Czy możemy odzyskać województwa południowo-wschodnie?
W Narodzie Polskim zaszczepiona została woluntarystyczna teza[1], że polska obecność państwowa na Kresach Wschodnich zakończyła się tragicznie, a zarazem symbolicznie Katyniem i Wołyniem, i że w związku z tym dla naszego własnego dobra na Kresy nie wracajmy, nie rozpalajmy wygaszonych już konfliktów; teza, że rozpocznijmy współpracę z Ukraińcami na nowo, starając się zrozumieć ich racje, itd. itp. To to nasze przekonanie, a nie inne zewnętrzne i obiektywne przyczyny, jest naszym zdaniem zasadniczą przeszkodą dla powrotu na Kresy Wschodnie. Poddając się tej logice sami tworzymy podstawy pod doktrynę pozostawienia polskich terytoriów w rękach państwa, w którym czci się jako bohaterów ludobójców, a najpotworniejsze nawet zbrodnie uznaje się za usprawiedliwione, jeżeli przynoszą korzyść nacji.
Tymczasem nic w historii nie kończy się raz na zawsze a granice państw nie są wieczne. Gdybyśmy więc byli psychicznie przygotowani na powrót na Kresy Wschodnie, to wykorzystalibyśmy odpowiednią sposobność, by beneficjentom ludobójstwa wołyńskiego odebrać nasze południowo-wschodnie województwa.
Skoro zjednoczyły się Niemcy podzielone przez dwa wrogie sobie układy polityczno-wojskowe, to dlaczego nie miałaby zjednoczyć swoich ziem Polska? W naszej ocenie możliwość osiągnięcia tego celu jest jak najbardziej realna. Świadczą o tym choćby poniżej wskazane trzy ewentualne sposoby.
SPOSÓB I – MANDAT RADY BEZPIECZEŃSTWA
Punktem wyjścia do wdrożenia tej taktyki jest wykazanie, że państwo ukraińskie utożsamiając swój interes z celami i działalnością ukraińskich nacjonalistów stanowi zagrożenie dla własnych obywateli, zwłaszcza innego niż ukraińskie pochodzenia etnicznego oraz dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Władze państwowe w Kijowie odpowiedzialne są za popularyzację w społeczeństwie ukraińskim na skalę masową zbrodniczej ideologii OUN-UPA, co w konsekwencji prowadzi do zastraszania i spychania na margines osób nieakceptujących celów i metod działalności ukraińskich nacjonalistów (przykład o. Ihora Pełehatyja[2]). Na władze ukraińskie spada więc także odpowiedzialność za generowanie aktów wrogości wobec Polaków, Węgrów i innych narodowości.
Ukraina jest jedynym państwem w Europie, w którym ideologia nazistowska jest częścią oficjalnej polityki historycznej, a ludobójcy uznawani są przez państwo za bohaterów narodowych. Byłych bojowników UPA traktuje się jak weteranów stanowiących wzór do naśladowania dla młodzieży. Powszechna jest też u naszych południowo-wschodnich sąsiadów fascynacja symbolami nazistowskimi.
W maju 2015 r. na Ukrainie weszła w życie ustawa, która reguluje prawny status uczestników walk o niepodległość kraju w XX wieku, w tym członków UPA. Ustawa otworzyła możliwość udzielania weteranom tych walk i ich rodzinom zniżek i innych gwarancji socjalnych oraz uznała odznaczenia i stopnie wojskowe walczących o niepodległość, które przyznano im w formacjach, w jakich służyli. Przedmiotowy akt prawny zakłada też karanie wszystkich tych, którzy okazywaliby lekceważenie dla weteranów i negowali celowość ich walki.[3]
Zdaniem Andrzeja Zapałowskiego ta ustawa jest karygodna, przede wszystkim z powodu ustawowego usankcjonowania szerzenia na Ukrainie faszyzmu, jako ideologii państwowej oraz walki z jej przeciwnikami za pomocą prawa. Podobnie z przeciwnikami ideologicznymi postępowały faszystowskie Niemcy czy komunistyczna Rosja. Tą ustawą na Ukrainie zostały zamknięte wszelkie badania nad banderowskimi zbrodniami oraz zakazane publikacje pokazujące ich skalę.[4]

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/ukraina-rosnie-liczba-zwolennikow-uznania-walk-upa-o-niepodleglosc/lq082v


http://www.veteranstoday.com/2016/06/30/alla-pierce-rewriting-history-about-wwii/
Poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa ludności Ukrainy stanowi aktywność nacjonalistycznych oddziałów zbrojnych – batalion Ajdar, pułk Azow i inne bojówki oparte na ideologii Dymitra Doncowa.

