Rzeczypospolita szlachecka. Państwo Polaków czy wspólnota państw i narodów pod polską dominacją?

Share Button

Polacy nie dysponują obecnie własnym, narodowym spojrzeniem na unię polsko-litewską, adekwatnym wobec doktryn państwowych Rosji, Republiki Litewskiej, Republiki Białoruś i Ukrainy. W ciągu kilku ostatnich dekad kraje te dokonały już nie tylko rozbioru terytorium Pierwszej Rzeczypospolitej, ale spierają się pomiędzy sobą o prawnomiędzynarodową spuściznę po tym organizmie. Państwo polskie i polscy historycy, w szczególności Instytut Pamięci Narodowej, w sporach tych są nieobecni – milczący i bierni. A są to kwestie dla Polaków niezmiernie istotne. Już choćby z tego względu, że obecni włodarze naszych wschodnich województw nazywają Polaków okupantami arcypolskiego Wilna i arcypolskiego Lwowa. Nasi wschodni sąsiedzi nie kłopoczą się bynajmniej prawdą historyczną i nie silą na obiektywizm, lecz wysuwają wobec nas zupełnie absurdalne oskarżenia i żądania. I tak np. Żmudzini domagają się od nas przeprosin za polską „okupację” Wilna[1] pomimo, iż w mieście tym i na całej Litwie Środkowej Polacy stanowili przed I wojną światową i w okresie międzywojennym absolutną większość mieszkańców, a jej przynależność do II Rzeczypospolitej Polskiej była konsekwencją woli jej mieszkańców wyrażonej w uchwale Sejmu Litwy Środkowej z 1922 r.[2] Z kolei banderowcy żądają „oczyszczenia” Lwowa z „polskich panów” – „Miasto Lwów nie dla polskich panów”[3], choć nasi rodacy zostali z tego miasta już dawno wypędzeni. Obecni posiadacze naszych wschodnich województw nie silą się choćby na udawanie, że interesuje ich wprawdzie ahistoryczna, ale niekonfrontacyjna wobec nas koncepcja przedrozbiorowej Polski jako Rzeczypospolitej Wielu Narodów – jednego wspólnego państwa Polaków, Żmudzinów, Białorusinów i Ukraińców. Teza o wspólnym z Polską dziedzictwie po całej I Rzeczypospolitej nie jest przez Republikę Litewską, Republikę Białoruś i Ukrainę akceptowana. Państwa te preferują zdecydowanie taki podział tej spuścizny, który neguje jakiekolwiek prawa Polski do ziem, ludności i kultury  na wschód od Bugu. W konsekwencji kraje te koncentrują swoje wysiłki na depolonizacji opanowanych naszym kosztem ziem i podnoszą krzyk na każdy przejaw polskiej pamięci o Kresach Wschodnich.

Spirala roszczeń do dziedzictwa po I Rzeczypospolitej nie zatrzymała się na kwestiach terytorialnych i prawnomiędzynarodowych. Nowe państwa które rozsiadły się na polskich ziemiach wschodnich kłócą się ze sobą nie tylko o to, którego z nich narodowym państwem było Wielkie Księstwo Litewskie[4], ale  rozdzierają pomiędzy siebie także spuściznę kulturową tych ziem. Osią sporu jest to, kto – Żmudzini czy Białorusini – są prawdziwymi Litwinami i komu należy się po nich dziedzictwo, tj. rozległe terytorium ze stolicą w Wilnie, ludność, w tym postacie historyczne – poeci, pisarze, kompozytorzy, powstańcy, piśmiennictwo i literatura oraz pozostałe wytwory kultury materialnej. Główna argumentacja adwersarzy bazuje na sferze symboliczno – lingwistycznej i zmierza do przekonania swoich rodaków oraz innych państw i narodów, że historyczni Litwini byli w ujęciu obiektywnym odpowiednio: albo Litwinami w znaczeniu nadawanym temu etnonimowi współcześnie (Żmudzinami), albo Białorusinami. Ponadto – że Żmudzinami albo Białorusinami są nawet świadomi swojej tożsamości współcześni Polacy na Litwie i Białorusi. Ewentualnie chodzi o przekonanie odpowiednio: Żmudzinów lub Białorusinów oraz międzynarodowych graczy, że to Żmudzini lub Białorusini są potomkami i spadkobiercami historycznych Litwinów, a rola polskości i Polaków w Wielkim Księstwie Litewskim była albo marginalna, albo negatywna.

