Komisja Europejska wyznaczyła Polsce wskaźnik 5,64 proc. imigrantów którzy w najbliższych latach przybywać będą z Afryki i Bliskiego Wschodu do Unii Europejskiej.[1] Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk wyjaśnił, że nasz udział w przyjęciu uchodźców odnosi się do 70 mln osób w ciągu najbliższych 20 lat.[2] Na przyjęcie imigrantów już zgodzili się europosłowie Platformy Obywatelskiej.[3]
Z kolei wśród zwykłych Polaków wywołuje to żywiołowe protesty. W czasie bowiem gdy Polska ma być kolonizowana milionami Afrykanów i Arabów, nasi rodacy – gospodarze tej ziemi i jej rdzenni mieszkańcy zmuszani są przez politykę Unii Europejskiej do emigracji w poszukiwaniu pracy i środków do życia.
Nie został też rozwiązany problem powrotu do Polski potomków tych naszych rodaków, którzy zostali zesłani przez carat i Sowietów na Sybir i do Kazachstanu. Procedowany obecnie projekt zmiany ustawy o repatriacji zakłada, że spośród liczby 100-300 tysięcy Polaków w Rosji i 50 tys. w Kazachstanie[4] prawo powrotu do Ojczyzny w najbliższych 10 latach otrzyma zaledwie około 4 tysiące naszych rodaków. Po tej dacie problem repatriacji ma zostać uznany za oficjalnie „rozwiązany”.
Zatem w najbliższych dwóch dekadach Polska zmuszona będzie przyjąć na żądanie Komisji Europejskiej 4 miliony obcych nam kulturowo i etnicznie uchodźców, a własnych rodaków sprowadzimy zaledwie 4 tysiące. Na jednego polskiego repatrianta przypadnie tysiąc Murzynów i Arabów. W tym zaś czasie rdzenna ludność Polski ma znacząco się zmniejszyć. Spadnie też dzietność Polek, a społeczeństwo się zestarzeje. W konsekwencji wielodzietne rodziny imigrantów mogą mieć więcej dzieci, niż wszystkie rodziny polskie razem wzięte, a tym samym możemy utracić naszą Ojczyznę.
W czasie gdy Komisja Europejska ogłosiła arbitralnie przydzielone Polsce kwoty imigracyjne, w cudzoziemskich mediach nad Wisłą rozpoczęła się kampania na rzecz ratowania przed Państwem Islamskim syryjskich chrześcijan. Dziennikarze TVN wpletli ten temat nawet do pytań zadawanych kandydatom na prezydenta w trakcie telewizyjnej debaty w przededniu II tury wyborów prezydenckich. Jest to zdumiewające, albowiem cudzoziemskie media w Polsce od wielu lat realizują interesy swoich „międzynarodowych” właścicieli i nie obchodziła ich dotąd tragedia tysięcy chrześcijan mordowanych na całym świecie.
Z dnia na dzień dowiedzieliśmy się, że ktoś (?) powołał w Polsce fundację dla ratowania syryjskich chrześcijan, że fundacja ta skądś (?) dysponuje środkami na osiedlenie imigrantów w Polsce. Całą akcję rzekomo koordynuje dwudziestokilkuletnia dziewczyna, Miriam Shaded, córka Polki i syryjskiego pastora, założycielka fundacji Estera. W ciągu kilku dni zorganizowała ona w ubogiej Polsce, jakoby bez politycznego i finansowego wsparcia eurosowieckich komisarzy i globalistycznych organizacji, bazę dla 1500 obywateli Syrii. A odpowiada to przecież wysiłkowi repatriacyjnemu naszego państwa na najbliższe cztery lata! Imigranci mają przybyć do Polski tak szybko, że niemożliwa będzie jakakolwiek publiczna dyskusja w tej kwestii. Koloniści zostaną prawdopodobnie sprowadzeni bez przyjęcia adekwatnej wobec wagi problemu ustawy sejmowej, choć stosowne regulacje w odniesieniu do Polaków na Wschodzie procedowane są przez długie lata i to pomimo, iż obowiązek wydania ustawy określającej zasady osiedlania się w Polsce osób polskiego pochodzenia nałożony został przez art. 52 ust. 5 Konstytucji RP.[5]
Wiele zatem wskazuje na to, że w całej tej sprawie chodzi nie tyle o ratowanie syryjskich chrześcijan, co o wywołanie naszej dezorientacji i sprowokowanie nas do zaakceptowania dyktatu Komisji Europejskiej, a tym samym przyłożenia ręki do zniszczenia naszej własnej wspólnoty narodowej. Nasze przyzwolenie na przyjęcie pierwszej grupy imigrantów eurokomisarze i ich globalistyczni panowie zamierzają wyłudzić poprzez wywołanie naszej litości i chrześcijańskiej solidarności. Ale czy przybysze będą rzeczywiście chrześcijanami, czy też wyznawcami innych religii? I kto to zweryfikuje? Kto w końcu da gwarancję, że na wydane dokumenty tożsamości jednej grupie uchodźców nie będą przerzucane do Polski kolejne partie cudzoziemców? Niewątpliwie zaś po wyrażeniu zgody na ten kontyngent kolonistów zostaniemy zmuszeni do przyjmowania kolejnych. I nie będą to wcale chrześcijanie, lecz przede wszystkim muzułmanie.