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/miliony-ukraincow-sa-juz-w-polsce-czy-czeka-nas-banderowski-terroryzm




http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/maciejczuk-ukrainscy-nazisci-z-misanthropic-division-przenikaja-do-polski
Od defilad i demonstracji siły, banderowskie bojówki przeszły następnie do kolejnych etapów swojej terrorystycznej działalności. Niewykrywani przez ukraińskie organy ścigania sprawcy niszczą pomniki upamiętniające ofiary ukraińskiej 14 Dywizję Grenadierów Waffen SS „Galizien” („Hałyczyna”), Ukraińskiej Powstańczej Armii, a także NKWD. Motywem działania jest nienawiść do Narodu Polskiego.
W Hucie Pieniackiej, wsi zgładzonej w 1944 roku przez ukraińską 14 Dywizję Grenadierów Waffen SS, w styczniu 2017 r. wysadzono i zdewastowano pomnik zamordowanych tam Polaków. Na pozostałościach monumentu wymalowano banderowskie i ukraińskie barwy, a także symbole SS.


Na płycie upamiętniającej polskie ofiary z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej na cmentarzu w Bykowni pod Kijowem również w styczniu 2017 r. pojawiły się napisy gloryfikujące ukraińską dywizję kolaboracyjną Waffen-SS „Galizien” oraz ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA.


Władze Ukrainy prawdopodobnie jedynie pozorują ściganie czynów popełnianych na podłożu nienawiści etnicznej. Do tej pory nie udało się im bowiem ująć, a tym bardziej osądzić, żadnego ze sprawców. Okazji zaś ku temu jest sporo. Oprócz bowiem profanacji pomników polskich odbywa się w regularnych odstępach czasowych dewastacja pomnika na przelęczy Wereckiej, symbolizującego przejście Węgrów do Kotliny Naddunajskiej. Sprawcy umieszczają na budowli symbole gloryfikujące nazistów (m.in. swastykę) i Ukraińską Powstańczą Armię. Wymierzone w węgierski monument akcje nastąpiły po tym, jak funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy wezwali na przesłuchanie lidera węgierskich narodowców w Użhorodzie na ukraińskim Zakarpaciu – Dezső Kovácsa, zarzucając mu dążenia separatystyczne (z pomocą Rosji) i grożąc wieloletnim więzieniem oraz konfiskatą mienia.[5]