Jako pierwsi roszczenia wobec Polaków o spuściznę po Litwinach i Wielkim Księstwie Litewskim wysunęli Żmudzini. Przez wieki zamieszkiwali oni spokojnie niewielki obszar Księstwa Żmudzkiego u ujścia Niemna do Bałtyku (mniej niż 10 % obszaru Wielkiego Księstwa Litewskiego – 23 300 km²) i stanowili niewielką część mieszkańców WXL (w 1790 r. – 238 200 osób[5]), prawie że nieobecną w życiu politycznym Księstwa. Jednakże w XIX w. księża ze Żmudzi, za przyczyną moskiewskiej intrygi, wyobrazili sobie i przekonali do tego miejscowe chłopstwo, że Żmudzini mogą być narodem i to narodem posiadającym własne państwo. Postawili sobie za cel wyrugowanie na obszarze całej historycznej Litwy języka, kultury i wpływów polskich oraz zajęcie miejsca polskiej warstwy przywódczej. Skoro zaś stolicą i symbolem Litwy było Wilno, dążenia Żmudzinów ukierunkowały się w szczególności na odebranie Polakom tego miasta i zatarcie jego polskiego oblicza. Opór Wilnian spotęgował antagonizm Żmudzinów i fizyczne oraz werbalne, faktyczne oraz prawne, wewnątrzkrajowe oraz na arenie międzynarodowej napaści na Polaków i polskość, co trwa do dnia dzisiejszego.

W ostatnich dekadach w ślad za Żmudzinami poszli Białorusini. Choć dalecy są oni kulturowo od historycznych Litwinów, będących rzymskimi katolikami mówiącymi po polsku, ortodoksyjni i rosyjskojęzyczni Białorusini przypisują etnonim „Litwini” – „Lićwini” kolejnemu po Krywiczach samonazwaniu Białorusinów[6].

Ani Żmudzinom, ani Białorusinom nie chodzi bynajmniej o zachowanie i rozwój kultury starolitewskiej, lecz o jej destrukcję lub jej odczytanie we własnym narodowym duchu. Podstawowym celem zawłaszczenia etnonimu „Litwini” jest postawienie znaku równości między prawdziwymi, historycznymi Litwinami, którzy utworzyli Wielkie Księstwo Litewskie i byli jego gospodarzami a współczesnymi „Litwinami”-uzurpatorami. W ślad za tym idą roszczenia do prawno-międzynarodowej, terytorialnej, osobowej i kulturowej spuścizny po Wielkim Księstwie Litewskim. Doszło do tego, że niemal wszystkie wytwory polskiej kultury materialnej na obszarze między Bugiem a Dnieprem zostały przez Żmudzinów, Białorusinów i Ukraińców uznane za narodowo-żmudzińskie, narodowo-białoruskie[7] i narodowo-ukraińskie. To samo dotyczy depolonizacji wszystkich polskich rodów szlacheckich i ziemiańskich z tych ziem. Przekaz jest taki, że Polaków, poza zupełnie nielicznymi wyjątkami, tam nigdy nie było.

