Po pięciu latach od 10 kwietnia 2010 r. można już chyba dojść do przekonania, że poza Wolną Polską, ani rządowi, ani naszym „sojusznikom”: Stanom Zjednoczonym i Niemcom, ani też Rosji, ani nawet większości opozycji, nie zależy na wyjaśnieniu rzeczywistych przyczyn katastrofy smoleńskiej. Skoro nie udało się przypisać winy polskim pilotom, to obarczy się nią np. rosyjskich nawigatorów lotniska Siewiernyj.
Wobec bezradności w sprawie polskich organów ścigania spróbujmy zatem postawić inne niż akceptowane przez władzę i systemową opozycję hipotezy przebiegu wydarzeń związanych z tragedią polskiej delegacji państwowej, udającej się na uroczystości katyńskie.
Rozważmy zatem hipotezę, że katastrofa Tu-154 M może być wynikiem dogrywki niedokończonej w II wojnie światowej gry o władztwo nad Polską. Być może zatem zrozumienie kulisów śmierci gen. Sikorskiego pozwoliłoby we właściwym świetle odczytać także przyczyny, z powodu których doszło do katastrofy smoleńskiej.
Kto stał za zamachem na Naczelnego Wodza gen. W. Sikorskiego?
W dniu 4 lipca 1943 r. w katastrofie lotniczej nad Gibraltarem zginął Naczelny Wódz Wojska Polskiego, premier rządu na uchodźstwie, gen. Władysław Sikorski. Nastąpiło to w niespełna trzy miesiące po ujawnieniu przez Niemców w dniu 11 kwietnia 1943 r. faktu odkrycia pod Smoleńskiem, w miejscowości Katyń, masowych grobów polskich oficerów. W tym czasie Polska już czwarty rok mężnie stawiała w Kraju i na wszystkich frontach opór niemieckiemu najeźdźcy. Ważyły się też, bez naszej wiedzy i zgody, przyszłe losy naszej Ojczyzny. Niektórzy polscy patrioci – m.in. Władysław Studnicki, obawiając się, że zwycięstwo Anglosasów i Sowietów w wojnie przyniesie Narodowi Polskiemu kolejne pasmo nieszczęść, wzywali rząd gen. Sikorskiego do wycofania się z wojny i zmniejszenia przez to zadawanych polskiej ludności cywilnej, w okupowanym przez Niemców Kraju, cierpień. W innym jednak rozwiązaniu sprawy polskiej w czasie wojny i przede wszystkim po jej zakończeniu zainteresowani byli Anglosasi i Sowieci, a przede wszystkim działająca zakulisowo struktura, dążąca do zbudowania Nowego Porządku Świata – masoneria.[1]
Już przed II wojną światową Richard Nikolaus hrabia Coudenhove-Kalergi, przewodniczący Unii Paneuropejskiej, proponował, także polskim władzom sanacyjnym, budowę w Europie federacyjnego państwa „od Polski po Portugalię”, by stawić czoła wzmagającej się presji Rosji na Europę.[2] Inicjatywą zainteresowany był sam Józef Piłsudski, ale z uwagi na dojście Hitlera do władzy w Niemczech sprawa nie nabrała rozmachu. Dalszy rozwój idei europejskiej oraz wzrost wpływów masonerii zależał od zniszczenia III Rzeszy.[3]
W kierunku zmontowania jedności europejskiej podążał też, już w latach 1924-1927, inny jej pionier – Józef Hieronim Retinger. „Próbował konstruować zjednoczoną Europę zaczynając od wykazania państwom europejskim i wszystkim świadomym Europejczykom, że tylko przez zjednoczenie można rozwiązać wszystkie problemy ekonomiczne i jednocześnie zapobiec wojnom…. W roku tym [1940] narzędziem planów unifikacyjnych Retingera stał się gen. Władysław Sikorski. Pod wpływem Retingera stał się przekonanym federalistą i często podkreślał konieczność tworzenia regionalnych federacji małych narodów europejskich, które z czasem mogłyby utworzyć jedną wielką unię europejską.”[4]

Źródło: http://www.spirituallysmart.com/blair.html
Józef Retinger był tłumaczem i doradcą politycznym polskiego premiera. Reprezentował on jednak zupełnie inne – niż polskie – interesy i część historyków uważa, że mógł mieć związek ze śmiercią naszego Naczelnego Wodza.