W związku z nękaniem przez służby specjalne Ukrainy lidera mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu przewodniczący Jobbiku – Gabor Vona oznajmił, że „ta sprawa wykracza daleko poza kwestię pana Dezső Kovácsa jako osoby czy Jobbiku jako organizacji. Ukraiński rząd chce zastraszyć całą społeczność węgierska Zakarpacia i w ogóle Węgrów upominających się o swoje prawa (…) Niniejszym wzywam ukraiński rząd, który nadużywa swojej władzy i uciska swoje mniejszości etniczne, do przestrzegania odpowiednich traktatów dotyczących praw człowieka i praw mniejszości oraz powstrzymania się od dalszego prześladowania i pogarszania i tak już złej międzynarodowej renomy poprzez doprowadzenie do ewentualnego pokazowego procesu.”[6]
Kolejnym krokiem we wdrażaniu na Ukrainie banderyzmu i nazizmu są akcje terrorystyczne wymierzone przeciwko ludności.
Jak podaje polski wolontariusz na Ukrainie Tomasz Maciejczuk „W maju 2015 roku Ukraińcy związani z Misanthropic Division zastrzelili w Kijowie dwóch milicjantów, trzech ranili. Planowali ataki terrorystyczne na manifestacje ludzi o poglądach wrogich nazizmowi. Biorąc pod uwagę fakt, iż z Donbasu nielegalnie wyjeżdża mnóstwo broni istnieje prawdopodobieństwo posiadania jej również przez mizantropików przebywających w Polsce”. [7]
Członkowie Misanthropic Division walczą w Donbasie, przede wszystkim w szeregach neonazistowskiego pułku Azow, podległego ukraińskiemu MSW. „Mają dostęp nie tylko do pistoletów, karabinów i granatów, ale także do ładunków wybuchowych i profesjonalnych szkoleń wojskowych”.[8]
Ukraina staje się rozsadnikiem terrorystów na Europę wschodnią. Dziś Misanthropic Division może liczyć nawet kilkuset członków w oddziałach na Ukrainie, Białorusi, w Rosji. „I niestety teraz także w Polsce” – twierdzi Maciejczuk. To co dzieje się obecnie na Ukrainie stanowi zagrożenie nie tylko dla jej obywateli, ale także dla bezpieczeństwa innych krajów, zwłaszcza Polski – „biorąc pod uwagę mieszankę banderyzmu i nazizmu, ideologii historycznie wrogo nastawionych do Polski i Polaków. Żarty się skończyły. Naziści z Donbasu przyjeżdżają do Polski i chcą tutaj żyć, pracować i rozwijać swoje antypolskie organizacje. Mogą być uzbrojeni i wyszkoleni, dlatego powinniśmy mieć się na baczności”[9]
W świetle powyższych faktów nie stanowiłoby raczej problemu wykazanie państwom zasiadającym w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, że państwo ukraińskie nie może lub nie chce w/w zagrożeniom przeciwdziałać.
W rozdziale VII, Artykuł 51, Karty Narodów Zjednoczonych przewidziana została prerogatywa Rady Bezpieczeństwa OZN do udzielenia mandatu na zbrojne działania w celu utrzymania albo przywrócenia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Zgodnie zaś z doktryną odpowiedzialności za ochronę (responsibility to protect – R2P) suwerenność zobowiązuje państwa do ochrony własnej ludności przed ludobójstwem, zbrodniami wojennymi, czystkami etnicznymi i zbrodniami przeciwko ludzkości. Kiedy państwa nie mogą lub nie chcą wypełniać tego obowiązku, odpowiedzialność za ochronę przenosi się na wspólnotę międzynarodową.