[KLIKNIJ ABY POWIĘKSZYĆ]

Pamiątkowa tablica informacyjna przed bramą dworu w Podorsku w rejonie wołkowyskim. Wynika z niej, że wszyscy właściciele dworu – rody Kłoczków, Grzybowskich, Czeczotów, Dulskich, Puchalskich i Bochwiców to starożytne białoruskie szlacheckie rody. Nawet ostatni właściciel dworu Otto Bochwic, rozstrzelany przez NKWD w 1939 r., był w świetle zamieszonej powyżej informacji Białorusinem. Ambiwalencja białoruskiej doktryny polega na tym, że rozstrzeliwujące go NKWD to białoruscy bohaterowie, którzy uwolnili Białorusinów od polskiego ucisku.  https://pl.wikipedia.org/wiki/Podorosk

Wskazane byłoby, aby w odpowiedzi na wyzucie Polaków przez doktryny Republiki Litewskiej, Republiki Białoruś i Ukrainy z praw politycznych do Ziem Utraconych oraz depolonizację spuścizny kulturowej i osobowej na tym obszarze, historycy polscy, w szczególności IPN, opracowali i przedstawili Narodowi Polskiemu polski punkt widzenia na to czyim państwem była Rzeczpospolita szlachecka, jakiej narodowości była władająca tym państwem warstwa przywódcza i jakiej narodowości byli bohaterowie i twórcy kultury tych ziem. Przed powstaniem niepodległych państw ULB opracowanie takie było może i zbyteczne, bowiem Związek Sowiecki nie aspirował do spuścizny prawnej i kulturowej po I Rzeczypospolitej. Anektował terytorium polskie na wschód od Bugu jako „rusko-prawosławne”, ale nie kwestionował polskości sławnych i wybitnych Kresowian: Adama Mickiewicza, Stanisława Moniuszki, Tadeusza Kościuszki, Radziwiłłów czy Sapiehów. Żmudzini i Ukraińcy anektowali w 1939 r. nasze ziemie, ale nie byli jeszcze gotowi do zawłaszczenia ich kultury. Albo ją tylko tolerowali, wyraźnie się od niej odcinając, uznając ją za obcą, polską – jak było w Litewskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, albo niszczyli, uważając ją za oznakę znienawidzonego polskiego panowania – co spotkało na sowieckiej Ukrainie np. cmentarz Orląt lwowskich. Nieprzypadkowo zatem większość polskich zamków, pałaców, dworów i kościołów została w czasach sowieckich przez Ukraińców i Białorusinów rozmyślnie lub przez celowe zaniedbanie zdewastowana.

Współcześnie jednak Białorusini podnoszą z ruin wiele polskich zamków, pałaców i dworów, fałszując jednocześnie ich narodowy kontekst. Być może taki trend zaistnieje także na Ukrainie.

W tej sytuacji konieczne jest zaznaczenie przez polskich historyków naszego narodowego stanowiska wobec spuścizny prawno-państwowej i kulturowej po I Rzeczypospolitej, tj. że uznajemy, iż wyłącznym prawnym spadkobiercą I Rzeczypospolitej była Druga Rzeczypospolita, a jedynym prawnym spadkobiercą Wielkiego Księstwa Litewskiego była Litwa Środkowa, która na mocy uchwały przyjętej przez Sejm Litwy Środkowej stała się integralną częścią Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej. Nasi historycy powinni też podkreślić, że zdecydowana większość historycznych postaci dawnej Rzeczypospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego była Polakami i że nie mogli być oni Nowolitwinami, Białorusinami i Ukraińcami. Choćby już tylko z tego powodu, iż narodowości takie w dobie I Rzeczypospolitej nie istniały. Jak bowiem w inny sposób niż poprzez proponowane powyżej działania mamy bronić naszej pamięci narodowej i dochować wierności nie tylko przeszłym pokoleniom naszych rodaków, których pośmiertnie odziera się z tożsamości, ale i przyszłym pokoleniom Polaków, które powinny dalej czerpać ze skarbca narodowej kultury stworzonego przez ludzi Kresów Wschodnich.