Włoski badacz masonerii i tajnych sekt Epiphanius podaje, że Józef Retinger był masonem i Żydem, że współpracował z „Pułkownikiem” Edwardem Mandellem House’m i założył w 1954 r. w Holandii Kluby Bildenberg.[5] Dalej zaś informuje, iż: „Józef Retinger urodził się w 1887 r. w Krakowie jako syn zamożnego Żyda. Został osierocony w wieku 4 lat i przygarnięty przez hrabiego Zamoyskiego, który w 1906 r. wysłał go na studia na Sorbonę. Tam Józef poznał m.in. André Gide’a. Już wówczas, mimo swego młodego wieku, Retinger był prominentną postacią masonerii szwedzkiej. Prawdopodobnie był on również Nieznanym Zwierzchnikiem martynizmu. Wszystko to znacznie ułatwi mu dostęp do ważnych osobistości, w tym do ‘Pułkownika’ Mandella House’a, człowieka Masonerii iluministycznej, synarchistycznej i teozoficznej spod znaku ‘Mistrzów Mądrości’, członka Round Table i jednego z założycieli amerykańskiej CFR (Coucil of Foreign Relations- P.P.). Retinger był przez pewien czas agentem tajnych służb, a następnie został dyplomatą. Korzystając ze wsparcia miliardera Nelsona Rockefellera, członka Pilgrims (Pilgrims’ Society – P.P.), będzie on głównym inicjatorem utworzenia w 1954 r. Klubu Bildenberg – ,superparlamentu’ zarezerwowanego dla elit biznesu i polityki, który działa na obu brzegach Atlantyku.
Idee Retingera, czyli wyższych kręgów Masonerii (obecne także bardzo wyraźnie w Pilgrims’ Society i w Fabian Society), ukazują pewną drogę, do której nawiązuje m.in. poniższy tekst, zamieszczony w ‘Biuletynie Ośrodka Kultury Europejskiej’:
Bez niego Europejska Liga Współpracy Gospodarczej, Ruch Europejski i Nasz Ośrodek Kultury Europejskiej nigdy nie ujrzałyby światła dziennego. Kongres Europy, który odbył się w Hadze, był również jego dziełem. Wtedy to zrodził się pomysł powołania Rady Europy. A sięgając do mniej odległej przeszłości – to on był pomysłodawcą i to on kieruje dziś Klubem Bildenberg, mającym za zadanie działać na rzecz porozumienia i unii atlantyckiej. (Bulletin du Centre de Culture Européenne nr 5 (1960/61)”[6]
Epiphanius wyjaśnia, że Kluby Bildenberg są „uprzywilejowanym forum, na którym imperium amerykańskich Rockefellerów spotyka się z potęgą europejskich Rotszyldów.” Ujawnia także, że „Retinger został wprowadzony w brytyjskie środowisko fabiańskie (Fabian Society – P.P.) w 1913 r. Dziesięć lat później był już jednym z najważniejszych dygnitarzy lóż polskich i szwedzkich”; „Retinger, który przez niemal pół wieku był kluczową, zakulisową postacią światowej polityki, utrzymywał bliskie stosunki z ‘Pułkownikiem’ Housem, z możnym żydowskim rodem Warburgów i z członkiem Pilgrims Żydem Morgenthauem, a ponadto z międzynarodowymi bankierami: Herbertem H. Lehmannem, członkiem B’nai Brith i Pilgrims’ Society, oraz z Bernardem Baruchem, wybitnym ‘Pielgrzymem’ i działaczem CFR. W kołach globalistycznych wpływy Retingera sięgały tak daleko, że nazywano go ‘His Grey Eminence’ (Jego Szara Eminencja).”[7]
Epiphanius wyjaśnia też, że Coucil of Foreign Relations – CFR (amerykańska Rada ds. Stosunków z Zagranicą) powstała w 1921 r. i „Pierwotnie instytucja ta ograniczała się właściwie do jednego człowieka – był nim J.P. Morgan, za którym stała, rzecz jasna, fortuna całej rodziny Morganów. Należy dodać, że ród ten reprezentował interesy Rotszyldów w Stanach Zjednoczonych, a ponadto świadczył usługi na rzecz Rockefellerów, Warburgów oraz współpracował z Bernardem Baruchem, Otto Kahnem i z Schiffami.