Odmowa zatem lub pozorowanie przez władze Ukrainy przeprowadzenia denazyfikacji – prawnego osądzenia ludobójstwa wołyńskiego i ścigania żyjących jeszcze zbrodniarzy, potępienia ich działalności oraz zapewnienia bezpieczeństwa Polakom zamieszkałym na terytorium Ukrainy, jak też ścigania współczesnych czynów motywowanych ideologią ukraińskiego nacjonalizmu, mogłaby skutkować wystąpieniem przez Polskę, ewentualnie wspólnie z innymi zagrożonymi sytuacją na Ukrainie krajami (zwłaszcza Węgrami), do Rady Bezpieczeństwa ONZ o udzielenie mandatu na zbrojne działania na terytorium Ukrainy w celu zabezpieczenia podstawowych interesów społeczności międzynarodowej.[10]
Obecność polskiej misji wojskowej na Wołyniu i Podolu umożliwiałaby ściganie i osądzenie sprawców zbrodni ludobójstwa oraz denazyfikację przestrzeni publicznej. Chodzi m.in. o zmianę nazw ulic imienia Stepana Bandery, Romana Szuchewycza ps. „Taras Czuprynka”, Dmytro (Romana) Klaczkiwskiego ps. „Kłym Sawur” i innych przywódców OUN i dowódców UPA, rozebranie pomników zbrodniarzy i monumentów sławiących Ukraińską Powstańczą Armię, odsunięcie od wszelkich funkcji publicznych osób rodzinnie związanych z OUN-UPA lub uzasadniających ich działalność, zmianę programów szkolnych i podręczników do historii gloryfikujących OUN – UPA, wprowadzenie zakazu propagowania symboli i treści o charakterze nacjonalistycznym i nazistowskim, wreszcie zaś odszukanie miejsc spoczynku ofiar zbrodni i ich godne pochowanie.
Denazyfikacja Ukrainy jest wartością samą w sobie. Mankamentem tego sposobu na powrót na Wołyń i Podole jest jednak to, że terytoria te nadal byłyby częścią państwa ukraińskiego. Ponadto polska obecność wojskowa byłaby czasowo ograniczona, a po jej zakończeniu mogłaby nastąpić kolejna recydywa banderyzmu. Sama zatem denazyfikacja bez zapewnienia trwałych warunków do prowadzenia misji cywilizacyjnej na Kresach południowo-wschodnich nie zabezpieczałaby w pełni naszych interesów narodowych.
SPOSÓB II – ŻĄDANIE ZWROTU OKUPOWANYCH ZIEM W ZWIĄZKU Z UPADKIEM PORZĄDKU JAŁTAŃSKIEGO
Przynależność Wołynia i Podola do współczesnej Ukrainy jest wynikiem porządku jałtańskiego.
Należy jednak zauważyć, że uczestnik konferencji jałtańskiej, bezpośredni beneficjent ziem polskich – ZSRR przestał istnieć. Nie sposób zaś zakładać, by intencją mocarstw było dokonywanie przysporzeń terytorialnych kosztem Polski na rzecz państw innych niż ZSRR. Dotyczy to nie tylko Republiki Litewskiej (Wileńszczyzna), ale również Białorusi i Ukrainy. Te ostatnie współtworzyły ZSRR u jego zarania w grudniu 1922 r. w granicach węższych, a wystąpiły z niego w roku 1991 powiększone o obszary nabyte przez ZSRR w roku 1945.
Zamiarem uczestników konferencji w Jałcie było przysporzenie korzyści terytorialnych bezpośrednio władzom centralnym ZSRR w Moskwie, a nie Białoruskiej i Ukraińskiej SSR. To że ziemie polskie znalazły się w ramach tych tworów politycznych, a nie np. w RFSSR (na wzór obwodu kaliningradzkiego) lub w ewentualnej Wschodniopolskiej SSR (na wzór NRD), było arbitralną decyzją Moskwy (wynikającą z próśb republik związkowych o przekazanie im tych terytoriów). Brak jest jakichkolwiek podstaw do uznania, aby trwałość tych rozporządzeń miała wykraczać poza okres istnienia ZSRR, tj. rok 1991. Należy zatem uznać, że kraje związkowe ZSRR mogły wystąpić ze Związku Radzieckiego jedynie w granicach, w których do niego przystąpiły w roku 1922.
Obecnie porządek jałtański, jak też większość ustanowionych tym porządkiem granic już nie obowiązuje. Wschodnia granica Polski pozostaje zatem niczym nieuzasadnionym reliktem tego porządku, a nasz kraj jedyną realną jego ofiarą. I to niestety w znacznej mierze z woli wszystkich naszych rządów po roku 1989 i na ich życzenie.

