Pomimo, iż od wydania dzieła Romana Dmowskiego Niemcy, Rosja i kwestia polska upłynęło już ponad 100 lat i na jego myśli wychowało się kilka pokoleń polskich narodowców, należy skonstatować, że nie wszyscy współcześni narodowcy koncepcje polityczne swojego ideowego patrona podzielają. Niektórzy z nich, odnosząc myśl Ojca Niepodległości do czasów obecnych, przestrzegają przed jej dosłownym rozumieniem i zalecają wyłącznie analizowanie sposobu rozumowania Romana Dmowskiego, a nie realizowanie jego zaleceń politycznych. Kwestionując aktualność poglądów prezentowanych przez przywódców obozu narodowego u progu polskiej niepodległości, nie przytaczają jednak w ślad za tym naukowych i przekonywujących argumentów. Śmiało przestrzegają przed „paleoendekami” (tj. rzekomo bezrrefleksyjnymi naśladowcami Dmowskiego, jaskiniowcami nie mającymi pojęcia czym jest polityka narodowa współcześnie) i w poszumie haseł o Wielkiej Polsce oddają się realizacji idei Romanowi Dmowskiemu zupełnie obcej – piłsudczykowskiej idei Międzymorza. Krytykując rosyjski i amerykański imperializm (amerykański nawet bardziej), wpadają jednak, w imię realizacji Międzymorza bałtycko-czarnomorskiego, w sidła zastawione przez Waszyngton.
Wybitną rolę w propagowaniu idei Międzymorza w obozie narodowym odgrywa czasopismo „Polityka Narodowa”, w szczególności zaś redaktor Jakub Siemiątkowski, którego teksty w zupełności rozmijają się z kanonami myślenia narodowego. Trudno przyjąć, aby tak daleka rozbieżność programowa owego pisma z naukami Romana Dmowskiego, sprzyjała pozyskiwaniu przez Ruch Narodowy świadomych zwolenników. Tym bardziej, że dysonans poznawczy potencjalnego stronnika narodowców pogłębia sprzeczność istotnych wypowiedzi publicystów tej partii z oświadczeniami kandydata RN na Prezydenta – Mariana Kowalskiego.
W warunkach polskich polityk narodowy powinien z góry zakładać, że będzie człowiekiem ubogim, gdyż przyjmowanie korzyści osobistych lub finansowych od podmiotów nie utożsamiających się w sposób jednoznaczny i bezwarunkowy z celami obozu narodowego, prowadzić może do porzucenia przez takiego polityka nauk Romana Dmowskiego i interesów Wielkiej Polski. Tym bardziej więc niepokoi, iż część działaczy Ruchu Narodowego poszła na etaty dziennikarskie do spółki „Free Dom Media” Sp. z o. o. – wydawcy „Polski Niepodległej”, na której łamach dostrzegalny jest rozbrat z wieloma tezami głoszonymi przez twórcę polskiego nacjonalizmu. Dotyczy to w szczególności stosunku do Ukrainy, Rosji oraz rewindykacji okupowanych polskich ziem na Kresach Wschodnich. Nawet zaś jeśli nie wszystkie zamieszczane w „Polsce Niepodległej” treści stanowią oficjalne stanowisko Ruchu Narodowego, to większość czytelników może tego nie wiedzieć.
Jeżeli problemy programowe Ruchu Narodowego wynikają tylko z braku wiedzy i charyzmy jej działaczy, niezbędnej do sprzeciwienia się utrwalonym w III RP koncepcjom geopolitycznym, to jest nadzieja, że następne pokolenie polskich narodowców trudności te przezwycięży. Jeżeli jednak mamy do czynienia z celową dywersją ideową w łonie obozu narodowego, to brak stanowczej na to reakcji skutkować może trwałym wypaczeniem oblicza ideowego Ruchu Narodowego i zmarnowaniem szansy na budowę Wielkiej Polski.