Od początku CFR spełniała rolę głównego łącznika między wielką finansjerą amerykańską, kompaniami naftowymi, międzynarodowymi koncernami a rządem Stanów Zjednoczonych…. Z CFR wywodzili się prawie wszyscy amerykańscy prezydenci po F.D. Roosevelcie, łącznie z G. Bushem Juniorem, a także wszyscy Sekretarze Stanu (po 1939 roku), Sekretarze Obrony, dyrektorzy CIA i właściwie cała kadra dowódcza Sztabu Generalnego USA.”[8]
Postać Józefa Hieronima Retingera przybliża także polski badacz Jerzy Chodorowski. Ujawnia on, że Retinger przez 5-6 lat był doradcą masońskiego prezydenta Meksyku Plutarca Eliasa Callesa, na którego rządy przypadały krwawe prześladowania Kościoła katolickiego w Meksyku, oraz że „Gdy aktywność jego zaczęła budzić podejrzenia o agenturalność, gen. Wł. Sikorski miał powiedzieć: ‘nie wiem komu on służy’, ale nie zdymisjonował go. Dopiero w 1943 r., na trzy miesiące przed swoją śmiercią, zażądał od polskiego kontrwywiadu dossier Retingera.” Z dossier wynikało, że Retinger „miał i ma kontakty z komunistami, działał w Międzynarodowej Federacji Związków Zawodowych – jawnej agendzie destrukcji komunistycznej, sterowanej przez Moskwę, bierze udział w ruchu syjonistycznym, zajmuje wysokie stanowisko w B’nai Brith (‘żydowskiej masonerii’), a raport wywiadu brytyjskiego stwierdził, że Retinger dostarczył ambasadorowi sowieckiemu obszerne sprawozdanie z wizyty Generała w Stanach Zjednoczonych.”[9]
Z biografii Józefa Retingera można wywnioskować, że podejmował on współpracę z różnymi wywiadami i przekazywał informacje mocarstwom, lecz zawsze pozostawał wierny ideom wolnomularskim. Jego działalność, choć do końca nie wyjaśniona i budząca kontrowersje, nie mogła więc być sprzeczna z interesami masonerii.
Czy dostarczał jakieś informacje o polskim premierze państwom lub organizacjom, które generała Sikorskiego pragnęły się pozbyć? Niektórzy historycy uważają że tak, skoro będąc nieodłącznym towarzyszem generała Sikorskiego, jego tłumaczem, w ostatniej podróży polskiego premiera udziału jednak nie wziął.[10]
Niewyjaśniony pozostaje w szczególności związek z katastrofą nad Gibraltarem rządu Jej Królewskiej Mości. Sprawę można by wyjaśnić przez analizę materiałów znajdujących się w archiwach brytyjskich. Niestety, pomimo upływu tylu lat od gibraltarskiej katastrofy, pozostają one w dalszym ciągu przed badaczami zamknięte, opatrzone klauzulą „ściśle tajne”.
Skoro Retinger był domniemanym brytyjskim agentem (albo wielokrotnym), i co jest pewne – wolnomularzem-architektem Europy, to miał bezpośredni interes by podejmować działania uniemożliwiające Polsce i generałowi Sikorskiemu prowadzenie takiej polityki, która utrudniałaby anglosaskie zwycięstwo w wojnie i wdrożenie programu integracji europejskiej. Tymczasem w dniu 11 kwietnia 1943 r. radio niemieckie ujawniło sowiecką zbrodnię w lesie katyńskim, a generał Sikorski żądał wyjaśnienia tej sprawy, co spowodowało zerwanie przez Moskwę stosunków dyplomatycznych z rządem polskim. Premier Sikorski stał się niewygodny i niebezpieczny zarówno dla Anglosasów, jak i dla wolnomularstwa, gdyż wycofanie się z wojny Związku Sowieckiego czy tylko Polski, uniemożliwiałoby, a przynajmniej znacznie utrudniało, pokonanie III Rzeszy i realizację planów aliantów. Nie kolidowało natomiast z interesami Anglii i Stanów Zjednoczonych, a tym bardziej masonerii, oddanie Polski pod sowietyzację. Co więcej, w świetle obecnie posiadanej wiedzy nie da się już także zaprzeczyć, że ideały integracji europejskiej (a de facto wolnomularstwa), w które wierzył i które propagował Józef Retinger, są współcześnie w znacznej mierze emanacją ideologii marksistowskiej.
Należy jeszcze rozważyć kwestię odpowiedzialności za zabójstwo premiera naszego rządu Rosjan. Liczyli oni na to, że Polska stanie się ich łupem na podstawie porozumienia z aliantami (co faktycznie nastąpiło) i myśli o powrocie Władysława Sikorskiego do „wyzwolonej” przez Armię Czerwoną Polski nie dopuszczali. Pozostaje jednak kwestią czy to Sowieci podjęli działania wymierzone w polskiego Naczelnego Wodza, czy też ktoś ich w tym ubiegł. Usunięcie człowieka, który mógł zagrażać osiągnięciu ustalonych w zaciszach gabinetów celów wojny leżało bowiem niechybnie w interesie wielu międzynarodowych graczy. Tym bardziej, że w roku 1943 szala zwycięstwa nie była jeszcze przesądzona.