Granice Europy Wschodniej przed konferencją w Jałcie (stan w roku 1939) oraz po rozpadzie ZSRR.
Republika Litewska, Białoruś i Ukraina bez jakichkolwiek umocowań traktatowych zatrzymały sobie ziemie polskie, które w dacie rozpadu ZSRR i upadku porządku jałtańskiego powinny wrócić do Rzeczypospolitej.
Trzeba ponadto wskazać, że poza zmianami terytorialnymi na rzecz ZSRR, porządek jałtański zakładał rozliczenie z nazizmu Niemców i ich kolaborantów. Denazyfikacja nie objęła nazistów ukraińskich tylko dlatego, że Ukraińska SSR była częścią składową ZSRR. Tym samym powstanie w wyniku rozpadu ZSRR państwa odwołującego się do tradycji nie tylko antysowieckiej, ale i nazistowskiej, z pewnością nie mieści się w ramach porządku jałtańskiego. A zatem Ukraina nie będąc uprawnionym beneficjentem tego porządku nie może zatrzymać sobie ziem polskich z powołaniem się na postanowienia konferencji jałtańskiej.
SPOSÓB III – ŻĄDANIE ZWROTU OKUPOWANYCH ZIEM W ZWIĄZKU Z NIEZWIĄZANIEM POLSKI POSTANOWIENIAMI PORZĄDKU JAŁTAŃSKIEGO I ZWIĄZANIEM UKRAINY TRAKTATEM RYSKIM
Zgodnie z podpisanym 18 marca 1921 r. w Rydze przez Polskę oraz Ukraińską Socjalistyczną Republiką Radziecką traktatem pokojowym, Wołyń i Małopolska Wschodnia do rzeki Zbrucz należą do Rzeczypospolitej Polskiej.
Nie zmienia tego stanu prawnego fakt, że na konferencji jałtańskiej przywódcy koalicji antyhitlerowskiej postanowili o odebraniu Polsce na rzecz Związku Radzieckiego naszych województw wschodnich, gdyż Polska nie została na nią zaproszona. Choć była jednym z aliantów, to jednak została pozbawiona nie tylko prawa współdecydowania w kwestii przyszłego ładu międzynarodowego i powojennego kształtu granic w Europie, ale o sprawach dotyczących jej samej. Zgodnie zaś z Artykułami 26 i 34 Konwencji Wiedeńskiej o Prawie Traktatów traktat wiąże jego strony i nie tworzy obowiązków ani praw dla państwa trzeciego bez jego zgody.[11] Tym samym porozumienie mocarstw o odebraniu Polsce naszych ziem wschodnich nie wiąże Warszawy i może ona żądać od strony ukraińskiej wypełnienia zobowiązań traktatu ryskiego.
Można spodziewać się, że Ukraińcy zasłanialiby się tezą, że traktat ryski ich nie wiąże, albowiem:
- nie podpisywało go obecne państwo ukraińskie, a Ukraińska SSR nie była niepodległym państwem ukraińskim, albo że
- traktat został zawarty przez sowietów, którzy byli dla Ukraińców okupantami, albo że
- został on podpisany przez ZSRR, który był dla Ukraińców domem niewoli, albo że
- Ukraińcy zawarli traktat pod wpływem polskiego przymusu i że jest on dla nich krzywdzący.
Argumentacja taka nie znajduje jednak uzasadnienia, albowiem obecna Ukraina powstała w wyniku ogłoszenia niepodległości przez USSR i jest jej prawnym kontynuatorem. Natomiast przynależność Ukraińskiej SSR do sowieckiego państwa związkowego była dobrowolna. To obywatele ukraińscy reprezentowani przez swoje władze (Ukraińskiej SSR) porozumieli się z władzami Rosyjskiej Federacyjnej SSR, Białoruskiej SSR i Zakaukaskiej Federacyjnej SSR w sprawie utworzenia wspólnego państwa. Było to korzystne dla zabezpieczenia interesów wszystkich stron umowy o powołaniu ZSRR.
Teza jakoby Ukraińcy okupowali sami siebie jest niedorzeczna. Ówcześni Ukraińcy masowo popierali władzę radziecką, gdyż ta obiecała oddać im ziemię i inne mienie odebrane „polskim panom”. To zaś, że współcześni Ukraińcy chcieliby o tym nie pamiętać i że inaczej zapatrują się na kwestie ustroju państwa i jego sojuszy nie ma żadnego znaczenia dla oceny mocy wiążącej umów międzynarodowych.