Ideowym założeniem Unii Europejskiej jest likwidacja dotychczasowych narodów w Europie i przekształcenie naszego kontynentu w wielokulturowy, wielowyznaniowy i wielorasowy tygiel, targany konfliktami wewnętrznymi. Umożliwiać to ma kontrolowanie tego obszaru przez jedną mniejszościową grupę etniczną posiadającą władzę i pieniądze.


Architekci UE wyposażyli zaprojektowane przez siebie instytucje w broń ideologiczną tzw. „europejskich wartości”, mających służyć zniszczeniu tradycyjnych więzi narodowych, społecznych i rodzinnych białych europejskich narodów. „Wartościami” tymi są w szczególności: tolerancjonizm oraz zasada niedyskryminacji ze względu na wyznanie, narodowość i rasę. Wykluczają one realizację polityki asymilacji przybyszów w krajach europejskich. Wbrew nazwie instrumenty te bynajmniej nie mają na celu powstrzymywania dyskryminacji, lecz jej eskalację na szkodę rdzennych Europejczyków, poprzez promowanie wszelkich imigrantów z krajów obcych Europie kulturowo i etnicznie.

Źródło: https://marucha.wordpress.com/2014/04/page/3/

Źródło: http://ndie.pl/rzekoma-oplacalnosc-pozaeuropejskiej-imigracji-to-mistyfikacja-eurokolchozu/
Ością w gardle twórcom Nowego Porządku Świata, którego integralną częścią jest Unia Europejska, stoi w szczególności konserwatywna, katolicka Polska. Winniśmy więc dobrze wczytać się w słowa lewackiego guru Jacka Żakowskiego, który wytyka rządowi Ewy Kopacz, że przyjmowanie uchodźców chrześcijańskich z Syrii ma wymiar „dyskryminacyjny”[6] oraz że kryterium wyznaniowe zostanie przez Komisję Europejska oprotestowane i na dłuższą metę w polityce imigracyjnej jest nie do utrzymania. Nasz ewentualny opór będzie zatem łamany bolszewickimi metodami eurokomisarzy – zmową silniejszych państw przeciwko „czarnej owcy”, ostracyzmem wobec narodowych polityków i ich ośmieszaniem, czarnym pijarem naszego Kraju oraz karami finansowymi nakładanymi na Polskę.

Imigracja stanowi dla naszego Narodu zagrożenie dużo poważniejsze niż dla innych państw Europy. Istnieją u nas bowiem całe regiony zamieszkałe przez ludzi nie odczuwających zbyt silnie więzi narodowej i przywiązania do zamieszkiwanej ziemi. Są to w szczególności odzyskane dla Polski w wyniku II wojny światowej ziemie zachodnie i północne. Komuniści nie zadbali bowiem o to, aby ludzie wyrwani ze swoich dotychczasowych wspólnot lokalnych, w których zbiorowej pamięci i tradycji byli wcześniej zakorzenieni, wytworzyli w nowych miejscach zamieszkania wspólnoty nowe. O pełną integrację narodową przesiedleńców na Ziemiach Odzyskanych nie troszczą się tym bardziej liberalni, kosmopolityczni włodarze postPeerelu. Ocalenie spójności narodowej wymaga zatem ponownej akulturacji mieszkańców ziem zachodnich i północnych w duchu kultury Narodu Polskiego.