Nowa sowietyzacja Polski w Unii Europejskiej
Jeżeli przyjmiemy hipotezę, że zamach na Tu-154 M nastąpił w analogicznych warunkach geopolitycznych i podmiotowych, co śmierć generała Władysława Sikorskiego, to trzeba wziąć pod rozwagę możliwość przyczynienia się do katastrofy smoleńskiej:
- państw i organizacji międzynarodowych zainteresowanych utrwaleniem polskiego uczestnictwa w Unii Europejskiej, NATO i instytucjach euroatlantyckich;
- rzeczników zaszczepienia na naszym terytorium „wartości” europejskich oraz multikulturalizmu, ze szczególnym uwzględnieniem judaizmu;
- podmiotów dążących do eksploatacji ekonomicznej i finansowej Polski i jej obywateli;
- zmierzających do ustanowienia Mitteleuropy i rewindykacji naszych ziem zachodnich Niemców oraz
- dążących do narzucenia nam na powrót swojego zwierzchnictwa politycznego Rosjan.
Najczęściej powtarzaną tezą jest, iż zamachu na samolot z polskim Prezydentem na pokładzie w dniu 10 kwietnia 2010 r. dokonali Rosjanie. Sowieci byli przecież zdolni do popełniania potwornych zbrodni, jak w szczególności zbrodnia katyńska.
Z pewnością Rosjanie nie znosili prof. Lecha Kaczyńskiego za jego zaangażowanie w Gruzji i w pomarańczową rewolucję w Kijowie. Kierować się więc mogli pragnieniem zemsty. Trudno natomiast przypisać im polityczny motyw w działaniu przeciwko Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, skoro dalece wątpliwe były jego szanse na reelekcję. Niełatwo jest też znaleźć racjonalny powód przyświecający Kremlowi w eliminacji pozostałych pasażerów prezydenckiego samolotu w kontekście tego, że w ciągu pięciu lat od katastrofy Moskwa nie podjęła przeciwko Polsce bezpośredniej agresji, mającej skonsumować likwidację polskiej elity narodowej w dniu 10 kwietnia 2010 r. Z bezpośrednich relacji dotyczących katastrofy wynikało natomiast, że Rosjanie, w tym w szczególności Władimir Putin, byli sprawą przestraszeni, a co najmniej poruszeni. W ich zachowaniu nie było widać zimnego cynizmu znanego z „normalnego” zachowania czekistów, który ujawniał się czy to w późniejszym mataczeniu w sprawie smoleńskiej, czy w tuszowaniu zbrodni katyńskiej ujawnionej 11 kwietnia 1943 r., czy też w otruciu Aleksandra Litwinienki albo zabójstwach Anny Politkowskiej i Borysa Niemcowa. Władimir Putin bez krętactw przybył na uroczystości pogrzebowe śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, podczas gdy cynicznie postąpili przywódcy Zachodu. Na pogrzeb polskiego Prezydenta nie przylecieli, zasłaniając się trudnymi warunkami atmosferycznymi (wybuchem wulkanu). Czyżby nie mogli spojrzeć Polakom i sobie nawzajem w oczy?