Jeżeli nie będziemy pisali historii Polski sami, to będą ją dla nas pisać obcy. Mało tego, naszą bezczynnością uwiarygodniamy nie tylko uzurpacje Żmudzinów, Białorusinów i Ukraińców, ale także przyczyniamy się do zmiany podejścia do prawno-międzynarodowej i etno-kulturowej substancji przedrozbiorowej Polski także przez narody w spór o narodowy wymiar Pierwszej Rzeczypospolitej nie zaangażowane.

Trzeba w związku z tym wskazać, że na polskim rynku wydawniczym ukazała się książka autorstwa szkockiego historyka Roberta Frosta pt. „Oksfordzka historia unii polsko-litewskiej”, w której autor przedstawia spojrzenie na nasze przedrozbiorowe państwo podobne do tego, które niegdyś przyjmował zaborca rosyjski, a teraz doktryny Republiki Litewskiej, Republiki Białoruś i Republiki Ukrainy. Jeżeliby nawet przyjąć, że narracja owego anglosaskiego historyka nie jest realizacją politycznego zamówienia na uzasadnienie globalistycznej koncepcji Międzymorza bałtycko-czarnomorskiego, w której to koncepcji Polska jest tylko jednym z wielu przedmiotów amerykańsko-izraelskiej dominacji w tym regionie, to i tak jest to narracja dla Polski nie do przyjęcia.

W wywiadzie, którego Robert Frost udzielił dwutygodnikowi „Polska Niepodległa”[8] twierdzi on, iż opracował nowe spojrzenie na historię unii polsko-litewskiej – „Nikt nie pisał o stworzeniu unii oprócz Oskara Haleckiego pod koniec I wojny światowej. Uwielbiam jego książkę, ale została ona napisana w innym kontekście, więc nadszedł czas, by odnowić temat i na nowo spojrzeć na te problemy. Oksford wyraził zgodę.” Następnie Frost uderza w samą istotę praw Polski do spuścizny po I Rzeczypospolitej, kwestionując polskość Litwinów – „Jaka była narodowość Litwinów mówiących po polsku? Jak długo można było zachowywać tożsamość podwójną. Ja na przykład jestem Szkotem i Brytyjczykiem. Kim był Mickiewicz? Był Litwinem. Był też Polakiem, ale w sensie obywatelskiej Rzeczpospolitej…. A Kościuszko? Był Białorusinem, ale także był Polakiem w sensie członka narodu obywatelskiego. W XIX w. po rozbiorach taka sytuacja nie była już możliwa”; „historycy piszą o Rzeczpospolitej Obojga Narodów jak gdyby była jednym państwem, ale Rzeczpospolita to nie to samo co państwo.”

A więc skoro zdaniem Roberta Frosta Rzeczpospolita Obojga Narodów nie była jednym państwem polskim, to czy była związkiem państw narodowych pod polską dominacją? A taka jest właśnie rosyjska teza o Rieczy Pospolitoj jako strukturze polskiego ucisku nad ruskim etnicznie obszarem między Bugiem a Dnieprem. Teza zatem lansowana przez Brytyjczyka, iż Rzeczpospolita szlachecka nie była Polską, ale właśnie Rzeczpospolitą (konfederacją), w skład której wchodziły odrębne państwa, w tym narodowe państwo litewskie (według Rosjan rosyjsko-litewskie a według Białorusinów narodowo-białoruskie) pod nazwą Wielkie Księstwo Litewskie, wcale nie jest nowa i nie jest to nowe odczytanie źródeł, ale jest to zaborcza, dziewiętnastowieczna doktryna rosyjska.

Zatem zdaniem Frosta I Rzeczpospolita to taki dawny polski Commonwealth, wspólnota narodów/państw, wśród których Polska była tylko jedynym z wielu podmiotów. Wprawdzie dominującym, ale przez to nielubianym przez świadomych jakoby swojej narodowej odrębności Żmudzinów, Białorusinów i Ukraińców. Nie sposób się z tym zgodzić.  A jeżeliby nawet ewentualnie przyjąć, że części składowe Rzeczypospolitej (główne były trzy: Wielkopolska, Małopolska i Litwa, w skład których wchodziły subprowincje – np. Księstwo Żmudzkie, Prusy Królewskie, Ruś Czerwona, Inflanty) były quasi-państwami, to jeszcze nie oznacza, że nie były to państwowości polskie, lecz żmudzińskie, białoruskie czy ukraińskie.