Rozpoznawalność Ruchu Narodowego nie zależy od poparcia mediów w Polsce, bo te lansują przede wszystkim Platformę Obywatelską i PiS, ale od życzliwości portali społecznościowych oraz od oddziaływania społeczników, potrafiących w sposób zrozumiały wytłumaczyć w swoim kręgu środowiskowym różnice programowe pomiędzy Ruchem Narodowym a partiami systemowymi. Nie sposób byłoby zaś oczekiwać zaangażowania się owych polskich patriotów w promowanie stronnictwa, którego ideowe oblicze ukształtowane byłoby przez myśl tożsamą z poglądami Pawła Kowala, Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego czy Kazimierza Wóycickiego. Tym bardziej, że rzeczników koncepcji Międzymorza jest tak wielu w partiach znacznie silniejszych od Ruchu Narodowego oraz we wszystkich dużych mediach w Polsce. Nie ma więc naprawdę potrzeby angażowania się Wolnych Polaków w jej dodatkowe propagowanie.
Wyjaśniając zatem zapomniane kanony myślenia narodowego wskazujemy, że Roman Dmowski widząc, iż Polska jest za słaba, aby walczyć ze wszystkimi naszymi wrogami naraz, proponował czynić co w polskiej mocy, by uniemożliwić im dojście ze sobą do porozumienia. Musiałoby ono bowiem nastąpić naszym kosztem. Płynące z zewnątrz zagrożenia polityczne sklasyfikował natomiast pod względem ciężaru gatunkowego – od najmniejszych do największych.
Z myśli Dmowskiego wyprowadzić można następujący, usystematyzowany katalog zagrożonych dóbr narodowych:
- nasz niepodległy byt polityczny,
- podstawy gospodarczej niezależności Polaków,
- możliwość dalszego zamieszkiwania na ziemi ojców i zachowania podstaw naszej kulturowej samoistności (odrębność narodowa) oraz
- możliwość dalszego biologicznego trwania Polaków.
Kierując się potrzebą ochrony w/w dóbr stosownie do ich znaczenia dla polskiego interesu narodowego i stopnia zagrożenia tych wartości ze strony naszych konkurentów, podzielił narody z nami rywalizujące na te, którym Polacy jako naród nie przeszkadzają, a które pragną podporządkować nas swoim interesom politycznym (ewentualnie polityczno-gospodarczym) oraz te, dla których jesteśmy przeszkodą w ekspansji kulturowej i etnicznej. W tej drugiej kategorii znaleźli się w szczególności Niemcy i ci nasi sąsiedzi na wschodzie, a partnerzy Niemiec, którzy dążyli do wypędzenia Polaków z ich domostw na Kresach Wschodnich (Ukraińcy i Żmudzini). W grupie narodów mniej niebezpiecznych umieszczeni zostali natomiast Rosjanie, posiadający własne ogromne przestrzenie do zaludnienia.
Kolory pięter piramidy opracowanej przez nas na podstawie koncepcji politycznych Romana Dmowskiego odzwierciedlają poszczególne dobra narodowe: brąz to egzystencja biologiczna (tak jak ziemia daje nam miejsce i możliwość życia), zieleń to wzrastanie (z ziemią związane), ale przede wszystkim rozwój kulturowy, kolor zaś pomarańczowy (symbolizujący energię) to gospodarka dająca nam dobrobyt. Na tym wszystkim opiera się narodowa niepodległość – ukoronowanie skutecznej obrony dóbr położonych w dolnych partiach piramidy. Piramida uzmysławia, że nie można być narodem niepodległym, gdy np. nie ma się narodowej gospodarki, a ta nie jest możliwa, jeśli nie posiada się własnych środków produkcji (ziemi, warsztatów pracy). Nie będzie też niepodległości i suwerenności gospodarczej Polaków, gdy nie będziemy narodem, co umożliwia nam wyłącznie nasza kultura. Ale i kultury narodowej nie stworzymy, jeśli wrogowie nas pozabijają (np. wciągając w wojnę światową) albo przepędzą za granicę (egzystencja biologiczna).