Jeżeliby więc to jednak nie Rosjanie zlikwidowali członków polskiej delegacji do Katynia, to tym bardziej poddać analizie należy pozostałe ewentualności. Wyjaśnienie tej kwestii pozostaje bowiem istotne zwłaszcza w kontekście likwidacji suwerenności Polski, niszczenia naszej narodowej kultury, zalewu naszej Ojczyzny wrogimi polskości ideologiami (w tym antypolonizmem, tolerancjonizmem, poprawnością polityczną i ideologią gender), zniszczenia podstaw naszej narodowej gospodarki, ograbienia nas z majątku narodowego oraz pozbawienia Polaków źródeł dochodu.[11]
Zakładając, że jednym z motywów zamachu na samolot Tu-154 M mogło być pozbawienie Polski tych nielicznych przedstawicieli narodowej elity, którzy zajmowali wysokie stanowiska państwowe lub byli ludźmi społecznie wpływowymi, przez co byliby przeszkodą do wprowadzenia w Rzeczypospolitej ideologii godzących w naszą narodową tożsamość i kulturę, ewentualnie we wciągnięciu Polski w konflikt Rosja – Zachód, a wśród których wymienić trzeba by takie postacie, jak:
- Prezes IPN prof. Janusz Kurtyka,
- Przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik,
- wiceprzewodniczący ROPWiM, redaktor naczelny miesięcznika „Palestra”, adw. Stanisław Mikke,
- przewodniczący Wspólnoty Polskiej, były Marszałek Senatu, Maciej Płażyński,
- prezes Stowarzyszenia Parafiada o. Józef Joniec,
- prezes Polskiej Fundacji Katyńskiej Bożena Mamontowicz-Łojek,
- prezes Komitetu Katyńskiego Stefan Melak,
- prezes Federacji Rodzin Katyńskich Andrzej Sariusz-Skąpski,
- działaczka Wolnych Związków Zawodowych, współzałożycielka NSZZ „Solidarność”, Anna Walentynowicz,
- katolicki biskup polowy Wojska Polskiego gen. dyw. Tadeusz Płoski,
to niewątpliwą korzyść z ich eliminacji odnieśliby jednak inni niż Moskwa gracze (państwa i organizacje międzynarodowe). Wielu z nich zapewne zbyt długo czekało na odejście Ojca Świętego Jana Pawła II, który był poważną przeszkodą dla nowej sowietyzacji („europeizacji”) Polski, by tolerować działalność takich osób jak powyżej. Tym bardziej, że Polska znalazła się pod ich kontrolą polityczną i militarną, zapewnianą przez hegemonię amerykańską.[12]

Czy jednak wrogiem masonerii był śp. prof. Lech Kaczyński i czy musiałby zginąć razem z powyższymi polskimi patriotami, gdyby za zamachem stali ludzie z cienia? Wszak dobrze znane są więcej niż przyjazne gesty, które Lech Kaczyński jako Minister Sprawiedliwości, a następnie Prezydent RP, wykonywał w stosunku do działających zakulisowo organizacji.[13] Przecież to nie kto inny jak Prezydent Lech Kaczyński wystosował do członków żydowskiej loży masońskiej B’nai B’rith list gratulacyjny z okazji wznowienia przez nią działalności w Polsce. Lech Kaczyński prowadził nadto taką politykę, która nie kolidowała z planami masońskimi. Nie mógł on więc być samoistnym celem ich ataku. Mógłby natomiast zostać poświęcony albo dlatego, iż nie można go było odłączyć od celu faktycznego, albo też dla odwrócenia uwagi od sprawców rzeczywistych.[14]
Polska polem bitwy Anglosasów i Niemców z Rosją?
Nie sposób zakładać, żeby operacja amerykańskich i niemieckich służb specjalnych w Kijowie jesienią 2013 r. nie była planowana co najmniej na kilka lat wcześniej. Można zatem przyjąć, że również Amerykanie i Niemcy byli żywotnie zainteresowani trwałym skonfliktowaniem Polaków z Rosjanami, a w planowanej agresji na Moskwę – wykorzystaniu nas w charakterze żołnierzy i mięsa armatniego. Ciężko jest uwierzyć, że nie mieli oni swoich agentów w otoczeniu Prezydenta RP i w kręgach związanych z rządem. I być może także w ich działalności należy upatrywać przyczyn „zaniedbań” w przygotowaniu wyprawy do Smoleńska i sprowadzenia katastrofy w ruchu lotniczym.
Trudno byłoby również dać wiarę, że Waszyngton i Berlin nie śledzili każdego ruchu polskiej delegacji państwowej udającej się do Rosji. Dysponują więc z pewnością dokumentacją fotograficzną i relacjami bezpośrednich świadków wydarzeń. Jeżeli nie chcą tych informacji przekazać Polakom, to prawdopodobnie są to dane dotyczące podstawowych interesów tych państw i że uwikłane są one w katastrofę, jak też, że nadal zamierzają czerpać z niej korzyści polityczne.
Jeżeliby jednak śledztwo w sprawie smoleńskiej miało rozważać także wątek ewentualnego mataczenia lub przyczynienia się do katastrofy globalistycznych instytucji finansowych (masonerii), Waszyngtonu lub Berlina, to nie byłoby na to politycznej zgody ani Platformy Obywatelskiej, ani Prawa i Sprawiedliwości.