Pierwsza Rzeczpospolita nie była państwem scentralizowanym. Składała się z wielu prowincji o różnym stopniu samodzielności. Jedna z nich – Wielkie Księstwo Litewskie – była wraz z Koroną współzałożycielem polsko-litewskiego państwa – Rzeczypospolitej. Niemniej podział kraju na prowincje nie miał na celu politycznego wyodrębniania obszarów różniących się etnicznie i językowo oraz ustanawiania w nich narodowych, autonomicznych instytucji. Zachodził natomiast proces ujednolicania instytucji na ziemiach litewsko-ruskich z tymi funkcjonującymi w Koronie polskiej. Wprowadzono jako urzędowy język polski, bojarów litewskich zrównano w prawach ze szlachtą koronną, ustanowiono urzędy wojewodów i kasztelanów, sejmiki ziemskie i Trybunał Litewski na wzór Trybunału Głównego Koronnego. Ponadto wspólnego monarchę, wspólny sejm dla Korony i Litwy, herb i walutę. Z upływem wieków podział polsko-litewskiego państwa na prowincje tracił na znaczeniu, aż cała zdecentralizowana Rzeczpospolita stała się Polską. To zatem, że prawa Wielkiego Księstwa Litewskiego w polsko-litewskiej unii były równorzędne z prawami Korony nie oznacza, że Wielkie Księstwo Litewskie nie było państwowością polską, lecz narodowo-litewską czy też narodowo-białoruską, tym bardziej w dzisiejszym rozumieniu. O Białorusinach nikt wtedy nawet nie słyszał. A jeśli chodzi o Litwinów, którzy Wielkie Księstwo Litewskie zbudowali, to nie można pomijać faktu, że współcześni Nowolitwini nie są ich potomkami. Dawne plemię Litwinów zamieszkiwało nad Wilią oraz górnym i środkowym Niemnem, a siedziba plemienia Żmudzinów (Nowolitwinów) leży na zachód od Kowna i Laudy – u ujścia Niemna do Bałtyku. Odrębność etniczna Litwinów od Nowolitwinów nie jest tylko kwestią lingwistyczną, tj. że Litwini mówili po polsku, a Nowolitwini (Żmudzini) posługują się językiem należącym do rodziny języków bałtyckich, ale również genetyczną. Haplogrupa R1a1, którą uważa się za najbardziej typową dla Polaków i Białorusinów, dominuje również na Wileńszczyźnie (wśród potomków Litwinów) a na Żmudzi występuje znacznie rzadziej.[9]

[KLIKNIJ ABY POWIĘKSZYĆ]

Haplogrupa R1a1 (M17)

Autor grafiki: Crates [GFDL or CC BY-SA 4.0], źródło: Wikimedia Commons

Na Żmudzi rozpowszechniona jest natomiast haplogrupa bałtycka LWb. Wskaźnik tej bałtyckiej haplogrupy na Żmudzi waha się w granicach 6.0-7.5, a na Wileńszczyźnie tylko 2.7. W Polsce przedbużańskiej rozpowszechnienie owej haplogrupy sięga 2.0. Wskaźnik ten byłby na Wileńszczyźnie zapewne jeszcze niższy gdyby w latach powojennych nie wyjechało z niej kilkaset tysięcy Polaków.[10]

Litwini, w przeciwieństwie do bałtyckich Żmudzinów, mieli więc prawdopodobnie w znacznej mierze korzenie słowiańskie. I dlatego zapewne tak łatwo przyjęli kulturę polską a następnie weszli w skład Narodu Polskiego. Nie nastąpiło to od razu po zawarciu unii w Horodle (1413 r.), czy też unii lubelskiej (1569 r.), ale był to proces ciągły, którego finał nastąpił w wieku XIX.