Z obu stron piramidy błyskawice w kolorze czerwonym wskazują na zagrożenia atakujące konkretne wartości narodowe. Niebezpieczeństwa z poszczególnych źródeł mogą różnić się metodą rażenia i intensywnością, co także należy brać pod uwagę, przypisując poszczególnym zagrożeniom stosowną wagę. Np. Rosja z Niemcami tworzą jeden blok agresorów (nie chodzi jednak o to, że muszą oni działać wspólnie), który godzi w naszą niepodległość i gospodarkę. Różna może też być waga zagrożeń poszczególnych dóbr narodowych ze strony państw zaklasyfikowanych do tego samego bloku – np. Niemiec i Rosji.
Inny zespół szkodliwych dla Narodu Polskiego czynników tworzą także Niemcy, ale wespół z Ukraińcami i Żmudzinami. Narody znajdujące się w tym bloku stanowią niebezpieczeństwo dla takich polskich dóbr jak: ziemia/kultura oraz egzystencja biologiczna.
Z kolei Anglosasi (w czasach Dmowskiego była to W. Brytania, obecnie to głównie USA), Żydzi i masoneria (choć o niej Dmowski wprost nie pisał, uważając zapewne, że jest ona tylko formą działania konkretnych narodów) godzą zarówno w naszą niepodległość, jak też chcą uczynić z Polski kolonię, a z Polaków Aborygenów, pozbawiając nas własności – zagarniając nam majątek narodowy, ziemię i warsztaty pracy. Niszczą też naszą kulturę. Piramida unaocznia, że zagrożenie ze strony USA, Żydów i masonów może skutkować rozpadem więzi narodowej i sprowadzeniem Polaków do poziomu przednarodowego (etnograficznego). Oddziaływanie tego czynnika nie wpływa natomiast, jak się wydaje, na nasze trwanie biologiczne, choć w razie pełnego zmaterializowania się tego niebezpieczeństwa, status społeczny polskojęzycznej ludności byłby bardzo niski. Anglosasi, Żydzi i masoneria dążą bowiem do uczynienia z Polaków taniej siły roboczej za granicą (stada nomadów), albo też chłopów pańszczyźnianych w Kraju.
Z piramidy zagrożonych polskich dóbr narodowych wg myśli R. Dmowskiego wynika, że Niemcy stwarzają niebezpieczeństwo dla wszystkich naszych wartości, Anglosasi, Żydzi i masoni nie godzą jedynie w naszą biologiczną egzystencję, Ukraińcy i Żmudzini chcą pozbawić Polaków podstaw narodowego istnienia na tych polskich obszarach, które już okupują lub jeszcze pragną nam wydrzeć, a Rosjanie czyhają na naszą polityczną niepodległość i gospodarkę narodową.
Łączna waga zagrożeń stwarzanych przez tych ostatnich jest chyba jednak najmniejsza, albowiem dotyczą one głównie niepodległości Państwa Polskiego i maksymalne ich zmaterializowanie się sprowadzałoby się prawdopodobnie do narzucenia nam antyzachodniego, euroazjatyckiego „sojuszu” i konieczności nabywania rosyjskich surowców i energii. Nie godzą natomiast Rosjanie w naszą biologiczną egzystencję i rozwój polskiej kultury. Należy też zauważyć, że w innym, mniej niebezpiecznym dla nas wariancie, rosyjskie zagrożenie mogłoby się ograniczyć do presji na Polskę w celu opuszczenia przez nas Unii Europejskiej i NATO, tak aby z terytorium naszego Kraju nie mogło wyjść na Rosję uderzenie wojskowe lub inna prowokacja.
Prawidłowość konstrukcji piramidy potwierdzają dziesięciolecia polskich doświadczeń w zaborze rosyjskim i pruskim, polityka III Rzeszy wobec Narodu Polskiego w latach 1939-1945, metody stosowane przez okupantów bolszewickich w latach II wojny św. oraz ukraińskie ludobójstwo na Wołyniu.
Ponieważ interes Polski wymagał, aby nie dopuszczać do współpracy Rosji z Niemcami, Roman Dmowski zaproponował, aby współdziałając z Rosją, uniemożliwiać Berlinowi uzyskanie poparcia Petersburga w sprawie polskiej. W tym zaś czasie państwo niemieckie przystąpiło do wykupywania i wyrzucania polskich rolników z ich gospodarstw w Wielkopolsce, jak też wypędzania z Wielkopolski, Pomorza i Śląska przybyszów z polskich dzielnic centralnych.