Przyjmując hipotetycznie, że za zamachem na członków polskiej delegacji do Katynia w dniu 10 kwietnia 2010 r. stali rzecznicy globalizacji (masoni) albo nasi zachodni „sojusznicy”, to dlaczego przed przypisaniem sobie odpowiedzialności nie oponowali Rosjanie? I dlaczego utrudniają polskiej Prokuraturze Wojskowej śledztwo i nie chcą oddać wraku samolotu?[15]
Nie bez znaczenia dla wyjaśnienia sprawy pozostaje także to, że w konsekwencji katastrofy smoleńskiej Platforma Obywatelska przejęła kontrolę nad wszystkimi tymi instytucjami państwowymi, którymi kierowały ofiary zamachu. Wyjaśnianie zatem kulisów wydarzenia z dnia 10 kwietnia 2010 r. musiałoby odsłonić także fakty pozwalające na ocenę czy PO jest jedynie przypadkowym beneficjentem Smoleńska a skandalicznie złe przygotowanie wylotu polskiej delegacji do Katynia, niechęć w wyjaśnianiu sprawy, zamiar pozostawienia śledztwa w rękach Rosjan, nie mają z późniejszym zawłaszczeniem państwa żadnego związku, czy też niektórzy wysocy przedstawiciele rządu Donalda Tuska, a może nawet on sam, mieli swój świadomy udział w wydarzeniach.
Nie można wykluczyć, że jakieś uzgodnienia w tej mierze z Rosjanami mogły być. Wiadomą sprawą było, że Moskwa nie życzyła sobie na swoim terytorium wizyt Lecha Kaczyńskiego. Serdecznie witano natomiast premiera Donalda Tuska, uważanego za polityka dystansującego się od Waszyngtonu, z którym można dojść do porozumienia i któremu premier Federacji Rosyjskiej Władimir Putin składał, nęcące dla każdego autentycznego polskiego patrioty, za jakiego Putin mylnie uważał Donalda Tuska, propozycje odzyskania Lwowa i Kresów południowo-wschodnich. Natomiast wizycie Prezydenta Kaczyńskiego, uznawanego za amerykańskiego wasala, odmawiano statusu wizyty państwowej i związanego z tym wysokiego poziomu zabezpieczenia i honorów. Lekceważenie prof. Lecha Kaczyńskiego przez Kreml było przy tym tak ostentacyjne, że mogło być dla masonerii, ale i USA oraz Niemiec, ważnym punktem odniesienia ich polityki wobec Polski. Ponieważ zaś, co zdaje się wynikać z wypowiedzi m.in. amerykańskiego geostratega Zbigniewa Brzezińskiego, od dłuższego czasu przygotowywali się oni do przeprowadzenia w Kijowie Euromajdanu i osaczenia Rosji, nie można wykluczyć, że polityczne rozegranie nienależycie zabezpieczonej wyprawy polskiej delegacji do Katynia mogło być dla nich pokusą nie do odrzucenia.[16]
Nie można abstrahować również od faktu, że możliwości działania euroatlantyckich i globalistycznych organizacji międzynarodowych oraz służb specjalnych Waszyngtonu i Berlina w Polsce są większe niż Moskwy, a ich zdolność do siania propagandy i dezinformacji praktycznie nieograniczona. Zdarzać się więc mogło i tak, że na konto Rosji zapisywali oni swoje własne działania i prowokacje w Polsce.
Kwestia smoleńska winna nam uświadomić, że uczestnictwo Polski w Pakcie Północnoatlantyckim, a zwłaszcza nasz związek ze Stanami Zjednoczonymi, pozwala służbom państw zachodnich, za zasłoną rzekomej działalności sojuszniczej, manipulować polską opinią publiczną. Wcale natomiast nie chroni nas przez zagrożeniem rosyjskim, lecz na nuklearny atak nas wystawia. Korzyści z uczynienia z Polski strefy buforowej czerpią oczywiście USA, gdyż konsekwencje ich imperialnej polityki ponosiłby inny kraj, na którym rozegrałby się rosyjsko-amerykański konflikt zbrojny. Nie jest to zresztą pierwszy taki amerykański scenariusz. Uczynienie z naszego Kraju nuklearnego pobojowiska było przecież objęte strategią wojny ze Związkiem Sowieckim również za prezydentury Ronalda Reagana.