Należy zatem oderwać się od spoglądania na Rzeczpospolitą i Litwę oczyma moskiewskiego zaborcy, bo ogląd ów jest dogodną platformą depolonizacyjną, wykorzystywaną także przez obecnych włodarzy ziem między Bugiem a Dnieprem, a patrzeć na Litwinów jak na jedno z plemion polskich, które z upływem wieków weszło w skład Narodu Polskiego.

Historia Polski i Litwy potoczyła się inaczej niż dzieje Anglii i Szkocji, więc analogie pomiędzy Szkocją a Litwą stosowane przez Frosta nie są uprawnione. W ogóle odmiennie kształtowały się procesy narodotwórcze na zachodzie Europy a w Europie Wschodniej. W Europie Zachodniej prowincja pozostająca w unii z inną prowincją mogła stać się zalążkiem odrębnego narodu – tak jak w Wielkiej Brytanii czy w Hiszpanii. W Europie Wschodniej procesy narodotwórcze przebiegały natomiast inaczej – narody kształtowały się ponad prowincjami. Działo się tak z tego prostego powodu, że warunkiem zachowania cywilizacji łacińskiej, z którą identyfikowali się Litwini i szlachta ruska żyjąca na granicy z cywilizacją turańską, było przyłączenie się do bliskiego kulturowo narodu silniejszego, zdolnego do odparcia wrogiej cywilizacji. Z tego też względu szlachta ruska na Wołyniu i Podolu zerwała z ruskością już w XVII w., odrażona nieustającymi mordami i gwałtami dokonywanymi przez reprezentujących cywilizację turańską Kozaków i hajdamaków.

Z kolei porzucenie tożsamości regionalnej przez potomków dawnego plemienia Litwinów nastąpiło w wieku XIX, kiedy Wielkie Księstwo Litewskie przestało formalnie istnieć, a Rosjanie przystąpili do likwidowania instytucji polskojęzycznych i katolickich, identyfikowanych z litewskością, oraz do wprowadzania w ich miejsce urządzeń rosyjsko-prawosławnych. Po powstaniu styczniowym 1863 r. Moskale zaczęli też wspierać – w celu zniszczenia superetnosu polskiego – separatyzm zachodniorusiński oraz żmudziński. Starolitwini nie zdawali sobie wówczas sprawy z możliwych negatywnych następstw uzurpacji Żmudzinów do etnonimu „Litwini”, więc ze względu na to, że zostało podważone iż Litwini to Polacy, litewska tożsamość regionalna została przez dawnych Litwinów porzucona. Odtąd nie mówimy już o Litwinach, lecz o Polakach na Litwie. Żyją oni na historycznej Litwie do dziś i zaświadczają o sobie słowami poniższej pieśni:

„Jedni mówią że Polaków tu już nie ma,

Inni martwią się, by tu nie było nas…

Lecz my mamy swoje zdanie na ten temat

I nie zmusił w nas go zmienić nawet czas!

My Polacy z Wileńszczyzny,

Nas niemało tutaj jest!

Nie żyjemy na obczyźnie,

Tu ojczyzna nasza jest!”[11]

Szkot może tego nie rozumieć. Szkoci nigdy nie byli narażeni na utratę tożsamości cywilizacyjnej i nie musieli w jej obronie poświęcać swojej tożsamości regionalnej. Dlatego mogli oni na bazie swoich instytucji regionalnych kształtować tożsamość typu narodowego i mogą obecnie być Brytyjczykami, nie będąc wcale Anglikami.

