • brak przeciwdziałania na finansowanie z budżetu Rzeczypospolitej Polskiej Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie[2],
  • wystosowanie przez Kancelarię śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego listu gratulacyjnego do członków izraelickiej loży masońskiej B’nai B’rith (Synowie Przymierza)[3], itp. itd.
źródło: http://www.bibula.com/?p=16619
źródło: http://www.bibula.com/?p=16619

Może zatem w rozgrywce pomiędzy PiS i Platformą Obywatelską, pomiędzy Andrzejem Dudą a Bronisławem Komorowskim, nie chodzi wcale o starcie sił dobra ze złem, obrońców polskości z jej oszczercami i kolonizatorami, ale o rywalizację dwóch frakcji żydowskich (żydokomuny i judeochrześcijan) a polskojęzyczni rzymskokatoliccy chłopi mają być tylko automatami do głosowania. Wydaje się, że Profesor Wolniewicz winien był wziąć pod rozwagę także taką ewentualność.

[1] http://www.aferyprawa.eu/Polityka/Jak-radykalni-Syjonisci-zdobyli-kontrole-Pentagonu-prof-Iwo-Cyprian-Pogonowski-Blacksburg-USA-729 ; http://www.pogonowski.com/display_pl.php?textid=74

[2] Informacje o tym są ukrywane przed polskim społeczeństwem.

[3] http://3obieg.pl/list-gratulacyjny-lecha-kaczynskiego-do-czlonkow-bnai-brith-w-warszawie

Share Button

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.