https://forumemjot.wordpress.com/2012/12/15/iii-wojna-swiatowa-w-polsce-mapa-konfliktu-nuklearnego-na-terenie-europy-wykradziona-przez-pulkownika-kuklinskiego/
Polska w starciu Waszyngtonu i Berlina z Moskwą nie zrealizuje żadnych własnych interesów. Z pewnością nie można wpisać w cele takiej wojny wypełnienia koncepcji tzw. Międzymorza, skoro nie da się tego uczynić w drodze porozumienia samych zainteresowanych stron. Ani bowiem Ukraina, ani Republika Litewska sobie tego nie życzą, a są one członkami albo sojusznikami NATO. Ponadto dzielą nas krwawe konflikty etniczne z nieodległej przeszłości, w których stawką było nasze biologiczne przetrwanie na Kresach Wschodnich i zachowanie posiadanej tam ziemi. Wspólnocie losów narodów Międzymorza zaprzecza także wykluczająca się pamięć historyczna Polaków, Ukraińców i Żmudzinów. Jeżeli zaś tak trudne jest odbudowanie wspólnej pamięci historycznej etnicznych Polaków, rozdartych na grupę postkomunistyczną i postsolidarnościową, to scalenie w jedną całość różnych etnosów wymagałoby co najmniej wykorzenienia tradycji OUN-UPA. Skoro jednak, weźmy na to redaktor „Polityki Narodowej” Jakub Siemiątkowski, uważa, iż odtworzenie Międzymorza bałtycko-czarnomorskiego jest dla Polski konieczne i celowe, to winien rozważyć dokonanie tego siłami zbrojnymi Polski i naszych prawdziwych sojuszników (np. Węgier). Konieczna byłaby bowiem wieloletnia okupacja i denazyfikacja całej Ukrainy, a za tym szłyby potężne koszty na wojsko i administrację, których obecnie nie jesteśmy w stanie ponieść. Bez uwzględnienia tych uwarunkowań proponowałoby się nam budowę jedynie fikcji wspólnoty Międzymorza, albowiem oparta by ona była na strategii ciągłych polskich ustępstw przed ukraińskim i żmudzińskim szowinizmem, tak jak to czynią politycy Prawa i Sprawiedliwości i co było dewizą prof. Lecha Kaczyńskiego. Na marginesie zauważamy także, że koncepcja Międzymorza jako utopia odrywa polskich patriotów od poważnej dyskusji o sposobie rewindykacji i denazyfikacji tych naszych ziem wschodnich, które utraciliśmy na skutek II wojny światowej, a które zupełnie realnie mogą zostać z Polską ponownie zintegrowane. Tyle że w zupełnie inny sposób i w całkowicie odmiennych uwarunkowaniach, niż wojna NATO z Rosją.
Celów polityki polskiej nie da się zatem osiągnąć poprzez udzielenie zgody na prowadzenie na naszym terytorium wojny pomiędzy obcymi mocarstwami. Mogłoby to bowiem doprowadzić do zagłady naszego narodu, a przynajmniej do podziału polskiego terytorium państwowego pomiędzy sojusznicze Niemcy i aspirujących do stworzenia Judeopolonii, a reprezentowanych przez Amerykanów, Żydów. Skrawkami naszego terytorium pożywiłaby się zapewne również banderowska Ukraina i jadowicie antypolska Republika Litewska. Ta ostatnia tak bardzo przejmuje się bowiem jagiellońskimi mrzonkami polskich polityków, że przyłączy się do każdego państwa proponującego jej rozbiór Polski (chodzi o zamiar zaboru Polsce Suwalszczyzny).
Zniszczenie naszego państwa i narodu satysfakcjonowałoby także masonerię, gdyż fizyczna eliminacja ostatniego dużego katolickiego narodu w Europie usunęłaby przeszkodę dla definitywnego narzucenia nowych emanacji ideologii marksistowskiej także pozostałym krajom dawnego kręgu cywilizacji łacińskiej.
Niektórzy polscy publicyści podnoszą, że korzyścią, którą odnosimy z uczestnictwa w NATO jest to, że chroni nas ono przed agresją innych członków NATO – głównie USA i Niemiec. W świetle powyższych rozważań nie jest to jednak takie oczywiste.
Sprowadzenie katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem należy zatem rozpatrywać w znacznie szerszym niż dotychczas kontekście.
[1] http://www.michaeljournal.org/nwo1.htm ; http://www.michaeljournal.org/nwo2.htm
[2] Podsycanie strachu przed Rosją oraz przed faszystami jest stałą strategią paneuropejczyków i euroatylantystów, mającą na celu wyzucie narodów Europy z suwerenności. Jest to widoczne także we współczesnej Polsce w związku z konfliktem na Ukrainie. We wspólnym froncie antyrosyjskiej histerii zwarły bowiem szeregi sterowana z Berlina władza oraz wypełniająca polecenia Waszyngtonu systemowa opozycja.
[3] Polska długo wahała się jaką politykę ma prowadzić wobec rządów Adolfa Hitlera. Ostatecznie gwarancje (prowokacje) brytyjskie popchnęły pułkownika Józefa Becka ku narodowej katastrofie.
[4] J. Chodorowski, Rodowód ideowy Unii Europejskiej, Krzeszowice 2010, s. 231.