W Europie Wschodniej natomiast prowincje nie mogły stanowić czynnika narodotwórczego, bo nie były w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa a ludność regionów musiała swoje tradycje etnoprowincjonalne wpisywać w tożsamość i tradycję większych superetnosów – np. węgierskiego lub polskiego. Spojrzeć można np. na dzieje plemion Seklerów i Czangów, którzy są Węgrami, choć przecież nie stanowią z nimi tego samego etnosu. Współcześnie Seklerzy w spisach powszechnych deklarują narodowość węgierską (w latach 90. pochodzenie seklerskie zadeklarowało jedynie około tysiąca osób), co świadczy o zakończonym procesie konwersji, będącej rezultatem madziaryzacji z jednej strony, a koniecznością obrony tożsamości (w opozycji do Rumunów i rumunizacji) z drugiej. Podobna sytuacja ma miejsce w Mołdawii, gdzie mniejszość węgierskojęzyczna i katolicka, czyli Czangowie, również coraz częściej deklaruje przynależność do narodu węgierskiego. Tak samo było z Litwinami. Jeszcze w I połowie XIX w. w Wilnie i regionie wileńskim wyłącznie polską tożsamość deklarował jedynie ułamek dominującej tam polskojęzycznej ludności. Większość tamtejszych Polaków w relacjach z rodakami zza drugiej strony Bugu (Koroniarzami) określała się jako Litwini (tożsamość regionalna). Ale na przełomie XIX/XX w. tożsamość starolitewska zanika i ci, którzy uprzednio uważali się za Litwinów-Polaków (gente Lituanus natione Polonus) określają się jako wyłącznie Polacy.[12]

Plemię Litwinów, zagrożone naporem moskiewskim, rusyfikacją i prawoslawizacją, nie wytworzyło nigdy samoistnego, litewskiego narodu. Tożsamość plemienna, a następnie regionalna Litwinów, stała niżej niż tożsamość narodowa, co sprzyjało ich asymilacji do polskości. Z biegiem wieków plemię to stało się jednym z plemion polskich na równi z Wielkopolanami, Małopolanami czy Mazowszanami. Unia z Polską a następnie religijne, kulturowe i narodowe zjednoczenie Litwinów z Polakami było wynikiem oporu i opozycji Litwy wobec Rosji i prawosławia. W dobie zaborów integracja ta była tak zaawansowana, że likwidacja Wielkiego Księstwa Litewskiego skutkowała utratą znaczenia i zanikiem regionalnej tożsamości litewskiej. I dlatego też Adam Mickiewicz, który urodził się już po rozbiorach Polski, nie akcentował swojej tożsamości regionalnej, nie przeciwstawiał Litwinów Polakom, lecz określał się po prostu jako Polak. W „Dziadach” Adama Mickiewicza charakter polskości na Litwie żołnierz wileński wyraża słowami: „Chrześcijaninem jestem i Polakiem, witam cię Krzyża i Pogoni znakiem”, a w „Księgach pielgrzymstwa polskiego” czytamy: „Litwin i Mazur bracia są; czyż kłócą się bracia o to, iż jednemu na imię Władysław, drugiemu Witowt? Nazwisko ich jedne jest – nazwisko Polaków”.[13] Nic też nam nie wiadomo o tym, aby dyktator insurekcji kościuszkowskiej Tadeusz Kościuszko nazwał siebie Białorusinem, którą to tożsamość przypisuje pośmiertnie Kościuszce szkocki historyk.

Co innego w Wielkiej Brytanii lub w Hiszpanii, gdzie Szkoci, Irlandczycy, Katalończycy i Baskowie nie musieli bronić swojej religii i tożsamości przed inwazją obcej cywilizacji i mogli sobie pozwolić na rozwój nacjonalizmów regionalnych.