Nie byłoby też prawdopodobnie obecnie państwa ukraińskiego, gdyby w 1919 r. bolszewicy nie powołali USSR i gdyby w roku 1922 państwo to nie przystąpiło do ZSRR. Tylko dzięki istnieniu USSR jako formy politycznej organizującej Ukraińców możliwe było wystąpienie USSR ze Związku Radzieckiego i ogłoszenie jego suwerenności.
Ponadto Ukraina zawarła z Polską traktat przed powołaniem ZSRR i wystąpienie Ukraińskiej SSR z tego związku, zmiana nazwy państwa oraz jego ustroju w żaden sposób nie wpływają na moc wiążącą tej umowy.
Należy w końcu wskazać, że przedrozbiorowe granice Polski oparte były o rzekę Dniepr. Odradzająca się po stuleciu niewoli Rzeczypospolita miała prawo także do obszarów wschodniego Wołynia i Podola oraz Kijowszczyzny. O kształt terytorialny Polski toczyła się wojna 1920 r., zakończona zwycięsko dla Polaków, a nasze wojska zajęły w jej wyniku obszar znacznie wykraczający poza wytyczoną następnie granicę. Rezygnacja przez delegację polską na konferencji pokojowej w Rydze z ogromnego obszaru naddnieprzańskiego było wyrazem daleko idącego kompromisu, ostro krytykowanego przez polską opinię publiczną. Na ziemiach oddanych Ukrainie pozostało 600 tysięcy Polsków, którzy stali się następnie celem Operacji polskiej NKWD .[12]
Osiągnięty przez Polskę i Ukrainę kompromis był bardzo korzystny dla Ukrainy, albowiem państwo polskie uznawało istnienie państwowości ukraińskiej a co więcej, jej suwerenność na ziemiach historycznego Królestwa Polskiego.
Konsekwencją zatem podważania przez obecną Ukrainę traktatu ryskiego może być żądanie zwrotu wszystkich ziem polskich w granicach przedrozbiorowych.
Iluzja trwałości państw i granic w Europie
Gdyby zasada trwałości granic w Europie była realną zasadą wiążącą wszystkie państwa, to nie dochodziłoby do takich sytuacji jaka ma miejsce choćby w stosunkach polsko-ukraińskich, gdzie władze Ukrainy za nic sobie mają ustanowioną traktatem pokoju granicę z Polską na Zbruczu.
Tylko w ostatnich trzech dekadach w Europie przestało istnieć kilka państw (ZSRR, Jugosławia, Czechosłowacja, NRD) a powstało kilkanaście nowych. Należy zatem założyć, że granice w Europie będą wciąż zmieniać się z różnym stopniem dynamizmu.
Jak będą one wyglądać w przewidywalnej przyszłości zależy od wielu czynników. Na niektóre z nich nie będziemy mieć większego wpływu, głównie z racji naszego niezbyt wielkiego potencjału gospodarczego i militarnego. Może zatem potencjalnie zaistnieć splot takich okoliczności, że Polska w ogóle zniknie z mapy Europy. Mimo wszystko wydaje się jednak, że rola naszej Ojczyzny będzie z biegiem lat rosła, a nasi rywale i konkurenci będą słabli.
Można spodziewać się, że Niemcy drogo zapłacą za proemigrancką politykę swoich władz. Na tle konfliktów związanych z imigrantami może nawet dojść do takich antagonizmów pomiędzy poszczególnymi landami, że Republika Federalna Niemiec rozpadnie się. Scenariusz taki jest realny tym bardziej, że zjednoczone państwo niemieckie jest tworem młodym – początek swój bierze w roku 1871, a tożsamość regionalna jest w niektórych landach (np. w Bawarii) bardzo silna.
Można również spekulować czy pogrążająca się w banderyzmie, zamęcie i zapaści Ukraina będzie państwem na tyle atrakcyjnym dla jej mieszkańców, żeby nie poświęcili jego iluzorycznej poniekąd suwerenności na rzecz stabilności i bezpieczeństwa pod protektoratem Rosji.