Źródło: http://polska.newsweek.pl/wybory-prezydenckie-2015-wyniki-i-frekwencja-na-mapie,artykuly,363932,1.html
Prowadzenie skutecznej polityki uwrażliwiania narodowego Polaków z Ziem Odzyskanych napotykać będzie na przeciwdziałanie ze strony Komisji Europejskiej, instytucji globalistycznych, naszych zachodnich sąsiadów, jak też spotykać z niechęcią kosmopolitycznej części Polaków.
Ponieważ ludność obojętna wobec wartości narodowych i konserwatywnych nie ustępuje u nas ilościowo tym Polakom, którzy przywiązani są do tradycji, wiary i Ojczyzny, nawet niewielka ilość obcych kulturowo imigrantów będzie negatywnie wpływać na odzyskanie naszej narodowej spójności. Już bowiem po 5 latach uchodźcy otrzymają polskie obywatelstwo i dołączą do tej części wyborców, która z polskością związana jest póki co głównie więzami formalnymi (obywatelstwem i używaniem języka polskiego).
Dopóki więc nie odzyskamy narodowej suwerenności i nie przezwyciężymy terytorialnego podziału Polski na część liberalną i konserwatywną, nie będziemy w stanie asymilować przybyszów z innych kultur. Nasze narodowe być albo nie być wymaga zatem wymknięcia się z zastawionej na nas pułapki i stanowczego przeciwstawienia się napływowi do naszego Kraju niepolskich imigrantów. Komisji Europejskiej można zaś odpowiedzieć tak, jak feudałowie niemieccy odpowiedzieli na wezwanie papieża Euzebiusza III do uczestnictwa w II wyprawie krzyżowej.[7] Powinniśmy więc zabiegać, w ramach europejskiej solidarności, na którą w sprawie imigrantów powołuje się Komisja Europejska, o zwolnienie nas z kontyngentu imigracyjnego z uwagi na nierozwiązany problem polskich repatriantów ze Wschodu. Bo przecież lewacka Komisja Europejska nie znajdzie podstaw by odmówić nam racji, gdy uzasadniać to będziemy potrzebą zneutralizowania dyskryminacyjnych pod względem narodowości i wyznania kolonizatorskich poczynań imperialnej Rosji i zadośćuczynienia doznanych przez zesłańców krzywd moralnych. Mamy jeszcze i ten argument, że pilna ewakuacja naszych obywateli z Rosji i Ukrainy podyktowana jest koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa ludziom w ogarniętej wojną Ukrainie i będących zakładnikami imperialnej polityki Putina. Nie mogą być oni przecież traktowani gorzej niż uchodźcy z Syrii czy Libii. Co więcej, możemy wnioskować o wsparcie finansowe ewakuacji z unijnej perspektywy finansowej. Tym bardziej, że przed nami repatriację swoich rodaków z Rosji i Rumunii przeprowadzili Niemcy. Nieuwzględnienie więc naszego postulatu w tym zakresie byłoby rażącym przejawem dyskryminacji Polaków także względem Niemców, którzy przecież ponoszą odpowiedzialność za II wojnę światową i za będące jej konsekwencją krzywdy moralne i materialne doznane przez Polaków w Związku Sowieckim. Odpowiedzialność za nie ponoszą także inni członkowie Unii Europejskiej, a w latach II wojny światowej nasi wiarołomni sojusznicy – Wielka Brytania i Francja. Ewentualna zatem odmowa spełnienia naszych postulatów przez KE rozwiązałaby w zupełności, także na przyszłość, problem polskiej solidarności w kwestii imigrantów przybywających do Niemiec i innych bogatych krajów Europy Zachodniej.
W przeciwieństwie do autorów prowokacji z syryjskimi chrześcijanami, Polacy autentycznie zatroskani są o los mordowanych na Bliskim Wschodzie chrześcijan. Chodzi jednak o to, aby zapewnić im bezpieczeństwo w ich własnych ojczyznach, gdzie żyją od tysięcy lat i aby pomagać im właśnie w Syrii, Egipcie, Jordanii, Iraku i w innych krajach Bliskiego Wschodu. Nie można w szczególności akceptować tego, aby konsekwencje polityki Stanów Zjednoczonych i Izraela w tym regionie ponosili miejscowi chrześcijanie i narody Europy. Winniśmy zatem żądać, aby to Waszyngton i Tel-Aviv przywróciły porządek i bezpieczeństwo w Syrii i aby odbudowały zburzone domostwa chrześcijan. A presji Unii Europejskiej w kwestii przyjęcia przez Polskę imigrantów z Syrii warto przyjrzeć się z perspektywy takiej, że mają oni w naszej Ojczyźnie odegrać rolę konia trojańskiego. W ten sposób inżynierowie Nowego Porządku Świata, cynicznie wykorzystując nieszczęście syryjskich chrześcijan i naiwność Polaków, rozwiązaliby kwestię narodowego i katolickiego charakteru naszej Ojczyzny.[8]

[1] http://wyborcza.pl/1,75477,17912724,Komisja_Europejska_proponuje_obowiazkowy_rozdzielnik.html
[2] http://zonacezara.blogspot.com/2015/05/uchodzcy-z-afryki-zapytajmy-po-co-oni.html
[4] http://wspolnota-polska.org.pl/polonia_w_liczbach.html
[5] „Osoba, której pochodzenie polskie zostało stwierdzone zgodnie z ustawą, może osiedlić się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej na stałe.”
[7] Krucjata połabska – zbrojne wyprawy wojenne zorganizowane w XII wieku z upoważnienia papieża Eugeniusza III, przez feudałów niemieckich, skierowane przeciwko pogańskim plemionom Słowian połabskich[1]. Wyprawy te dawały rycerstwu niemieckiemu możliwość uniknięcia uczestnictwa w zorganizowanej w 1147 roku II wyprawie krzyżowej przy jednoczesnym zachowaniu ideałów rycerskich. http://pl.wikipedia.org/wiki/Krucjata_po%C5%82abska