[5] Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek świata. Nowy Ład Ekonomiczny. Globalizm. Masoneria i tajne sekty, Wydawnictwo Antyk, s. 316; http://abelikain.blogspot.com/2013/05/ukryta-strona-dziejow.html#!/2013/05/ukryta-strona-dziejow.html
[6] Tamże, s. 387-388.
[7] Tamże, s. 668-669.
[8] Tamże, s. 655-656; http://www.theforbiddenknowledge.com/hardtruth/uspresidentasmasonspt2.htm ; http://www.biblebelievers.org.au/33rd.htm
[9] J. Chodorowski, op. cit., s. 221-223.
[10] http://wolnemedia.net/historia/jozef-retinger-%E2%80%93-kim-tak-naprawde-byl/
https://marucha.wordpress.com/2012/06/07/polski-tworca-grupy-bilderberg-jozef-retinger/
[11] Nie bez znaczenia w sprawie jest zapewne również to, że Polska znajduje się w bezpośredniej strefie oddziaływania konfliktu Rosja – Zachód, wywołanego zamachem stanu w Kijowie i naruszeniem dotychczasowego status quo w rejonie Morza Czarnego.
[12] Istotną rolę odgrywać tu mogłyby np. Klub Bilderberg, Instytut Spraw Międzynarodowych (CFR), Komisja Trójstronna, Bank Światowy czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
[13] zob. S. Krajski, Masoneria polska 2014, Warszawa 2014, http://radio.radiopomost.com/z-polski/3665-czy-pis-tez-sluzy-masonerii ; http://www.bibula.com/?p=78282
[14] I spotęgowania reakcji społeczeństwa polskiego, jego oburzenia na Moskwę. Zabicie jakichkolwiek innych, poza Prezydentem, członków delegacji nie mogłoby wszak wywołać tak silnej reakcji antyrosyjskiej w Polsce.
[15] Być może odpowiedzią na tę wątpliwość mogłoby być to, że strategia obronna Rosji zakłada, że jej wrogiem jest Zachód, zwłaszcza zaś Stany Zjednoczone i NATO. Nie może to specjalnie dziwić wobec słów wypowiedzianych w 1997 r. przez Zbigniewa Brzezińskiego” „Ameryka, sprawująca bezprecedensową hegemonię w świecie, nie ma obecnie żadnego rywala. Ale czy sytuacja ta utrzyma się w przyszłości?”, „Dla Ameryki głównym trofeum geopolitycznym jest Eurazja.” https://forumemjot.wordpress.com/2012/12/15/iii-wojna-swiatowa-w-polsce-mapa-konfliktu-nuklearnego-na-terenie-europy-wykradziona-przez-pulkownika-kuklinskiego/
Jeżeliby zatem Moskwa zgodziła się na badanie przyczyn katastrofy przez międzynarodową komisję, to stan techniczny urządzeń zapewniających Rosji bezpieczeństwo powietrzno-rakietowe zostałby jej wrogom ujawniony. Poznaliby oni w tym kontekście także wiele innych tajemnic wojskowych Federacji Rosyjskiej i katastrofalny zapewne stan techniczny rosyjskiego systemu obronnego, jak też np. chaos w zarządzaniu i dowodzeniu tym sektorem. Rosjanie mogli też podejrzewać, że katastrofa nie była zwykłym wypadkiem, ale wymierzoną w ich kraj prowokacją. Nie mogli więc pozwolić sobie na żadne międzynarodowe, czy też polskie, śledztwo na swoim terytorium.
Jest też inny aspekt, dlaczego dla Rosjan względniejsze jest zaakceptowanie przypisania im odpowiedzialności za zamach, niż współpraca z polskimi prokuratorami. Rosja kieruje się w walce z wrogami chińską metodą kamuflażu. Gdy jest silna, udaje gołąbka pokoju, a gdy jest słaba – sroży się niczym lew. Lepiej bowiem prezentować się jako imperialne mocarstwo, które może bezkarnie likwidować swoich politycznych wrogów i siać strach swoją potęgą, niż zostać uznanym za lwa pozbawionego zębów.
[16] Tym bardziej, że ewentualna katastrofa odbyłaby się na terytorium Federacji Rosyjskiej i wszystkie podejrzenia skierowałyby się w stronę Moskwy. Scenariusza takiego nie można odrzucić przede wszystkim dlatego, że skutkiem takiej prowokacji byłby wzrost wrogości Polaków wobec Rosji i zgoda dużej części naszego społeczeństwa na udział Polski w wojnie na Ukrainie, a w konsekwencji – w ewentualnej III wojnie światowej.