Jeżeliby przyjąć tezy Roberta Frosta, że w XIX w. po rozbiorach I Rzeczypospolitej i rozbiciu polskiego narodu obywatelskiego mieszkaniec Litwy i Rusi nie mógł już dalej być Polakiem, lecz że mógł odtąd być wyłącznie Litwinem lub Białorusinem, to w jaki sposób wytłumaczyć, że pomimo tego urodzony w 1798 r. Adam Mickiewicz czuł się Polakiem, Stanisław Moniuszko (1819-1872) czuł się Polakiem, jak również Józef Piłsudski (1867-1935). Ich językiem ojczystym był język polski. Korona i Litwa były dla nich wciąż jednością, a języka żmudzińskiego nie znali. Jak zrozumieć, że cała szlachta i ziemiaństwo ziem litewsko-ruskich, z wyjątkowymi tylko przypadkami jawnego renegactwa[14], uważało się za Polaków i w swojej polskości wytrwało przez 123 lata zaborów – tj. przez sześć pokoleń. I jak wyjaśnić fakt, że nie tylko wytrwali w polskości, opierając się powstającym na obrzeżach dawnej Rzeczypospolitej (na Żmudzi i nad Dnieprem) separatyzmom, ale do polskości włączyli całe masy ludu na Ziemi Wileńskiej, Nowogródzkiej, Mińskiej, na Wołyniu i Podolu. Czy ci rzekomi Żmudzini i Białorusini walczyliby o wskrzeszenie Polski w dziewiętnastowiecznych powstaniach narodowych? A może raczej by dążeniom Polaków do odbudowy Ojczyzny w przedrozbiorowych granicach się przeciwstawiali? I czy nie wykorzystaliby stworzonej w końcu I wojny światowej przez cesarskie Niemcy możliwości współtworzenia państwa nowolitewskiego bądź Białoruskiej Republiki Ludowej?

Myli się zatem Robert Frost w swoich wnioskach. Być może są to jego własne konkluzje, za które chciał zyskać popularność. A może za takie tezy tylko mu zapłacono? Nie ma to dla Polaka znaczenia. My bowiem winniśmy pisać swoją historię sami. Jak będą nam ją kreować obcy, to pozbawią nas i Ojczyzny i tożsamości.

 

[1] http://www.wilnoteka.lt/artykul/obchody-odzyskania-wilna-z-zadaniem-przeprosin-za-okupacje

[2] https://pl.wikipedia.org/wiki/Litwa_%C5%9Arodkowa

[3] https://www.youtube.com/watch?v=HFMIG-7aVuQ

[4] http://kurierwilenski.lt/2009/11/27/bialorusini-%E2%80%94-%E2%80%9Eparadoksalna-swiadomosc-narodowa%E2%80%9D/

[5] https://pl.wikipedia.org/wiki/Ksi%C4%99stwo_%C5%BBmudzkie

[6] http://kurierwilenski.lt/2009/11/27/bialorusini-%E2%80%94-%E2%80%9Eparadoksalna-swiadomosc-narodowa%E2%80%9D/https://www.youtube.com/watch?v=YHwbUx7SGbs

[7] http://yan.vydra.com/minsk/minsk16/nesvigs-zamok/ ; https://adukar.by/images/photo/15-pamatnikist-polessgu.pdf

[8] Unia polsko-litewska to osiągnięcie na skalę światową, „Polska Niepodległa” z 5-18 grudnia 2018 r., nr 23 (238).

[9] http://kurierwilenski.lt/2011/07/22/slepa-wiernosc-stereotypom-tkwi-w-sensie-narodowosci/

[10] http://kurierwilenski.lt/2011/07/22/slepa-wiernosc-stereotypom-tkwi-w-sensie-narodowosci/

[11] My Polacy z Wileńszczyzny  http://solidarni2010.pl/12413-kalendarium-20-ii-1922-r—wcielenie-litwy-srodkowej-do-polski.html?PHPSESSID=67d4bb4e85dc093aa8302aae708f2e12

[12] http://www.truelithuania.com/tag/gente-lituanus-natione-polonus

[13] https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:PL_Adam_Mickiewicz_-_Pan_Tadeusz.djvu/039

[14] Np. metropolita litewski Kościoła greckokatolickiego Józef Siemaszko (1798-1868), czy też polsko-żydowski poeta Oskar Miłosz (1877-1939).

Share Button

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.