https://jksbattleship.blogspot.com/2014/09/moja-alternatywna-historia-panstwa.html

http://tenetetraditiones.blogspot.com/2017_01_01_archive.html
A może będzie tak, że Niemcy utrzymają jedność swojego kraju, a słabnąć będzie dalej Rosja. Przewiduje się bowiem spadek liczby ludności w tym państwie nawet o 30 mln., przy równoczesnym procentowym wzroście udziału ludności muzułmańskiej.[13]
Może zatem około roku 2050 granice w Europie będą wyglądać podobnie do tej symulacji?

A może po rozpadzie Unii Europejskiej utracą zdolność funkcjonowania minipaństewka i ukształtują się duże suwerenne państwa narodowe na kształt tych z wieku XIX?

http://kin-rchristusrex.blogspot.com/2014/08/mapa-biaej-katolickiej-europy-takiej.html
Prezentujemy także tę mapę jako wyraz chyba najgłębszych pragnień Polaków. Czy mają one szansę kiedyś się spełnić?

http://tenetetraditiones.blogspot.com/2017_01_01_archive.html
Przypisy:
[1] Chodzi o kierowanie się osób propagujących tę tezę tylko własną wolą i o nieliczenie się z pragnieniami i dążeniami innych Polaków, zwłaszcza najbardziej zainteresowanych – Kresowian. „A wszystko to w imię oderwanej od wszelkiej rzeczywistości iluzji, idei tzw. ,,międzymorza’’, wymyślonej przez Jerzego Giedroycia, prywatnie członka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. .. Niewątpliwie ogromny wpływ na ,,księcia polskiej żurnalistyki’’ miał osobnik o nazwisku Bohdan Osadczuk – szczególnie hołubiony stypendysta Hitlera przez obie frakcje OUN. Bohdan Osadczuk to również niedoszły ochotnik do SS-Galizien, w 2001 roku będąc doradcą prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, odznaczony został przezeń Orderem Orła Białego za….,,zasługi dla pojednania polsko-ukraińskiego. To bynajmniej nie żart. Osadczukowi werbunek przyszedł łatwo ze względu na ,,słabość’’ Giedrojcia do niektórych Ukraińców. Jednak nie tyle Osadczuk ,,zwerbował’’ Giedrojcia do OUN na początku lat 90-ych ubiegłego wieku, ale stało się to dużo wcześniej, a mianowicie jeszcze w 1939 roku na kilka miesięcy przed wybuchem drugiej wojny światowej. Giedroyć bowiem poprzez swoją żonę skoligacony był z rodziną Pełenśkych, z której to rodziny pochodził niejaki Zenowij (Zenon) Pełenśkyj, przed wojną rezydent OUN w Rzymie, w którego to rzymskim mieszkaniu odbył się 27 sierpnia 1939 roku II powszechny Zbór OUN.” Zob. Jacek Boki, Ukraińscy nacjonaliści przeciwko Polsce http://alexjones.pl/aj/aj-inne/aj-historia/item/84307-ukrainscy-nacjonalisci-przeciwko-polsce
[2] http://forum.nowiny24.pl/list-otwarty-ojca-ihora-pelehatego-redaktora-i-wydawcy-wspomnien-bl-grzegorza-chomyszyna-t109622/ ; http://niepoprawni.pl/blog/slawomir-tomasz-roch/o-ihor-pelehatyj-swoim-poswieceniem-zdarl-maske-milosci-i-prawdy-z
[3] http://wiadomosci.onet.pl/swiat/ukraina-rosnie-liczba-zwolennikow-uznania-walk-upa-o-niepodleglosc/lq082v
[4] http://www.nawolyniu.pl/artykuly/nacjonalizm.htm
[5] http://www.dzienniknarodowy.pl/844/sluzba-bezpieczenstwa-ukrainy-grozi-wegrom/
[6] http://www.dzienniknarodowy.pl/844/sluzba-bezpieczenstwa-ukrainy-grozi-wegrom/
[7] http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/maciejczuk-ukrainscy-nazisci-z-misanthropic-division-przenikaja-do-polski
[8] http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/maciejczuk-ukrainscy-nazisci-z-misanthropic-division-przenikaja-do-polski
[9] http://kresy24.pl/w-polsce-ukrainscy-nazisci-z-misanthropic-division-chca-zabic-tomasza-maciejczuka-ktory-ujawnil-ich-dzialania/
[10] Zob. https://www.pism.pl/files/?id_plik=14967
[11] http://www.grocjusz.edu.pl/Materials/mw_kpt.pdf
[12] https://pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_polska_NKWD_(1937%E2%80%931938)
[13] http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/rosji-grozi-wielka-katastrofa-demograficzna/lsl2e
Należy utworzyć odrębne państwo – Polkę Wschodnią, obejmującą tereny Kresów Wschodnich sprzed 1939 roku, z Wilnem i Lwowem. Niech Białoruś wróci do swych granic sprzed 1939 roku. Niech Ukraina wróci do swych granic sprzed 1939 roku.
Co z polskim Wolyniem?Busk,Olesko za Lwowem z dziada pradziada to Rzeczpospolita Polska,vide Jan III Sobieski Rex Poloniae,walka z Turcja,Tatarstanem islamem .Herby Adama Bonieckiego,Niesieckiego Kromera:Sas,Leliva,Zadora,Sulima czolowe insygnia rycerskie Rzeczpospolitej.