Do przeorientowania się na Niemcy nie przekonały Dmowskiego nawet potworne zbrodnie dokonywane za jego życia (zmarł 2 stycznia 1939 r.) na tych Polakach, którzy po 1921 r. pozostali w Sowietach. Uważał bowiem, że Rosjanie byli wówczas tylko wykonawcami polityki zupełnie innego narodu, którego po 1917 r. sami stali się ofiarą. Dmowski dostrzegał zapewne, że w Gułagu więzionych było wiele milionów etnicznych Rosjan, że czekiści wymordowali niemalże całą rosyjską inteligencję oraz zniszczyli rosyjską kulturę i wiarę, zamieniając cerkwie w stajnie i magazyny.[1]
Z nauk Romana Dmowskiego wynika, że Polacy mają obowiązek bronić wszystkich polskich wartości narodowych. Chodzi jednak również o to, aby koncentrując się na zagrożeniu z jednej strony i nadmiernie je eksponując, poprzez niewłaściwy dobór sojuszników, nie utracić bronionych dóbr na rzecz kogoś innego. Tym bardziej, gdyby miało chodzić o wartości z niższych pięter piramidy Dmowskiego. Nasze bezpieczeństwo winniśmy zatem opierać przede wszystkim na własnej armii, której potencjał, wobec czyhających na Naród Polski niebezpieczeństw ze Wschodu i z Zachodu, winien zostać wielokrotnie zwiększony.
Z powyższych względów występowanie w roli rzecznika bloku państw Międzymorza bałtycko-czarnomorskiego przez polskich narodowców jest więc nie tylko nieuzasadnione, lecz wręcz dla interesu Kraju szkodliwe.
[1] Polska ziemianka zamieszkująca w okolicach Białej Cerkwi na wschodnim Podolu, kilkadziesiąt kilometrów na południe od Kijowa, Maria Dunin – Kozicka, w pozycji Burza od Wschodu. Wspomnienia z Kijowszczyzny (1918-1920), która na własne oczy widziała rozwój rewolucji w Kijowie, a w jej wyniku utraciła swoją rodową siedzibę ze wszystkimi dobrami ziemskimi i której mąż został aresztowany przez Czeka, nie miała wątpliwości kto rewolucję w Rosji i na polskich Kresach Wschodnich wywołał i z jakich względów. Swoje doświadczenia z rewolucji w Rosji Maria Dunin – Kozicka podsumowuje następującymi słowy: „Tak jak w wierzeniach starożytnych, posępna rzeka oddzielała nas od tego dawnego istnienia skrzącego się blaskami niedocenianych przedtem skarbów! Lecz nie była to kojąca Leta […] Raczej piekielny Styks, czarny od podłoża beznadziejności, spieniony i burzliwy od westchnień i jęków, powstały z łez ciężkich i gorzkich całej storturowanej Rosji i nieszczęsnych ziem naszych kresowych! To dawne, olbrzymie imperium zmieniło się teraz w prawdziwą ‘dolinę łez’, bez wyjścia. Na straży – od równin kresowych, aż po tajgi Sybiru – piętrzyły się wszędzie Czerezwyczajki… Szły z nich zachłanne, szaleńcze nakazy: ‘Zgnieść inteligencję! [rosyjską – P.P.] Zgnieść i wytępić!…’, aby samemu zająć jej miejsce! Całemu światu znane są nazwiska nowych władców Rosji! Oto one: Trocki-Bronsztejn, Joffe, Radek-Sobelsohn. Kamieniew-Rosenfeld, Krasin-Goldfarb, Zinowjew-Apfelbaum, Stekłow-Nachamkes, Jankiel Jurkowskij, Martow-Cederbaum, Kamkow-Katz, Efremow-Chaimowicz, Petrow-Waisbrot… czyż nie dość?”
http://narodowikonserwatysci.pl/2012/10/03/rewolucja-bolszewicka-w-polsce-wciaz-trwa-2/
,,Rosjanie byli wówczas tylko wykonawcami polityki zupełnie innego narodu, ”
-Jakiego?